Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Grunt to rodzinka, duża rodzinka. Jak żyje się w rodzinach wielodzietnych?

K.Renkiel, G.Maliszewski
Alicja i Leszek Heinzel z dziećmi
Alicja i Leszek Heinzel z dziećmi Dariusz Śmigielski
Rodziny wielodzietne to dziś wciąż rzadkość w świecie, w którym gonimy za karierą. Może jednak warto się zdecydować na liczne potomstwo?

Piotr (23 lata), Maciej (19 lat), Julia (14 lat), Leszek Fryderyk (10 lat), Franciszek (5 lat) i Alicja Anastazja ( 2,5 roku) - to liczna gromadka rodziny Heinzlów, która jedną nogą mieszka jeszcze w Gajkowicach w gminie Moszczenica, ale drugą już w Piotrkowie Trybunalskim. Czasem się kłócą, nie zgadzają, złoszczą na siebie, ale w końcu więzi rodzinne biorą górę, a rodzeństwo zawsze potrafi znaleźć wspólny język. Taka gromadka to też ogromne wyzwanie dla rodziców, bo w czasach, gdy światem rządzi konsumpcjonizm coraz mniej par decyduje się na dziecko, a tym bardziej aż na sześcioro.

Jaki jest fenomen rodzin wielodzietnych? Co sprawia, że decydują się kolejne dzieci?
- Wiele osób wartościuje swoje życie właśnie przez konsumpcyjne podejście. Mamy tu do czynienia z paradoksem, bo to co wartościowe jest omijane i spychane na dalszy plan - mówi Alicja Heinzel. - Rodzina to największa inwestycja jeśli chodzi o potencjał ludzki dla naszego państwa i rodziców. To też ogromne spełnienie się dla matki - dodaje.

Zdaniem pani Alicji, brak pieniędzy nie jest argumentem przeciw posiadaniu dzieci. - Ja rozpoczynałam swoją karierę matki i żony w okresie, gdy następowały przemiany gospodarcze, nie było pracy, studiowałam, robiliśmy remonty, a kolejne dzieci mimo to pojawiały się - mówi.

- W dzisiejszych czasach boimy się mieć dzieci - uważa Leszek Heinzel, zawodowo dyrektor Ośrodka Sportu i Rekreacji w Piotrkowie. - My nie zawsze mieliśmy pracę, kiedyś oboje byliśmy bezrobotni i jakoś to było. Ludzie wydają pieniądze na nowe mieszkanie, samochód, wyjazdy i na to im nie szkoda - dodaje.
Gdy urodziło im się czwarte dziecko, nie mieli pracy i nie mogli liczyć na pomoc od państwa. Do tej pory mieszkają w domu z rodzicami w Gajkowicach pod Moszczenicą, ale jest on na tyle duży, że każde dziecko ma swój pokój. Ostatnio kupili mieszkanie na piotrkowskiej starówce, które urządzać będą w stylu secesyjnym. - Nie chcę nic od państwa, niech tylko stworzy takie warunki, żeby można było zarabiać, żeby nie trzeba było się o nic prosić - mówi Leszek Heinzel.

Oboje uważają, że wszystko da się pogodzić, jeśli tylko się tego chce, jeśli ma się odpowiednie nastawienie. Możliwe są także wspólne wakacje, bo żeby dobrze się bawić wystarczy namiot i cicha polana w Bieszczadach. Przez 10 lat prowadzili swoją działalność gospodarczą i nie mając z kim zostawić dzieci po prostu brali je ze sobą. - Życia nie da się podzielić na etapy: dziś budujemy dom, jutro kupujemy samochód, a kolejnego dnia będziemy mieć dzieci - mówi pani Alicja, która czas po pracy zawodowej całkowicie poświęca domowi i dzieciom. Jeśli nie ma ich w domu przez dłuższy czas, nie może sobie znaleźć miejsca, czuje się obco. Jak przyznaje jednak nie od razu marzyła o takiej gromadce.
- Pierwszy poród był dla mnie traumą. Piotrek rodził się przez trzy doby, a zaniedbanie lekarzy spowodowało, że był niedotelniony. Po porodzie zdeklarowałam, że więcej dzieci mieć nie będę, ale wszyscy namawiali nas na drugie dziecko - mówi.

Drugi urodził się Maciek i od niego wszystko się zaczęło. - Był bardzo grzecznym chłopcem, pan Bóg mi pokazywał, że kolejne dzieci też takie będą. Zresztą bardzo chciałam mieć drugiego syna, a później córkę - mówi pani Alicja. - Macierzyństwo rozwijało się we mnie stopniowo, rozbudowywało coraz mocniej, szkoda tylko, że tak długo czekałam żeby mieć kolejne dzieci - dodaje po chwili. Na razie jednak nie planuje już powiększania rodziny.
Ich tradycyjny dzień zaczyna się w weekend. W centralnej części domu jest stół, każdy ma swoje miejsce. Śniadanie około godz. 9-10, a przed nim modlitwa. Obiady i kolacje też starają się jeść razem, bo w ciągu dnia roboczego jest to trudne. Samo organizowanie posiłków, gdy każdy wraca o innej porze jest ogromnym wyzwaniem. - Bardzo dużo pomaga nam babcia, bez niej byłoby to zdecydowanie trudniejsze, a poza tym nie mogłabym się realizować zawodowo - mówi Alicja Heinzel. Dzieciom stara się wpoić na dobre obraz domu rodzinnego i wartości takie jak Bóg, Honor, Ojczyzna. Co myślą na temat bezstresowego wychowania? - To mit, bzdura, którą wykreowały media. Dziecko nie może samo wybrać, skoro nie wie, trzeba mu pokazać, co jest dobre i złe - mówi pani Alicja. - Każdy musi znać swoje miejce w szeregu i słuchać przewodnika stada. Inaczej nigdy nie zebralibyśmy się, by np. gdzieś pojechać - dodaje pan Leszek.
Jak na posiadanie tak dużej rodziny zapatrują się w takim razie ich pociechy?- Najstarszy syn myśli o karierze, więc mówi o jednym dziecku, Maciej chciałby mieć ośmioro, Julka czworo, a Leszek pięcioro - śmieje się pani Alicja.

- Rodzina to świadomy obowiązek i odpowiedzialność. Mamy czwórkę dzieci, bo tak naprawdę jesteśmy otwarci na życie - mówi Sylwester Paradecki z Bełchatowa. Wraz z żoną przyznają, że dziś domu nie wyobrażają sobie bez Gabriela (20 lat), Sylwii (18 lat) oraz bliźniaków Maksymiliana i Kingi (6 lat).

- Nie można podchodzić do życia na zasadzie: będziemy mieć armię dzieciaków i jakoś to będzie - mówi Sylwester Paradecki. - Nie da się przyjąć dziecka bez poświęcenia swojego czasu i zaangażowania, ale to tak naprawdę inwestycja w kogoś. Zresztą, nie ma lepszej inwestycji niż dzieci - uśmiecha się patrząc na dwójkę bliżniaków.
Jego żona przyznaje, że z łezką w oku wspomina Dzień Matki, gdy w kolejce czwórka dzieci ustawiła się do niej z życzeniami. - Takie chwile są bezcenne - mówi Gabriela Paradecka. - Dlatego zawsze mężowi powtarzam, gdy się przepracowuje, żeby dbał o siebie, bo najważniejszym projektem nie jest praca, ale właśnie rodzina.
Obydwoje podkreślają, że dzieci dają im coś jeszcze.
- Myślę, że dzieciaki też cementują związek i może często pozwalają się nam nie pogubić w tym życiu - mówi pan Sylwek.

Wspomina dzień, w którym dowiedzieli się, że na świat przyjdą bliźniaki. Na początku był szok. - Rozpłakałam się, bo nie wiedziałam, jak zniosę ciążę, ale później jakoś wszystko się ułożyło - mówi Gabriela Paradecka.
Na wakacje wyjeżdżają już tylko z dwójką bliźniaków. Starsze dzieci planują wyjazdy raczej ze znajomymi. Jednak czas na wspólne wypady też się znajdzie. Tata zabiera chłopaków na rower czy ryby. U dziewczyn to kulinarne zabawy w kuchni, a także moda.

- Uwielbiają tworzyć wspólne kreacje, prym wiedzie w tym Sylwia, która tematy mody przekłada na stylizacje młodszego rodzeństwa - śmieje się pan Sylwek. Sam wspólnie z chłopakami często ogląda mecze w telewizji, choć często jego cierpliwość wystawiana jest na próbę, gdy najmłodszy z synów zasypuje go kolejnymi pytaniami.

Bliźniaki Maksymilian i Kinga to "kserokopie" starszego rodzeństwa, jeśli chodzi o charaktery. - Przez to może łatwiej nam reagować na pewne zachowania młodszych, bo to przecież kiedyś już było - mówi Sylwester Paradecki.
Przyznaje jednak, że dzieciaków "uczą się" przez cały czas. Chłopaki przyjmują przekaz wprost: męska rozmowa i akceptacja. U dziewczyn jest z tym trochę trudniej. - Trzeba analizować, czy rano na podłodze była pierwsza lewa, czy prawa noga, czy aby odpowiednia bluzka i sukienka, herbata z rana nie za gorąca - śmieje się pan Sylwek . - Wychowanie to największe wyzwanie naszego życia. W tym przede wszystkim chcemy być profesjonalistami.

Paradeccy starają się wychować dzieci według określonych wartości katolickich. Nie kryją sie z tym, że wiara zajmuje ważne miejsce w ich rodzinie. Oboje należą do Domowego Kościoła gałęzi rodzinnej Ruchu Światło-Życie.
Nadchodzące święta to dla nich czas wyjątkowy. To nie tylko wspólne posiłki i spotkania w gronie rodziny, ale też ważne przyżycie duchowe. Jednak liczna rodzina, to więcej przygotowań, ale też i więcej rąk do pomagania.
- Karteczki z przydzielonymi zadaniami są już rozpisane, dlatego dla każdego zajęcie się znajdzie - mówi pani Gabriela.

od 7 lat
Wideo

echodnia Policyjne testy - jak przebiegają

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto