Dzisiaj przed Sądem Okręgowym w Piotrkowie zakończył się proces maszynisty Tomasza G. oskarżonego o nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu kolejowym. Sędzia Sławomir Cyniak oddał głos oskarżeniu i obronie.
Prokurator Piotr Cegiełka w mowie końcowej zwrócił uwagę, że tego dnia, 11 sierpnia 2011 roku do pociągu relacji Warszawa - Katowice wsiadło ok. 250 pasażerów, którzy liczyli, że bezpiecznie dotrą na miejsce. Dlaczego tak się nie stało, dlaczego doszło do katastrofy tak tragicznej w skutkach. Zdaniem rzecznika oskarżenia nie zawiodły tu czynniki nadzorcze, ani też techniczne lokomotywy i urządzeń na co - jak podkreślał - wskazuje zebrany materiał dowodowy oraz opinie i ekspertyzy Komisji Badania Wypadków Kolejowych oraz Instytutu Kolejnictwa. Zawiódł natomiast czynnik ludzki, tzn. maszynista, który nienależycie obserwował drogę, przez co w miejscu, gdzie powinien jechać z prędkością 40 km/h, jechał 113 km/h co doprowadziło do wykolejenia się pociągu. Na dowód tej tezy prokurator przytoczył pierwsze słowa oskarżonego po katastrofie, jakie te skierował do dyżurnego ruchu, że "chyba nie przyuważył semafora".
- Zdaję sobie sprawę z tego, że kara 4 lat pozbawienia wolności jest surowa, ale zdaniem oskarżenia jest adekwatna do stopnia szkodliwości społecznej czynu i tragicznych skutków - powiedział prokurator Piotr Cegiełka.
Wniósł również o pięcioletni zakaz prowadzenia pojazdów trakcyjnych dla oskarżonego.
Obrońca Wojciech Kilanowski podkreślał z kolei, że jego klient jest niewinny, że oskarżenie nie zdołało zgromadzić przekonującego materiału dowodowego i udowodnić oskarżonemu winy. Wskazał na szereg wątpliwości, począwszy od tego, że jego zdaniem nie ustalono odpowiedzialności dyżurnych ruchu, a szczególnie dyżurnego w Babach, który zmieniał tzw. drogę przebiegu, nie poddano plomb nastawni badaniu mechanoskopijnemu, a wreszcie nie poddane oskarżonego badaniu psychofizycznemu, stąd nie może już stwierdzić, czy nie doszło u niego np. do zasłabnięcia w momencie przejazdu koło semafora, który miał wskazywać ograniczenie prędkości, a zdaniem obrony pokazywał, że pociąg może jechać z maksymalną prędkością.
Obrońca ponadto wskazywał, że wiele urządzeń na kolei jest stara i niesprawna, że przy wygodnictwie i oszczędnościach mogło się zdarzyć błędne wskazanie semafora.
- Skazanie oskarżonego stworzy niebezpieczny precedens, w którym za nieprawidłowości na kolei odpowiadać będą tylko maszyniści. Jest tu dzisiaj tak duża ich reprezentacja, bo obawiają się o swoją przyszłość - powiedział obrońca wnosząc o uniewinnienie, a w przypadku stwierdzenia jednak winy, warunkowe zawieszenie kary.
Sam oskarżony, który od początku nie przyznawał się do winy zwrócił się do sądu, że współczuje rodzinom ofiar i poszkodowanym, ale w tej sprawie on sam i jego rodzina są poszkodowani. - Od tzrech lat żyjemy w ciągłym stresie - powiedział prosząc o sprawiedliwy wyrok.
Ogłoszenie wyroku sąd odroczył do 23 października.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?