Powiedział Piotr Gajda, archeolog z Muzeum w Piotrkowie, a jednocześnie szef Towarzystwa Przyjaciół Zabytków Ziemi Piotrkowskiej. W ten sposób komentuje fakt zwolnienia go z pracy. Zwolnienia, które okazało się niesłuszne, bo sąd nakazał przywrócenie go do pracy.
Na znak protestu przeciwko "praktykom urzędników" Gajda zamierza oddać srebrny medal "Za zasługi dla miasta", jaki w ub.r. otrzymał od przewodniczącego RM za "aktywność, kreatywność i zaangażowanie w pracę na rzecz upowszechniania kultury oraz promocji miasta."
- To protest przeciwko "załatwianiu" ludzi w stylu lat 50. - mówi Piotr Gajda.
Winą za niesłuszne zwolnienie, którym poczuł się upokorzony, obarcza p.o. dyrektora Muzeum oraz urzędnika magistratu, którego nazwiska nie podaje, ale nazywa "Bufetową". Genezy zwolnienia Gajda doszukuje się zaś w fakcie publicznej krytyki działań prezydenta, którą wyrażał w kontekście budowy za niemal milion złotych murku na Rynku Trybunalskim. - Osoba nieznosząca sprzeciwu chciała się w ten sposób podlizać prezydentowi Chojniakowi - uważa.
Krzysztof Wiączek, p.o. dyrektor Muzeum, zapewnia, że sprawa nie miała nic wspólnego z murkiem. - Rozwiązałem umowę w trybie art. 52 kp, ale nie mam w zwyczaju komentować orzeczeń sądu bez względu na to, czy się z nimi zgadzam czy nie - mówi i zastrzega, że nikt z urzędu nic mu nie sugerował. - To była moja decyzja, za którą biorą odpowiedzialność. Nie ma tu żadnego drugiego dna.
Elżbieta Jarszak z biura prasowego UM zdumiona jest "spiskową teorią" Gajdy.
- Gdyby było prawdą, że kogoś zwolniono za opinie o murku, to pół urzędu musiałoby stracić pracę - dodaje.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?