Do bulwersującego zdarzenia doszło w listopadzie ub. roku w Karczmie Pod Dobry Aniołem w Piotrkowie. Tam, na prośbę klienta skrażącego się na niedowład nóg, obsługa wezwała karetkę. 70-letni Leon Kotyński został zabrany do szpitala, ale niedługo potem policja odwiozła go z powrotem do karczmy, gdzie nocował. Dzień późnej mężczyzna trafił do szpitala w Wałczu, a piotrkowski szpital pochwalił się dzielnym ratownikiem, który został zaatakowany przez pacjenta. Po medialnym nagłośnieniu tej sprawy, z naszą redakcją w Piotrkowie skontaktował się właściciel karczmy Pod Dobrym Aniołem zbulwersowany wersją zdarzenia przestawianą przez ratownika. Jak się okazało, w karczmie był monitoring i na nagraniu widać, jak to ratownik uderza i chwyta za włosy lub ucho pacjenta, który został - jak sam mówił - uzany przez załogę karetki za pijaka. Tak też zarejestrowano jego pobyt na SOR - w szpitalnej karcie informacyjnej, w rubryce rozpoznanie, wpisano: „upojenie alkoholowe”. Pan Leon zaprzeczał, twierdząc, że napił się niewiele, a niedowład nóg i trudności z poruszaniem były spowodowane chorobą, którą mu zdiagnozowano wkrótce po incydencie w Piotrkowie.
Po publikacji przez Dziennik Łódzki bulwersującego nagrania, ratownik został zwolniony, a sprawą zajęła się policja badając dwa wątki zwiazane ze zdarzeniem - ataku ratownika na pacjenta oraz kwestię obrażeń, jakie odniósł młodszy mężczyzna. W toku tego drugiego postępowania, prokuratura postawiła 70-latkowi, choć nie ogłosiła, zarzut znieważenia ratownika oraz personelu na SOR w Piotrkowie. Obie sprawy w marcu umorzono, krótko wcześniej ciężko chory na raka mózgu Leon Kotyński zmarł.
Policja nie dotarła, dziennikarze już tak...
Powodem umorzenia sprawy ataku ratownika na pacjenta był z „brak danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienie przestępstwa”. Policjantom, jak tłumaczyła Ilona Sidorko, oficer prasowy KMP w Piotrkowie, mimo wielu prób, nie udało się dotrzeć do poszkodanego w tej sprawie pana Leona (wysyłano m.in. listy polecone na adres zameldowania), nie przyjęto od niego zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, nie przesłuchano. W tym samym czasie 70-latek przebywał w szpitalu i ...rozmawiał z dziennikarzami, którzy dotarli do niego bez problemu.
Po naszej publikacji o umorzeniu dochodzeń, Prokuratura Regionalna w Łodzi zwróciła się do Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie o zbadanie akt sprawy m.in. pod kątem kompletności zgromadzonego materiału dowodowego i zasadności decyzji o umorzeniu.
Jak informuje Sławomir Mamrot, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie, skutkiem tych działań PO, jest podjęcie przez Prokuraturę Rejonową w Piotrkowie na nowo postępowania w sprawie pobicia pacjenta przez ratownika. - 13 maja postępowanie zostało podjęte na nowo, będą kontynuowane czynności procesowe m.in. celem wyeliminowania sprzeczności między wersjami świadków - mówi prokurator Mamrot.
Jak dodaje, śledczy czekają też na opinię biegłego lekarza, który ma się wypowiedzieć na temat obrażeń odniesionych przez Leona Kotyńskiego w trakcie interwencji zespołu ratownictwa medycznego. Śledczy jednocześnie zaznaczają, że podjęcie na nowo sprawy, nie oznacza, że zapadną w niej inne decyzje, ale dowody zostaną uzupełnione i jeszcze raz przeanalizowane.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?