18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Areszt Śledczy w Piotrkowie. Jak wygląda od środka? [ZDJĘCIA]

Karolina Wojna
Areszt Śledczy w Piotrkowie
Areszt Śledczy w Piotrkowie Dariusz Śmigielski
Areszt Śledczy w Piotrkowie. Jak wygląda życie za jego bramą? Jak w pensjonacie czy w więzieniu? Ci, którzy siedzieli w innych, doceniają różnice. Ale ciągle najwięcej jest skarg na urągające warunki.

Areszt Śledczy w Piotrkowie. Jak wygląda od środka? [ZDJĘCIA]

Osobie z zewnątrz trudniej do aresztu wejść, niż wyjść. Kraty, bramki, kontrole, potem głuchy szczęk zamykanych automatycznie zakratowanych drzwi. Plątanina korytarzy schowanych za masywnymi drzwiami, wszędobylskie kamery, broniące dostępu do kolejnych drzwi czujniki. Wewnątrz piotrkowski areszt śledczy przypomina labirynt, na zewnątrz potężną twierdzę, w której upływa życie - na wtorek - 700 tymczasowo aresztowanym i skazanym.

- Na początku też się tu gubiłem - przyznaje porucznik Jakub Białkowski, oficer prasowy jednostki, jednocześnie wychowawca. Teraz, po latach pracy i oprowadzania po gmachu wycieczek, m.in. studentów i delegacji, gdyby nie wymagające przyłożenia karty czytniki magnetyczne na bramkach, a często i zgoda dowódcy zmiany do wejścia na dany oddział, trudno byłoby za nim nadążyć.

Oprócz kamer to właśnie strażnicy są najlepszym monitoringiem aresztu, który już na wejściu jest wyposażony w nowoczesny rentgen. Aparat Comapss prześwietla wchodzących na widzenia - choć nie wszystkich - to wszystko na nim widać. Np. schowane w pochwie narkotyki...

Takie sytuacje to codzienność w jednostce, do której trafiali i trafiają bezwzględni zabójcy, m.in. mafii, perwersyjni mordercy ćwiartujący zwłoki ofiar, ale i nazwiska ze świata polityki. Tu pierwszy na liście jest Stanisław Ł., były poseł Samoobrony. Ale i tu swój wyrok odsiadywał Waldemar Matusewicz, były prezydent Piotrkowa. Tu trafił - do pojedynczej celi - Marcin P., b. prezes Amber Gold. Tu też siedział do procesu Damian C., strażnik więzienny z Sieradza, który zabił trzech policjantów, a także Ryszard C., który w łódzkim biurze PiS zabił Marka Rosiaka.

Pod względem ciężkości dokonanych zbrodni lub na razie podejrzeń, do Piotrkowa trafił też Igor M. "Patyk", podejrzany o zabójstwo gen. Marka Papały, kilku wykonujących zlecenia mafii, łódzki Hannibal Lecter, podejrzany o zabójstwo żony.

Swojego czasu, zaraz po aresztowaniu, za bramę piotrkowskiego aresztu, trafił Artur N., kat 4-letniego Oskarka z Piotrkowa i konkubent jego matki. Obecnie najgłośniejsze nazwisko to gen. Radislav Krstić, serbski zbrodniarz wojenny, który do Piotrkowa przyjechał w ubiegłym tygodniu.

Sale widzeń są trzy. Dwie dla tymczasowo aresztowanych i jedna dla skazanych. Sala widzeń dla aresztantów jest jak na typowym amerykańskim filmie. Kilka stanowisk oddzielonych szybami, do rozmowy służy telefon. Wszystko monitorowane i na podsłuchu. Wielu próbuje mimo to przekazać sobie informacje, od spostrzegawczości i sprytu, tak aresztantów, jak i funkcjonariuszy, zależy, czy się to udaje.

Jak mówi por. Białkowski wszystko musi być pod stałą kontrolą, choćby dlatego, że część aresztowanych trafia tu ze specjalną etykietką niczym szkło w przesyłce. - Regularnie dostajemy pisma z organów dysponujących, że np. Kowalski chce się powiesić, albo, że na sprawie już po wyroku, mówił, że się zabije. Potem przyjeżdża do nas, uśmiechnięty i mówi: aaa, panie wychowawco, myślałem, że to coś da...

Sala widzeń dla skazanych to duży, przestronny pokój gęsto zastawiony stolikami i twardymi krzesełkami. W rogu nowość, kolorowy kącik dla dzieci. Na ścianach obrazy malowane rękami osadzonych. Liczba dzieci na widzeniu jest nieograniczona, ale nie ma tu naraz więcej niż kilkoro maluchów. Większość nie wie, co się dzieje.

- Te mebelki skręcaliśmy z kolegą w Wigilię, potem dzwonił, bo widział, co dzieci z nimi robiły - mówi Białkowski i dodaje, że maluchom najbardziej odpowiada malowanka.
Widzenia są w czwartki, piątki i niedziele. Najwięcej gości areszt ma zwykle przedświętami. Średnio w areszcie w dniu widzeń jest ok. 40 wizyt. Jedna trwa godzinę, ale za zgodą dyrektora - w nagrodę lub na specjalną prośbę, trzy dozwolone w miesiącu mogą być łączone w jedną, trzygodzinną. Tak jest np. gdy do skazanego przyjeżdża rodzina z daleka, np. ze Szczecina.

Bywają też goście odprawiani z kwitkiem. Tak np. było, gdy do jednego z aresztantów przyjechały naraz trzy konkubiny. Wszystkie miały zgodę organu dysponującego. Musiał wybierać, bo mogła wejść jedna...

To najczęstszy, obok fatalnego jedzenia, powód narzekań osadzonych. Piszą, gdzie mogą. Strażnicy się tłumaczą przed sądem. - Ostatnio, gdy zacząłem opowiadać, co tu jest, sędzia mi przerwała i powiedziała, że nie mamy o czym mówić... - śmieje się por. Białkowski.

Cele są małe, łóżka metalowe, ciepła woda do kąpieli raz w tygodniu, ale i codziennie przez 5 minut do zmywania po posiłku. Za lodówkę robi parapet za oknem, ale na to trzeba mieć zgodę. W celach są telewizory, choć bez pilotów (z baterii można zrobić maszynkę do tatuażu), można też mieć konsolę do gry (ale bez Wi-Fi i nośników pamięci).

Skazani, wymiennie z funkcjonariuszami, do swojej dyspozycji mają salę gimnastyczną, choć nie mają basenu, którego legenda przywarła do wizerunku polskiego Alcatraz.
Na korytarzu oddziału IX, który ma charakter zakładu półotwartego, cisza, choć sale są przez cały dzień otwarte. Gdyby nie ciężkie, ryglowane drzwi można by powiedzieć, że skazani mają tu jak w akademiku.

- Koledzy szykują się do pracy, zaraz wychodzimy - mówi jeden z trzech mężczyzn w celi, którzy na widok gości podrywają się z metalowych taboretów. Właśnie siadają do drugiego śniadania.

Trzy podstawowe posiłki osadzeni robią sobie sami. W kuchni pracuje 25-26 skazanych, oczywiście za pieniądze. - Nie każdemu się chce wstać o 5 - przyznaje plut. Zbigniew Lipiński, szef kuchni na Wroniej.

Najbardziej wyczekiwane są dania mięsne, choć jak zauważa Irena Kazimierczak, więzienna intendentka, coraz więcej w areszcie jest wegetarian. - Może dlatego, że dostają więcej nabiału? - zastanawia się.

Jakub Białkowski wcale nie żartuje, gdy opowiada, jak miał telefony o urządzenie w areszcie przyjęcia. Ktoś pomylił nowy ze starym aresztem...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto