Bez ściemniania. Trybunalski czy rolniczy?

Zwłaszcza, że trutni w naszym mieście nie brakuje, lecz z uwagi na szczupłość tego miejsca, nazwisk nie będę wymieniał. Idąc za ciosem, żeby Piotrków popłynął też i tym przysłowiowym mlekiem, można by postawić oborę z paroma krowami, które dałyby początek miejskiej hodowli w większej skali tych zwierząt na mleko, mięso i skóry. A następnie urządzić komunalne chlewnie, żeby mieć swoje świnie i - wykorzystując modę na to delikatne mięsko - zainwestować w strusie farmy. A potem owce, kozy i ptactwo: kaczki, kury, indyki i gęsi.

Nie ma co już lać krokodylich łez nad Sigmateksem, Hortensją, Karą, Feniksem, Vitromą, Piotrkowską Fabryką Mebli, Metalplastem, Piotrkowskim Kombinatem Budowlanym, Mostostalem i innym fabrykami stanowiącymi o przemysłowym kiedyś charakterze naszego grodu. Wyobraźnia podsuwa jeszcze stajnie z końmi, w przyszłości z aukcjami ogierów ras zimnokrwistych dla Charlie Wattsa - perkusisty Stonesów czy obrzydliwie bogatych szejków z Arabii Saudyjskiej.

W tym dramatycznym położeniu, gdy właściwie upadło już tutaj też szkolnictwo wyższe, gdzie lumpeks na lumpeksie i lumpeksem pogania, zaś ulice opanowane przez banki - postawmy na rolnictwo! To może być nasza ostatnia szansa, zanim nas zdecydują zaorać.

Piotrków bogaty jest hektarami terenów, które aż proszą się o obsianie ich żytem, pszenicą, łubinem i seradelą. Mimo różnych starań i wydatków, wciąż narzekamy na brak turystów, ale może agroturystyka w tej sytuacji okaże się strzałem w dziesiątkę? Zdaje się to wszystko dobrze rozumieć Krzysztof Chojniak, który symbolicznie przywdział już kapelusz pszczelarski bawełniany z siatką, dając w ten symboliczny sposób wyraźnie do zrozumienia, że jego czwarta kadencja na prezydenckim stołku upłynie pod znakiem rozwoju miejskiego rolnictwa z hodowlą zwierząt. Muuu! Chrum chrum! Beee! I ha ha ha! Ko ko ko!