Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Proces maszynisty, który spowodował katastrofę w Babach na półmetku

Aleksandra Tyczyńska
Pociąg relacji Warszawa Wschodnia - Katowice wykoleił się na stacji Baby w sierpniu 2011 roku
Pociąg relacji Warszawa Wschodnia - Katowice wykoleił się na stacji Baby w sierpniu 2011 roku Dariusz Śmigielski/Archiwum
Proces maszynisty, oskarżonego o nieumyślne spowodowanie katastrofy kolejowej pod Piotrkowem, zbliża się do półmetka.

- 18 kwietnia o godzinie 9 następnego roku po katastrofie zatrzymałem pociąg używając gwałtownego hamowania. Semafor pokazywał sprzeczne wyświetlenia, miałem obowiązek zatrzymać pociąg - tak, kolejnego dnia procesu Tomasza G., maszynisty oskarżonego o nieumyślne spowodowanie katastrofy kolejowej w Babach pod Piotrkowem, zeznawał przed sądem kolega po fachu, Edward Pryczek.

O tym, że na stacji Baby zdarzały się przypadki błędnych wskazań semaforów, mówił nie tylko Edward Pryczek. Kilka miesięcy po katastrofie podobny sygnał od innego maszynisty otrzymała dyżurna ruchu, która również opowiedziała o tym przed sądem.

Te zeznania świadków wpisują się w linię obrony oskarżonego maszynisty, który utrzymuje, że to właśnie błędne wskazania semafora doprowadziły do tego, że jechał niemal z maksymalna prędkością, zamiast 40 km na godz., w efekcie czego pociąg wykoleił się na rozjeździe.

Zdaniem jednak oskarżenia, Tomasz G. niedostatecznie uważnie obserwował drogę. Tę wersję mogą potwierdzać zeznania pracownika Zakładów Linii Kolejowych w Łodzi, któremu dyżurny miał przekazać, że maszynista sam w pierwszych słowach po katastrofie miał stwierdzić, że ,,chyba przegapił semafor".

Podobnie zeznawał starszy inspektor z PKP w Warszawie, który w rozmowie telefonicznej z dyżurnym ruchu słyszał, że maszynista nie zauważył semafora.

Czytaj także Katastrofa kolejowa w Babach [ZDJĘCIA]

Niewyjaśniona wciąż wydaje się być także kwestia tego, czy w momencie wykolejenia się pociągu w kabinie z maszynistą był jeszcze ktoś niepowołany. Obaj policjanci oraz strażak, którzy jako pierwsi dotarli do maszynisty, widzieli w kabinie poza Tomaszem G. szczupłego mężczyznę. Nie został on jednak wylegitymowany.

Kolejne rozprawy Sąd Okręgowy w Piotrkowie zaplanował już na maj. Zeznawać będzie także prawdopodobnie żona oskarżonego, z którą rozmawiał przez telefon komórkowy tuż po katastrofie.

Do wykolejenia się pociągu Warszawa - Katowice doszło 12 sierpnia 2011 roku na stacji Baby pod Piotrkowem. Pociąg wykoleił się na rozjeździe (zmieniając tor jazdy), ponieważ jechał za szybko. Biegli oraz specjaliści z komisji badania wypadków kolejowych wykluczyli wadliwe działanie urządzeń.

Najwięcej pasażerów zostało rannych w pierwszym, przewróconym wagonie. W sumie, w wyniku katastrofy ponad 160 osób zostało rannych, a dwie zmarły.

Z aktu oskarżenia Tomasza G.
Tomaszowi G. prokuratura zarzuca nieumyślne spowodowanie katastrofy przez znaczne przekroczenie dozwolonej prędkości. Maszynista mógł jechać z prędkością 40 km na godz., a pędził 112 km na godz. Pociąg relacji Warszawa Wschodnia - Katowice wykoleił się na stacji Baby.

Dwie osoby zmarły w wyniku wielonarządowych obrażeń, a 160 zostało rannych. Były to głównie złamania, stłuczenia, urazy kończyn, kręgosłupa, głowy. Wiele osób było w szoku pourazowym.

Maszynista jest również oskarżony o spowodowanie strat w wysokości 635 tysięcy złotych na szkodę PKP Intercity oraz ponad miliona złotych na szkodę PKP Polskie Linie Kolejowe. Grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto