Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piła, Wyrzysk: dziecko przestało oddychać. Policjant przez telefon mówił, jak je ratować

Dorota Bonzel
Asp. Adam Ratajszczak
Asp. Adam Ratajszczak KPP Piła
2 - letnie dziecko z Marynki (gm. Wyrzysk) przestało oddychać. Żyje, bo policjant przez telefon mówił matce, co ma robić.

Byłam już pewna, że Dawidek umrze, że nie uda się go uratować. Wyglądał strasznie, jak nieżywy, siniały mu już usta - Izabela Trzcińska nie może powstrzymać łez, gdy opowiada o swoim dwuletnim wnuku.

Chłopiec w środę (16 stycznia) rano nagle stracił przytomność i przestał oddychać. Żyje, bo przez telefon policjant mówił rodzinie, jak ma udzielić dziecku pierwszej pomocy.

Dzień w domu babci Dawida we wsi Marynka (gm. Wyrzysk) zaczął się normalnie.

- Dawidek siedział na tapczanie, bawił się kredkami. Syn poszedł odpalić skuter a ja wyszłam przed dom na papierosa - opowiada Izabela Trzcińska. - Nagle przybiegła córka z Dawidem na rękach. Wołała, że on nie oddycha.

Kobieta krzyknęła do córki, że ma dzwonić po pogotowie. Ta w nerwach pomyliła numery i dodzwoniła się na policję.

- Dochodziła 8.30, kiedy odebrałem telefon od zrozpaczonej kobiety. Mówiła, że dwuletnie dziecko nie oddycha. Uspokoiłem ją i krok po kroku zacząłem mówić, co ma robić, jak reanimować - relacjonuje asp. Adam Ratajszczak, który w tym dniu pełnił obowiązki dyżurnego w pilskiej komendzie. - Jednocześnie starałem się z odgłosów rozpoznać sytuację w domu. Kiedy usłyszałem innych ludzi, powiedziałem, żeby w pomieszczeniu zostało jak najmniej osób, aby dziecko miało więcej tlenu.

Dominika Rajek, mama Dawida, przełączyła aparat na tryb głośnomówiący, by lepiej słyszeć, co mówi policjant.

- Położyłyśmy Dawidka na podłodze i robiłyśmy to, co policjant kazał. Nie wiem, skąd miałam w sobie tyle opanowania i jakim cudem byłam w stanie słuchać jego poleceń. - opowiada babcia chłopca. I dodaje: - Kiedy reanimowałam małego, krzyczałam zrozpaczona: "Dawid! Ty musisz żyć!".

Aspirant Ratajszczak potwierdza, że kobieta była bardzo skupiona i dobrze poradziła sobie w całej sytuacji.

- Powtarzała wszystkie komendy tak, jak ja je wypowiedziałem.

W międzyczasie drugi dyżurny wezwał pogotowie. Karetka przyjechała bardzo szybko, rozmowa z policjantem trwała zaledwie cztery minuty.

>>> Zobacz też: Policjanci z Piły uratowali samobójców

- Lekarz i ratownicy wpadli do mieszkania. Byłam przerażona tym, co robili dziecku, ale jak po chwili usłyszałam płacz, wiedziałam już , że będzie dobrze - Izabela Trzcińska znów płacze, gdy wspomina wydarzenia z minionej środy.

Dwulatek trafił do Szpitala Specjalistycznego w Pile. Jego stan jest dobry, już w czwartek malec czuł się znacznie lepiej, próbował nawet rozrabiać.

Babcia i mama Dawidka przyznają, że gdyby nie pomoc policjanta, malec by nie przeżył.

- Nie wiedziałabym, jak mu pomóc, co robić - mówi pani Dominika.
Cała rodzina z Marynki jest wdzięczna policjantowi za pomoc w ratowaniu dziecka.

- Niech Bóg ma go w swojej opiece, niech spotykają go same dobre rzeczy, żeby mu się w życiu szczęściło. To taki dobry człowiek. Cieszę się, że stanął na naszej drodze - dziękuje wzruszona babcia.

Aspirant Adam Ratajszczak też jest poruszony całą sytuacją. Jeszcze w piątek, gdy opowiadał o tym, jak ratował dziecko, towarzyszyły mu wielkie emocje.

- Nigdy nie udzielałem pierwszej pomocy przez telefon - mówił. I natychmiast dodał: - Nie czuję się bohaterem. Zrobiłem po prostu to, co należało do moich obowiązków.

O tym, jak policjant ratował małego chłopca, przeczytasz też w Tygodniku Pilskim.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto