Przed Sądem Rejonowym w Piotrkowie Tryb. stanęli dwaj urzędnicy oskarżeni o niedopełnienie obowiązków w sprawie nielegalnego składowiska odpadów chemicznych, w tym niebezpiecznych na działce przy ul. Polnej w Wolborzu. W 2012 roku doszło tam do samozapłonu jednej z substancji i niewiele brakowało, a doszłoby do wybuchu, który mógł być tragiczny w skutkach. Obydwu oskarżonym grozi do 10 lat więzienia.
Prokuratura zarzuca inspektorowi ds. ochrony środowiska wolborskiego magistratu i byłemu zastępcy wójta Wolborza , że nie dopełnili obowiązków w sprawie likwidacji nielegalnego składowiska chemikaliów, przez co doszło do bezpośredniego zagrożenia zdrowia i życia wielu osób oraz mienia znacznych rozmiarów.
Podczas wczorajszej rozprawy wyjaśnienia zdążył złożyć tylko jeden z oskarżonych, inspektor ds. ochrony środowiska. W swoich wyjaśnieniach obciążał byłego wójta Wolborza. Kiedy sędzia Renata Folkman dociekała, dlaczego nie zostały przeprowadzone badania substancji zgromadzonych przy Polnej, dlaczego oskarżony nie skorzystał z pomocy biegłych i przez ponad 10 lat nie doprowadził do skutecznego zakończenia postępowania administracyjnego o usunięcie składowiska, inspektor ds. ochrony środowiska wyjaśniał, że właściwie w każdej z tych kwestii miał związane ręce.
Powodem miało być to, iż nie zdawał sobie wówczas sprawy (do czasu samozapłonu substancji i interwencji strażaków), że znajdują się tam niebezpieczne substancje, jak wybuchowy kwas pikrynowy (miał nie mówić o tym protokół Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, który kontrolował składowisko). Ponadto, jak wyjaśniał oskarżony, choć rozmawiał z wójtem o konieczności wykonawstwa zastępczego (usunięcia odpadów na koszt gminy i dochodzenia zwrotu kosztów od właściciela), to nie było na to pieniędzy.
Z wyjaśnień oskarżonego wynikało, że wójt miał trudny charakter, potrafił urzędnika skrzyczeć i zwyzywać, dlatego ten wolał się nie narażać.
- A może w tak nadzwyczajnej sytuacji potrzebne były nadzwyczajne rozwiązania? - dochodziła sędzia Folkman, mając na myśli pieniądze, jakie gminy mają na kryzysowe sytuacje.
- Tylko wójt mógł dysponować tymi środkami, a mówił, że nie ma - bronił się w sądzie oskarżony.
Od 2002 do 2012 roku wolborski urząd w sprawie składowiska nie zrobił praktycznie nic, poza zobowiązaniem właściciela do uprzątnięcia terenu i nałożeniem na niego grzywny.
Oskarżony nie poczuwa się do winy, tym bardziej że - jak usprawiedliwiał się - sprawa była znana prokuraturze, nadzorowi budowlanemu, WIOŚ, starostwu, sanepidowi i nikt nie podjął skutecznych działań, nim doszło do zagrożenia.
Na kolejnej rozprawie sąd wysłucha wyjaśnień drugiego oskarżonego i zeznań świadków.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?