Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dokąd na saksy w przyszłym roku

Aldona Minorczyk-Cichy, Sławomir Cichy
morguefile.com
Nadchodzący 2010 rok będzie zdecydowanie lepszy od obecnego pod względem możliwości zdobycia pracy za granicą. Kryzysowe 12 miesięcy 2009 roku poważnie zachwiały rynkiem pracy w krajach starej Unii. Liczba zagranicznych ofert pracy dla Polaków była w tym roku o połowę mniejsza niż jeszcze dwa i trzy lata temu.

Już w styczniu ma być lepiej, bo kryzys "odpuszcza", a Unia szykuje się do lekkiego gospodarczego odbicia. Z danych zebranych przez branżowe wydawnictwo "Praca i życie za granicą" wynika, że w 2010 roku w poszukiwaniu lepszego zarobku i kariery będziemy jeździć do Włoch, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Francji, Norwegii, Holandii, Belgii i Grecji. Problemów ze znalezieniem dobrze płatnego zajęcia nie będą mieli lekarze i pielęgniarki. Te drugie w Belgii mogą zarobić 7,5-10 tys. zł brutto miesięcznie, w Finlandii 6-8 tys. zł. Na podobny zarobek mogą też liczyć w Wielkiej Brytanii, Włoszech i Szwecji. W cenie są inżynierowie i specjaliści IT. W Niemczech są w stanie zarobić miesięczne od 10 do nawet 30 tys. zł brutto. - Dla nich jest najwięcej ofert pracy. Doceniane jest ich wykształcenie, umiejętności i zapał do pracy - mówi Anita Wojtaś-Jakubowska z Grupy

Pracuj.pl

Co ciekawe, bardzo wyraźnie zmienia się obraz Polaka, który emigruje do pracy. Nie chcemy już pracować na znienawidzonym "zmywaku", ani wykonywać innych prostych niskopłatnych zajęć. - Nasi obywatele szukają legalnego zatrudnienia za godziwe pieniądze - mówi prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny Price-waterhouseCoopers. - Zamiast Polaków pracę na czarno podejmują Rumuni i Bułgarzy, dla których nawet głodowe stawki w euro są atrakcyjne w stosunku do możliwości, jakie daje krajowy rynek pracy - dodaje. Dlatego narzekać w 2010 roku nie będą mogli też wykwalifikowani robotnicy. W Belgii murarze, dekarze, spawacze, ślusarze za godzinę mogą dostać ponad 50 zł brutto. Podobne stawki wynegocjują w Finlandii i Holandii, nieco mniej (40-46 zł brutto za godzinę) we Francji i sporo więcej (66-70 zł) w Norwegii.

Fachowcy od gastronomii i hotelarstwa znajdą pracę w Wielkiej Brytanii, we Włoszech i w Grecji. Zarobią od 3 do 5 tys. zł brutto ale do tego dostaną bezpłatne wyżywienie i zakwaterowanie.


Polacy na saksach cenią się już wyżej niż przed laty

Kryzys gospodarczy, który rozpoczął się pod koniec 2008 roku, źle wpłynął na rynki pracy. W Europie spowolnienie gospodarcze szczególnie silnie odczuły kraje, które były atrakcyjnym kierunkiem wyjazdów dla Polaków. Pracodawcy z Wielkiej Brytanii czy Irlandii musieli stawić czoła presji, jaką wywierała na nich zwiększająca się grupa bezrobotnych rodaków.

- Choć Polacy są oceniani jako bardziej sumienni i tańsi niż miejscowi pracownicy, ofert zagranicznych pracodawców było coraz mniej. W 2009 r. było ich o połowę mniej niż rok wcześniej - mówi Anita Wojtaś-Jakubowska z Grupy Pracuj, do której należy portal

Pracuj.pl.

Obecnie sytuacja znów zaczyna się poprawiać. Aleksandra Skalec z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach, wylicza, że w bazie EURES (Europejskie Służby Zatrudnienia) jest obecnie około 700 tysięcy ofert pracy dla osób z Unii Europejskiej oraz z Norwegii, Islandii i Szwajcarii.

Najwięcej propozycji w portalu

Pracuj.pl

pochodzi z Niemiec, Wielkiej Brytanii i z Czech. Coraz częściej zdarzają się również bardziej egzotyczne propozycje wyjazdu do Emiratów Arabskich, Kataru, Kuwejtu, Japonii czy RPA.

- Wśród oczekiwań pracodawców przeważa dobra znajomość danej dziedziny oraz języka angielskiego, choć większość czeskich pracodawców oczekuje biegłej znajomości ich rodzimego języka, angielski stawiając na drugim miejscu - podkreśla Anita Wojtaś-Jakubowska

Prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PricewaterhouseCoopers, zwra- ca uwagę, że Polacy już nie jadą na Zachód za pracą, a do pracy.

- Różnica polega na tym, że po otwarciu granic mieliśmy do czynienia z pospolitym ruszeniem. Emigrowaliśmy tłumem i braliśmy każdą pracę. Nieważne, jaka oferowana była posada, Polak ją przyjmował. Większość z tych, którzy wyjechali, już ułożyło sobie życie na obczyźnie bądź wrócili do kraju. Obecne wyjazdy, choć mają charakter zarobkowy, coraz częściej dotyczą posad w wyuczonych zawodach. Są wybierane świadomie. Chcemy pracować w zawodzie i za przyzwoite pieniądze. Mimo że pracodawcy oferują nieco niższe wynagrodzenie niż swoim rodakom, to dla nas, co najmniej przez 10 lat, te propozycje będą kuszące - wylicza prof. Orłowski.

Potwierdzeniem tej tezy jest Michał Jakiel z Łodzi. Kilka lat temu rzucił pracę w banku i pojechał do Edynburga pracować jako strażnik miejski.

- Wróciłem do Polski z przyczyn osobistych i znalazłem posadę w bankowości. Jednak szukam okazji do wyjazdu. Znam język, kulturę i liczę na etat w brytyjskim sektorze finansowym. Choćby w okienku obsługującym Polaków, nieznających języka angielskiego. To początek kariery w wyuczonym zawodzie. Oferty ze straży miejskiej czy budownictwa mnie już nie interesują - mówi.

Jeszcze dekadę temu mieszkańcy Śląska najchętniej wyjeżdżali do pracy do Niemiec. Byli tam pracownikami sezonowymi. Teraz są dla bauerów za drodzy, bo muszą zapłacić składki ubezpieczeniowe i dać co najmniej 5-5,7 euro za godzinę. Tańsi są Rumuni. Pracują półdarmo, często na czarno.

W 2009 roku w Niemczech sezonowo pracowało ponad 170 tys. Polaków, o 8 tys. mniej niż rok wcześniej. A warto pamiętać, że na początku XXI wieku do niemieckich sadów i winnic wyjeżdżało co roku prawie 300 tysięcy naszych rodaków. Dziś coraz częściej polskim paszportem w Niemczech posługują się inżynierowie: budowy maszyn narzędziowych i technologicznych oraz urządzeń mechanicznych, budowy pojazdów i przemysłu motoryzacyjnego, elektronicy, automatycy, elektrotechnicy i energetycy.

- Niemcy znowu mogą być dla nas atrakcyjne, ale dopiero po pełnym otwarciu rynku pracy - mówi prof. Orłowski.

Jak wynika z międzynarodowego sondażu organizacji The Network (należy do niej serwis rekrutacyjny

Pracuj.pl

), Polacy nadal wyjeżdżają do pracy za granicę dla pieniędzy, żeby podnieść standard swojego życia (61 proc.), a większość Niemców i Rosjan wyjeżdża do zagranicznych prac po to, żeby zdobyć nowe doświadczenia (odpowiednio 58 proc. i 62 proc.).

Możliwość nauki nowego języka docenia co drugi Polak i 40 procent Rosjan, ale już tylko co piąty Niemiec.


Gdzie i za ile popracujesz w 2010 r.

Na czasowej emigracji przebywa według szacunków GUS 2,3 mln Polaków.

Prof. Krystyna Iglicka z Centrum Stosunków Międzynarodowych w raporcie o migracji twierdzi, że kryzys gospodarczy nie spowodował masowych powrotów. Migranci próbują przetrwać ciężkie czasy, żyją z oszczędności, ratują się zasiłkami.


Niektórzy jednak wciąż mogą nieźle zarabiać:

pielęgniarka we Włoszech i Finlandii 6,6-8 tys. złotych brutto miesięcznie, w Belgii 7,5-10 tys. zł brutto

opiekunka osób starszych w Wielkiej Brytanii zarobi 25-30 zł za godzinę pracy brutto

rzeźnik w Wielkiej Brytanii i Szwecji dostanie za godzinę pracy od 30 do 45 zł brutto

inżynier w Niemczech 10-30 tys. zł brutto

murarze, dekarze, spawacze, ślusarze w Belgii, Finlandii i Holandii za godzinę mogą dostać ponad 50 zł brutto, we Francji 40-46 zł brutto za godzinę, a w Norwegii 66-70 zł

pracownicy gastronomii i hotelarstwa znajdą pracę w Wielkiej Brytanii, we Włoszech i w Grecji za 3-5 tys. zł brutto miesięcznie, do tego dostaną bezpłatne wyżywienie i zakwaterowanie

animator kultury we Włoszech i Grecji zarobi 3,5-5,5 tys. zł brutto miesięcznie, plus wyżywienie i mieszkanie

ochroniarz w Wielkiej Brytanii zarobi 25-30 zł brutto za godzinę.

od 7 lat
Wideo

echodnia Policyjne testy - jak przebiegają

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto