Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorzkowiczanin trenerem reprezentacji Nepalu w piłkę nożną

Aleksandra Tyczyńska
Ryszard Orłowski opowiada, że w Nepalu coraz więcej inwestuje się w obiekty sportowe, ale praktycznie cały sprzęt treningowy sprowadził ze Stanów Zjednoczonych, gdzie mieszka
Ryszard Orłowski opowiada, że w Nepalu coraz więcej inwestuje się w obiekty sportowe, ale praktycznie cały sprzęt treningowy sprowadził ze Stanów Zjednoczonych, gdzie mieszka Archiwum prywatne
Ryszard Orłowski pochodzi z Gorzkowic w powiecie piotrkowskim. Od 30 lat mieszka w USA, a w ubiegłym roku został trenerem reprezentacji Nepalu w piłce nożnej.

Polska, Stany Zjednoczone, Nepal. Jak długa była droga z Gorzkowic na "dach świata"?

Piłka nożna zawsze była moją wielką pasją. Pierwsze kroki pilkarskie stawiałem w moim rodzinnych Gorzkowicach w klubie Gofabet Gorzkowice. Następnie grałem w Piotrcovii, WKS Grunwald Poznań, a po przyjeździe do USA w 1984 roku moim pierwszym klubem piłkarskim, któremu bardzo dużo zawdzięczam była Wisła Garfield. Klub pomógł mi też znaleźć pracę i mieszkanie w klubowym hotelu. Potem z Darkiem Bujakiem dostaliśmy ofertę grania w Essex Community College, dotarliśmy z tym zespolem do finałowych rozgrywek USA. Kolejne kluby, w których grałem, to m.in. Falcon Somerville, Cayman Island i oczywiście Reprezentacja Polonii Amerykańskiej. Uczestniczyliśmy w każdej edycji Polonijnych Mistrzostw Świata w Polsce, odbyliśmy trzykrotne turnee w Brazylii, gdzie młodzi polonusi mogli spotkać się z prawdziwą, finezyjną brazylijską piłką. Potem była praca trenerska w kilku amerykańskich klubach i wreszcie Reprezentacja Nepalu.

Był w tym wszystkim czas na Polskę, na rodzinę?

Na początku lat 90. bardzo często odwiedzałem ojczysty kraj i za każdym razem, kiedy samolot lądował na Okęciu, łezka w oku się kręciła. I tak zostało do dzisiaj. Każda sportowa impreza polonijna była szansą, aby także odwiedzić rodzinę i znajomych, podobnie, jak dzisiaj. Przynajmniej raz w roku jestem w Polsce, a ostatnio na Euro 2012, gdzie nasza reprezentacja, niestety całkowicie rozczarowała.

Ale skąd w ogóle pomysł na wyjazd do Nepalu?

To była otwarta oferta pracy z Federacji Nepalu. Razem z trenerem Jackiem Stefankowskim wysłaliśmy nasze CV. Jednym z warunków była znajomość języka angielskiego oraz posiadanie licencji UEFA "A", co spełnialiśmy i w ciągu dwóch tygodni po podpisaniu kontraktu byliśmy już na "dachu świata". Zostaliśmy pierwszymi polskimi trenerami pracującymi z obcą reprezentacją. Byliśmy też szczęśliwi, że mamy szansę pracować z pierwszą reprezentacją Nepalu. Oczywiście mieliśmy wątpliwości, bardzo mało wiadomości na temat piłki w tym egzotycznym kraju, ale Polak się wszędzie odnajdzie i da sobie radę. Taka jest nasza natura i charyzma, nie mówiąc o pracowitości. Dla nas to też szansa nabrania doświadczenia na arenie międzynarodowej, co będzie procentować w przyszłej naszej karierze trenerskiej.

Na jakim tam w ogóle poziomie stoi piłka nożna?

Nepal jest jedynym krajem Azji Południowej, gdzie piłka nożna jest na pierwszym miejscu. Na każdym wolnym placu od małego dziecka wszyscy grają tu w piłkę, a najzdolniejsi trafiają do akademii i klubów piłkarskich. Podczas każdego meczu ligowego, czy międzynarodowego stadion jest pełny, a kibice dopingują swoje ulubione drużyny. I co ważne, robią to w dodatku bardzo kulturalnie. Ważnym i prestiżowym dla Nepalu turniejem jest SAFF - Mistrzostwa Państw Południowej Azji. Jak istotny jest ten turniej, niech świadczy fakt, że prezydent Federacji Piłki Nożnej Nepalu (ANFA) Genesh Thapa obiecał oficjalnie każdemu piłkarzowi i trenerom własnościowe mieszkanie i bonus, jeśli wygramy ten turniej. Wierzę, że przy tak wytężonej pracy jak teraz, piłkarze Nepalu za dwa lata zagrają w finale i zdobędą ten upragniony przez cały Nepal Puchar SAFF, co było i jest najważniejszym celem naszej pracy w tym kraju.

Jakie były wasze pierwsze wrażenia po przylocie do Nepalu?

Na lotnisku z "wielką pompą" witało nas mnóstwo kibiców i dziesiątki żurnalistów. Po wyjeździe z lotniska do apartamentu w Kathmandu dało się zauważyć ogromny ruch na drogach, mnóstwo motorów i samochodów i wielki smog, przez co wszyscy używają masek. Taksówki, popularne suzuki wielkości naszego malucha wożą bagaże na dachu, a turysta płaci tu podwójnie. No i jeszcze święte krowy na ulicach... jak przejedziesz, czy potrącisz, odpowiadasz gorzej niż za człowieka.

Ciężko się przystosować?

Mieliśmy apartament w Kathmandu z widokiem na Mount Everest, ale życie w Nepalu nie rozpieszcza. Ludzie ciężko pracują za marne wynagrodzenie. Tylko 10 procent populacji ma dostęp do internetu, więc do niewielu docierają w ogóle informacje, że gdzie indziej można żyć lepiej. Trzeba się też przyzwyczaić np. do tego, że prąd ma tu swój grafik, wiedzieć kiedy jest, a kiedy go nie będzie. Tutejsi ludzie są bardzo przyjaźni i mają duży szacunek dla nas, a my dla nich. No i w wolnym czasie można podróżować po tym pięknym kraju.

Planuje pan powrót do Polski?

Praca z reprezentacją Nepalu jest zadowalająca, ale nie wykluczam powrotu do kraju i pracy w polskim klubie. Gdyby któryś z klubów był tym zainteresowany, mógłbym przywieźć do Polski wielu zdolnych zawodników z Nepalu. Przyjazd do Polski dałby mi większa szansę przebywania z moją rodziną, a zwłaszcza z moją ukochaną mamą Heleną, której zawdzięczam to, kim jestem obecnie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto