Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Góra Kamieńsk wciąż zamknięta, bo brakuje mrozu i śniegu. Pod górkę mają także rowerzyści...

Grzegorz Maliszewski
Naśnieżanie stoku rozpoczęto tydzień przed świętami, ale już wiadomo, że narciarze będą musieli jeszcze poczekać...
Naśnieżanie stoku rozpoczęto tydzień przed świętami, ale już wiadomo, że narciarze będą musieli jeszcze poczekać... Archiwum/Zdjęcie ilustracyjne
Dodatnie temperatury i opady deszczu uniemożliwiają naśnieżanie stoku na górze Kamieńsk. Otwarcie sezonu przesunięto tam na 2019 rok.

Choć jeszcze tydzień przed Bożym Narodzeniem na górze Kamieńsk koło Bełchatowa rozpoczęto naśnieżanie stoku, to jednak trwało zaledwie dwa dni i nie udało się otworzyć ani jednej trasy narciarskiej. Wszystkiemu winne dodatnie temperatury. Armatki na kopalnianej górze mogą przygotować trasy narciarskie przy temperaturze wynoszącej co najmniej cztery stopniej poniżej zera. Niestety, po chwilowych przymrozkach aura narciarzom sprawiła psikusa i temperatura poszybowała...

Do odpowiedniego przygotowania stoku potrzeba około tygodnia naśnieżania. W dobrych warunkach pogodowych jedna armatka produkuje w godzinę około 80 metrów sześciennych białego puchu. Do pokrycia sztucznym śniegiem całego stoku potrzeba kilkadziesiąt tysięcy metrów sześciennych takiej namiastki zimowych opadów.

Według pracowników ośrodka do końca roku nie ma szans na przygotowanie stoku, który podobnie jak przed rokiem otwarty zostanie prawdopodobnie w styczniu...

Rowerzyści też mają pod górkę

Choć zima zbliża się wielkimi krokami, to kopalnianą górę wciąż odwiedzają rowerzyści. Ci skarżą się, że na część leśnych tras rowerowych (m.in. do downhillu) została zniszczona przez Nadleśnictwo, które na trasie przeprowadziło wycinkę drzew.

- W efekcie zostały zniszczone mostki i kładki, którymi rowerzyści mogli jeździć po leśnych duktach - mówi jeden z rowerzystów.

Okazuje się, że część tras rowerowych wytyczonych w lasach na górze Kamieńsk Nadleśnictwo Bełchatów postanowiło oficjalnie zamknąć ze względów bezpieczeństwa.

- Trasy downhillowe były działalnością nielegalną, a budowane tam urządzenia nie były w żaden sposób uzgodnione i nie spełniały żadnych wymogów. Całe szczęście, że przez te kilka lat użytkowania nikomu się tam nic poważnego nie stało - mówi Jarosław Zając, szef Nadleśnictwa Bełchatów. - Postanowiliśmy przerwać ten proceder. Nie było to w żaden sposób sformalizowane, a niszczenie środowiska jest zgodnie z ustawą jest zabronione.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto