Dominik H. przyznaje, nie był dobrym klientem. Co jednak nie znaczy, że ten sam dług wobec operatora ma płacić podwójnie, bo ręce po pieniądze wyciągają i komornik sądowy, i firma windykacyjna, której TP SA wierzytelność sprzedała…
Kiedy dostał wyrok sądu w sprawie zaległych 421,87 zł "wygadanych" jeszcze w 2001 roku, wzruszył ramionami. - Pomyślałem, że jakoś spłacę, skoro nie zdążyłem się z nimi wcześniej dogadać - mówi dziś Dominik H. (pełne dane personalne znane redakcji). Ale po zaległe pieniądze nikt się nie zgłaszał.
W czerwcu tego roku, w imieniu wierzyciela odezwała się firma Intrum Justitia Finance Debt AG, kilka dni po niej do Dominika H. zapukał piotrkowski komornik. - I jeden, i drugi mówił, że tylko on jest od ściągnięcia mojego długu i żeby drugiemu nic nie płacić - opowiada Dominik H., który po rozmowie z komornikiem zdecydował się wyjaśnić sprawę u wierzyciela, czyli w telekomunikacji. - Mieli wszystko sprawdzić i skontaktować się ze mną.
Zamiast jednak telefonu od TP SA, do Dominika H. ponownie odezwali się egzekutorzy długu.
Moja wina, ale…
Rachunki, jak wspomina piotrkowianin, zrobiły się same z siebie…
- Był telefon, to wszyscy dzwonili, a nikt nie płacił - mówi Dominik H., który mieszka razem z rodzicami i żoną. Kilka miesięcy omijania szerokim łukiem okienek kasowych punktu TP SA spowodowało, że nieduże comiesięczne kwoty urosły do 421,87 zł.
- Do tego jeszcze byłem bez pracy, potem leżałem w szpitalu, a później jeszcze pracowałem na część etatu i na rękę dostawałem 300 zł - dodaje Dominik H. - To jak miałem zapłacić? No, ale to moja wina - przyznaje.
Cierpliwość TP SA została dostatecznie nadwyrężona po półtora roku od wysłania pierwszego wezwania do zapłaty zaległości. We wrześniu 2001 r. wniosek o nakaz zapłaty wpłynął do piotrkowskiego sądu.
- Zawiadomienie o wyroku przyszło do mnie pocztą - opowiada Dominik H., który nie był obecny na sprawie. - Żona trochę nakrzyczała, ojciec zapłacił zaległe odsetki, a ja miałem iść na pocztę i zapłacić całość. Jakoś nie doszedłem…
O długu Dominikowi H. w połowie czerwca tego roku przypomniało pismo od warszawskiej firmy Intrum Justitia, która przedstawiała się jako obecny właściciel zaległych wierzytelności, w tym momencie już w wysokości 701,75 zł.
- W przypadku długów zaklasyfikowanych jako trudne postępowanie w imieniu TP SA prowadzi firma Intrum Justitia, największa w Europie grupa w branży windykacji należności - potwierdza Zbigniew Drohobycki, szef biura prasowego TP SA w Katowicach, któremu zasięgiem podlega m.in. woj. łódzkie.
- Najpierw kazali mi przyjechać do Warszawy i składać wyjaśnienia - relacjonuje Dominik H. swoje kontakty z zawodowym windykatorem. - Potem odmówili rozłożenia długu na raty, np. po 50 zł i zaczęli straszyć, że naślą na mnie komornika.
Ten, ale piotrkowski i podległy tutejszemu Sądowi Rejonowemu, odezwał się sam kilka dni po telefonach ze stolicy.
Dwóch na jednego
Jerzy Dobrowolski, komornik sądowy rewiru II przy Sądzie Rejonowym w Piotrkowie nie ma sobie nic do zarzucenia.
- Rozpoczęliśmy egzekucję długu zgodnie z wnioskiem TP SA z 25 czerwca tego roku, tytułem wykonawczym, jakim jest nakaz zapłaty długu wydany w postępowaniu upominawczym oraz klauzulą wykonalności upoważniającą do odzyskania należności - mówi i przypomina sobie jednocześnie, że wezwany do złożenia wyjaśnień Dominik H. był sytuacją nieco zdziwiony. - Poradziłem mu, żeby zadzwonił do telekomunikacji i wyjaśnił sprawę, bo zgodnie z wszelką dokumentacją to my jesteśmy zobowiązani do odzyskania zaległych pieniędzy.
Dominik H. podjął próby kontaktu z wierzycielem, ale na próbach się skończyło. - Mieli sprawdzić i oddzwonić - mówi piotrkowianin, który do tej pory od TP SA nie uzyskał żadnego wyjaśnienia swojej, delikatnie mówiąc, nietypowej sytuacji.
Tymczasem piotrkowski komornik - nie czekając na rozwiązanie problemu - rozpoczął egzekucję długu (z dodatkowymi kosztami postępowania to obecnie 932,27 zł) i wystąpił z wnioskiem do ZUS o dokonywanie potrąceń z renty, którą Dominik H. otrzymuje z powodu astmy.
- Nie otrzymaliśmy żadnej informacji od TP SA, że sprzedała dług i wycofuje wniosek o jego odzyskanie przez komornika, więc robimy swoje - wyjaśnia Jerzy Dobrowolski, ale jednocześnie zaznacza, że nawet przy zbiegu egzekucji dotyczących jednego dłużnika nie zdarzyło się, aby ten sam dług chciało odzyskać dwóch komorników. - Dziwna sprawa…
- Nie mam pretensji, że ściągają, bo sam to spowodowałem, ale jakim prawem tych samych pieniędzy chcą dwie różne firmy? - mówi Dominik H., który w tym samym czasie ciągle odbierał telefony od warszawskiego windykatora. - Nie były to miłe rozmowy, bo mówili, że ich nic nie obchodzi komornik i jeżeli nie oddam pieniędzy to mnie oskarżą o wyłudzenie.
Zawiodły "jasne procedury"
Skuteczne wyjaśnienie kwestii podwójnej egzekucji długu TP SA zajęło tydzień. Skuteczne, bo po sprawdzeniu wszystkich informacji okazało się, że "sprawa" Dominika H. jest najzwyklejszą pomyłką, w dodatku pomyłką systemu informatycznego.
- To wynik błędu w centralnej bazie danych - wyjaśnia Zbigniew Drohobycki z telekomunikacji (TP SA zaczęła sprawdzać całą sprawę po interwencji naszej redakcji). - System błędnie zakwalifikował zadłużenie pana H. i automatycznie umieścił na liście przeznaczonej do postępowań prowadzonych przez firmę Intrum. Pan H. może być spokojny - nie będzie musiał pokrywać podwójnego zadłużenia, bo jego sprawa już została wycofana z obsługi przez firmę Intrum i będzie tu prowadzone wyłącznie postępowanie komornicze.
- Może sam zacznę wpłacać? - zastanawia się Dominik H., który obecnie pracuje w jednym z piotrkowskich marketów. - Ale na pewno już nie założę telefonu stacjonarnego, chociaż wstyd, bo sam do tego wszystkiego doprowadziłem.
Zbigniew Drohobycki, mimo iż około 50 procent klientów TP SA nie grzeszy terminowością w płaceniu rachunków, nie przypomina sobie, aby w firmie miała miejsce podobna sytuacja.
- Mamy jasne procedury postępowania w przypadku uchylania się klienta od uregulowania należności - dodaje. Te "jasne" procedury - szczególnie kwestia sprzedaży długów firmom windykacyjnym nie zawsze podobają się m.in. generalnemu inspektorowi ochrony danych osobowych oraz prezesowi Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Sporną kwestią jest tu udostępnianie danych osobowych dłużnika bez jego zgody, co w opinii UOKiK "umniejsza gwarancje i prawa przysługujące konsumentom".
- Chodzi o uzyskanie wyraźnej zgody klienta, konsumenta, co powinno być wyrażone w treści zawieranej z operatorem umowy - mówi Małgorzata Kałużyńska-Jasak, rzecznik prasowy GIODO, która jednocześnie przyznaje, że mimo licznych skarg i wniosków formalnie ta kwestia nie została rozwiązana.
- My stoimy na swoim stanowisku, operatorzy, podpierając się kodeksem cywilnym, na swoim.
Tu warto wspomnieć, że ostatni, głośny spór między GIODO a TP SA dotyczył właśnie wierzytelności przekazywanych firmie Intrum, które w opinii Ewy Kuleszy, generalnego inspektora ochrony danych osobowych mogły transferowane za granicę.
Telekomunikacja Polska zaprzecza. - Firma Intrum Polska, choć jest częścią międzynarodowej korporacji, nie przekazuje ani wierzytelności, ani pieniędzy, ani tym bardziej danych osobowych poza granice kraju - tłumaczy Zbigniew Drohobycki.
Co na to wszystko Dominik H.? Pretensji o dane osobowe nie ma, ale czeka niecierpliwie na znak od telekomunikacji, że do spłacenia ma tylko jeden dług.
- Przekazałem pracownikom działu zarządzania należnościami, aby skontaktowali się z panem H. i wyjaśnili sprawę - mówi Z. Drohobycki. - To może potrwać, bo odpada droga telefoniczna, gdyż pan H. nie jest już naszym klientem.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?