Spośród dzieci, które w sierpniu wypoczywały w nadmorskich Rowach, piętnaścioro zasłabło podczas wycieczki na ruchome wydmy i trafiły do szpitala z objawami wyczerpania i odwodnienia. Dzieci opowiedziały, że były poganiane, nie otrzymały prowiantu i nie dano im czasu, by kupiły sobie coś do picia. Kiedy pierwsze zaczęły mdleć, instruktorka miała krzyczeć, że symulują...
Jak mówi kom. Robert Czerwiński, rzecznik prasowy KMP w Słupsku, policja po przyjęciu zawiadomienia o dzieciach, które z wycieczki trafiły pod kroplówkę, prowadziła czynności sprawdzające podejrzewając, że doszło do ich zatrucia. Opinia sanepidu temu zaprzeczyła, ale w międzyczasie do policjantów dotarły informacje, które rzuciły nowe światło na sprawę.
- W związku z tym, wraz z prokuraturą zdecydowaliśmy się wszcząć dochodzenie w kierunku narażenia dzieci na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia - mówi kom. Czerwiński dodając, że czynności procesowe prowadzi komisariat w Ustce pod nadzorem prokuratury, ale będzie na pewno potrzebna pomoc prawna ze strony śledczych, by na miejscu przesłuchali poszkodowane dzieci i ich rodziców. Przesłuchani mają być także opiekunowie i przedstawiciele biura podróży z Zielonej Góry, które wygrało przetarg i na zlecenie Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Piotrkowie zorganizowało kolonie.
Zofia Antoszczyk, dyrektor piotrkowskiego MOPR powiedziała nam, że została poproszona o przekazanie policji dokumentacji związanej z feralnymi koloniami, skarg i opinii rodziców, ale w związku z toczącym się dochodzeniem, nie może udzielić w tej chwili więcej informacji. Dodaje jedynie, iż ubolewa, że organizator kolonii nadal nie przekazał rodzicom wypisów ze szpitala.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?