Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czteroletnia dziewczynka uciekła z domu dziecka w Piotrkowie. Jak to się stało?

K. Renkiel, A. Tyczyńska
Czteroletnia Amelka wyszła w nocy z Domu Dziecka w Piotrkowie. Chciała wrócić do mamy. Chodziła sama po ulicy Łódzkiej
Czteroletnia Amelka wyszła w nocy z Domu Dziecka w Piotrkowie. Chciała wrócić do mamy. Chodziła sama po ulicy Łódzkiej Dariusz Śmiegielski
Mała Amelka tak bardzo tęskni za mamą, że w nocy uciekła z domu dziecka w Piotrkowie. Czy w placówce doszło do zaniedbań i dlaczego nie można oddać dziecka matce?

Było dobrze po północy, kiedy do drzwi jednego z mieszkań przy ul. Łódzkiej zapukała mała dziewczynka. Tej nocy padał deszcz i było zimno, a mała była tylko w piżamie. Okazało się, że niespodziewany gość właśnie uciekł z domu dziecka, by odszukać swoją mamę.

- Nie było mnie wtedy w mieszkaniu, bo pracowałam na nocną zmianę - mówi mama 4,5-latki. - Ponoć wcześniej pukała też do taty, który mieszka na parterze, ale on na noc zostawia włączone radio, więc jej nie słyszał - dodaje roztrzęsiona.

Na miejscu szybko pojawiła się policja, którą wezwała sąsiadka, ale mała nie chciała z nimi jechać. Kobieta prosiła funkcjonariuszy, żeby pozwolili zostać Amelce choć na jedną noc. Niestety, ze względu na procedury, nie było to możliwe. Później zresztą okaże się, że tak zwane procedury bywają bezlitosne, a rozłąka matki z córką może potrwać wiele miesięcy.

Pani Alina o całym zdarzeniu dowiedziała się rano, gdy w pracy odwiedziła ją sąsiadka. - Byłam w szoku, nie mogłam pracować, bo ręce mi się trzęsły, nie wierzyłam jej - mówi piotrkowianka, która zaledwie dzień wcześniej była u córki. Amelka tego dnia cały czas płakała i chciała wrócić do domu.

Dziewczynka trafiła do domu dziecka półtora tygodnia wcześniej, gdy jej matka znajdowała się pod wpływem alkoholu, a dziecko samo chodziło po jednym z piotrkowskich marketów. Wówczas na miejsce także wezwano policję, po czym funkcjonariusze pojechali do domu pani Aliny i zbadali ją alkomatem.

- Ona nie znajdowała się wtedy pod moją opieką tylko biologicznego ojca - tłumaczy się piotrkowianka. - Wziął ją do siebie na śniadanie, bo ja wróciłam po nocnej zmianie i trochę wypiłam. Chciałam jakoś uczcić to, że dostałam umowę o pracę na stałe. To był błąd, przyznaję - dodaje ze skruchą. - Ale czy to powód, żebym straciła dziecko? Zrobię wszystko, żeby ją odzyskać!

Pani Alina mieszka w małym, 20-metrowym mieszkaniu razem z dwójką dzieci, 16-letnią córką i 4,5-letnią Amelką. Trzecia, 19-letnia córka już wyprowadziła się z domu. Kobieta od dawna walczy o nowe mieszkanie i choć warunki ma trudne, to nie chce, żeby jej mała córeczka wychowywała się w domu dziecka i ma poważne zastrzeżenia do pracowników placówki.

- Gdy mała tam trafiła, miała piękne, długie włosy do pasa, a oni obcięli je do ramion. Powiedzieli, że mała miała wszy, ale to nieprawda, przecież ja z nią śpię, moja starsza córka też. Po prostu tak im było wygodniej - opowiada pani Alina. - Poza tym zrobili to tak nieudolnie, że musiałam jej później wyrównać te włosy.

Według piotrkowianki dziecko jest kąpane tylko raz w tygodniu i nosi brudną bieliznę.
- Amelka ma bardzo wysuszoną skórę, dlatego codziennie noszę jej krem - mówi mama dziewczynki, która małej zaniosła też nowe ubrania i maskotki.

Pani Alina nie może także zrozumieć, dlaczego Amelka została przydzielona do starszej grupy dzieci, które już chodzą do szkoły. - Jeden chłopiec tak ją popchnął, że upadła, a ona jest przecież po operacji serca, którą przeszła, gdy miała nieco ponad roczek. Trzy miesiące siedziałam z nią w Matce Polce i jeździłam prywatnie do lekarza. Boję się, że po tym, gdy uciekła, będą ją teraz przywiązywać do łóżka - dodaje pani Alina.
Czy w domu dziecka doszło do poważnych zaniedbań? Jak mówi Ilona Sidorko, rzecznik KMP Piotrków, policja prowadzi czynności wyjaśniające w kierunku pozostawienia bez opieki dziecka do lat 7 przez osoby za to odpowiedzialne, czyli wykroczenia zagrożonego karą grzywny lub nagany.

To postępowanie nie jest prowadzone pod nadzorem prokuratury. W przeciwieństwie do sytuacji, w której dziewczynka wydostała się spod opieki ojca. W tym przypadku prokuratura badała, czy nie doszło do narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź uszczerbku na zdrowiu, co jest już przestępstwem zagrożonym karą do 3 lat więzienia. Jak poinformowała nas Dorota Mrówczyńska, prokurator rejonowy w Piotrkowie, to postępowanie zostało umorzone.

O ile też policja zbadała rodziców Amelki na zawartość alkoholu w organizmie, w przypadku dyżurujących tej nocy pracowników domu dziecka, już tego nie zrobiła.

- Nie było wtedy konieczności sprawdzenia stanu trzeźwości pracowników - mówi rzecznik Sidorko.
Nieoficjalnie ustaliliśmy w rozmowie z jedną z opiekunek, że mała Amelka była bardzo zdeterminowana, by wrócić do domu. Feralnej nocy odnalazła klucz do drzwi wyjściowych i zdołała pokonać zasuwkę w furtce.

- Ona nas bardziej pilnowała, niż my ją. Koleżanka od razu jednak, jak usłyszała trzaśnięcie drzwi,wybiegła sprawdzić, co się stało - mówi pracownica dodając, że teraz mała pilnowana jest non stop.

Danuta Malik, dyrektor piotrkowskiego Domu Dziecka, podkreśla, że do czasu przesłuchania przez policję, nie będzie komentować sprawy. - Pracownicy odpowiedzialni na pewno poniosą konsekwencje służbowe, a my podejmiemy działania, by więcej do takich sytuacji nie dochodziło, na pewno zabezpieczymy lepiej furtkę - mówi dyrektorka dodając, że dom dziecka funkcjonuje od 25 lat i do tej pory nie zdarzyła się ucieczka małego dziecka.

Na razie jednak, np. w ciągu dnia (co sprawdziliśmy), można wejść do domu dziecka przez nikogo nie niepokojonym i obejść sale z dziećmi.

Wiadomo też, że rozłąka stęsknionej za domem Amelki z matką może potrwać nawet kilka miesięcy. Choć pracownicy socjalni podkreślają, że mała miała u mamy ,,jak pączek w maśle", to rodzina ma opinię dysfunkcyjnej (pani Alina ma ograniczoną władzę rodzicielską i dozór kuratora). A to oznacza, jak nam wyjaśniła Ewa Lachowska z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Piotrkowie, że sąd, do którego trafił wniosek o wydanie zarządzeń opiekuńczych wobec Amelki i który po odnalezieniu małej w markecie nakazał umieszczenie jej w placówce, będzie szczególnie przyglądał się sprawie, nim pozwoli na powrót dziecka do domu.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto