Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bez ściemniania... Dać kobiecie aparat fotograficzny

Paweł Larecki
Sodomia i Gomoria, kochana ty moja! - powiada kręcąc głową z niedowierzaniem pani Maria do stojącej obok pani Heleny, skwapliwie przytakującej swej równie wstrząśniętej koleżance: cóż za upadek obyczajów! - Nie Sodomia i Gomoria, lecz Sodoma i Gomora, drogie panie - wtrąca się nagle z boku pan Władysław.

Felieton

Zaiste, specyficzny obraz kobiecości dała Anna Krasoń-Skibicka, wystawiając na widok publiczny swoje szokujące na pozór prace fotograficzne, inspirowane prasłowiańskimi wierzeniami. Czy tak wyobrażaliśmy sobie wampirzyce, południce, rodzanice, tęsknice, rusałki, topielice, wreszcie śmierć i inne cholery? Jako widz niezaangażowany emocjonalnie w sam twórczy proces fotografki, stoję zupełnie z boku, bezstronnie i obiektywnie patrząc na jej sugestywne minidzieła - niepowtarzalne i z pewnością mocne, na dodatek, przepuszczone przez kobiecą wrażliwość wewnętrzną, zdeklarowanej wszakoż feministki, ale przecież także żony i szczęśliwej matki. Stąd może to piorunujące wrażenie, jakie robią te wielkoformatowe fotografie na bardziej zachowawczych konsumentach sztuki? A może, po prostu i zupełnie po ludzku, boimy się tak wyobrażonych tych nieziemskich zjaw, w tym śmierci? Co rusz kilka tych samych osób wrzuca na poszczególne grupy Facebooka zdjęcia starego Piotrkowa, co wywołuje liczne, często sentymentalne komentarze internautów. Radiowiec Tomasz Stachaczyk, a przy okazji muzyk gitarzysta, przywołuje znane mu ze słyszenia opowieści grajków, którzy często chałturzyli w ówczesnej „Europie” czy „Jubileuszowej”. Kiedy składy poszczególnych kapel nie były kompletne, to potrafili oni grać jednocześnie w dwóch restauracjach tego samego wieczoru. W jednym lokalu przerwa, to w drugim pojawiał się zdyszany muzyk i dołączał do zespołu zagrać „dwa kawałki”. Cóż, wtedy to wszystko było możliwe. Teraz moje króciutkie wspomnienie. Podczas jednej z zakrapianych kolacji w „Europie” właśnie, ktoś z towarzystwa biesiadującego przy jednym stoliku, rzucił nagle porcją pieczonego kurczaka w stronę jednego z sąsiednich stolików. Trafił w siedzącego tam akurat Wiesława Gołasa. Rozgorzała bitwa na rzucanie potrawami, jak ongiś obrzucano się w komediach tortami. Incydent zakończono rozejmem, zaś MO nie interweniowała, bo i po co.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto