Lekarz Pogotowia Ratunkowego przywiózł pacjenta na SOR w worku na zwłoki. "Worek miał zasunięty suwak. Po wydobyciu pacjenta z worka stwierdzono, że pacjent żyje. Sądząc po ściśle dopasowanym ubraniu, będącym w porządku, można wysnuć wniosek, że pacjent nie był w ogóle zbadany (...) W karcie NIE MA danych dotyczących wartości tętna, ciśnienia, saturacji ani też poziomu glukozy" - czytamy w karcie pacjenta, którą wypełniał szpitalny toksykolog badający chorego.
Jak najbardziej żywy pacjent, jak się okazało miał 2,7 promila. Po wytrzeźwieniu wypisał się na własne żądanie.
Do zdarzenia doszło 23 października. Sławomir S. leżał na ławce przed sądem w Piotrkowie.
Szpital prowadzi w tej sprawie postępowanie wyjaśniające.
Sprawa, jak zaznacza Ewa Tarnowska-Ciotucha, nie wygląda tak, jak w wypisie. - Pacjent faktycznie został przywieziony w worku, co nie powinno mieć miejsca, ale worek nie był szczelnie zasunięty - podkreśla i dodaje, że dowodem jest monitoring w szpitalu. - Pacjent został w miarę możliwości zbadany i zakwalifikowany do leczenia na oddziale toksykologicznym.
- Dyrektor szpitala dowiedział się o sprawie ode mnie. Dla mnie niepojęte jest, że przez tydzień czasu nikt o sprawie nie wiedział, to świadczy o braku nadzoru - mówi pan Dariusz, brat Sławomira S. To on zawiadomił prokuraturę, a także Rzecznika Odpowiedzialności Lekarskiej, Urząd Marszałkowski i NFZ.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?