- 18 kwietnia o godzinie 9 następnego roku po katastrofie zatrzymałem pociąg używając gwałtownego hamowania. Semafor pokazywał sprzeczne wyświetlenia, miałem obowiązek zatrzymać pociąg - tak, kolejnego dnia procesu Tomasza G., maszynisty oskarżonego o nieumyślne spowodowanie katastrofy kolejowej w Babach pod Piotrkowem, zeznawał przed sądem kolega po fachu, Edward Pryczek.
O tym, że na stacji Baby zdarzały się przypadki błędnych wskazań semaforów, mówił nie tylko Edward Pryczek. Kilka miesięcy po katastrofie podobny sygnał od innego maszynisty otrzymała dyżurna ruchu, która również opowiedziała o tym przed sądem.
Te zeznania świadków wpisują się w linię obrony oskarżonego maszynisty, który utrzymuje, że to właśnie błędne wskazania semafora doprowadziły do tego, że jechał niemal z maksymalna prędkością, zamiast 40 km na godz., w efekcie czego pociąg wykoleił się na rozjeździe.
Zdaniem jednak oskarżenia, Tomasz G. niedostatecznie uważnie obserwował drogę. Tę wersję mogą potwierdzać zeznania pracownika Zakładów Linii Kolejowych w Łodzi, któremu dyżurny miał przekazać, że maszynista sam w pierwszych słowach po katastrofie miał stwierdzić, że ,,chyba przegapił semafor".
Podobnie zeznawał starszy inspektor z PKP w Warszawie, który w rozmowie telefonicznej z dyżurnym ruchu słyszał, że maszynista nie zauważył semafora.
Czytaj także Katastrofa kolejowa w Babach [ZDJĘCIA]
Niewyjaśniona wciąż wydaje się być także kwestia tego, czy w momencie wykolejenia się pociągu w kabinie z maszynistą był jeszcze ktoś niepowołany. Obaj policjanci oraz strażak, którzy jako pierwsi dotarli do maszynisty, widzieli w kabinie poza Tomaszem G. szczupłego mężczyznę. Nie został on jednak wylegitymowany.
Kolejne rozprawy Sąd Okręgowy w Piotrkowie zaplanował już na maj. Zeznawać będzie także prawdopodobnie żona oskarżonego, z którą rozmawiał przez telefon komórkowy tuż po katastrofie.
Do wykolejenia się pociągu Warszawa - Katowice doszło 12 sierpnia 2011 roku na stacji Baby pod Piotrkowem. Pociąg wykoleił się na rozjeździe (zmieniając tor jazdy), ponieważ jechał za szybko. Biegli oraz specjaliści z komisji badania wypadków kolejowych wykluczyli wadliwe działanie urządzeń.
Najwięcej pasażerów zostało rannych w pierwszym, przewróconym wagonie. W sumie, w wyniku katastrofy ponad 160 osób zostało rannych, a dwie zmarły.
Z aktu oskarżenia Tomasza G.
Tomaszowi G. prokuratura zarzuca nieumyślne spowodowanie katastrofy przez znaczne przekroczenie dozwolonej prędkości. Maszynista mógł jechać z prędkością 40 km na godz., a pędził 112 km na godz. Pociąg relacji Warszawa Wschodnia - Katowice wykoleił się na stacji Baby.
Dwie osoby zmarły w wyniku wielonarządowych obrażeń, a 160 zostało rannych. Były to głównie złamania, stłuczenia, urazy kończyn, kręgosłupa, głowy. Wiele osób było w szoku pourazowym.
Maszynista jest również oskarżony o spowodowanie strat w wysokości 635 tysięcy złotych na szkodę PKP Intercity oraz ponad miliona złotych na szkodę PKP Polskie Linie Kolejowe. Grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?