Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prokuratura wyjaśnia przyczyny wypadku na przejeździe kolejowym w Raciborowicach. Co nagrała kamera?

A. Tyczyńska
Tragiczny bilans długiego weekendu. Na przejeździe kolejowym w Raciborowicach zginął 26-latek, a 27-latek jest w ciężkim stanie. Druga tragedia wydarzyła się na drodze w Bieżywodach (gm. Czarnocin). Prokuratura ustala przyczyny obu śmiertelnych wypadków.

W sobotnie popołudnie w bok pierwszego wagonu pędzącego pociągu Intercity relacji Lublin - Katowice wbił się osobowy opel, którym podróżowało czworo znajomych. Jeden z nich - 26-latek z Kosowa (gmina Moszczenica) zginął na miejscu. Jego 27-letni kolega w ciężkim stanie został przewieziony helikopterem lotniczego pogotowia ratunkowego do szpitala im. Kopernika w Łodzi. 24-latka i 33-latek trafili do piotrkowskiego szpitala.

Przybyli na miejsce śledczy nie mieli wątpliwości - to w ogóle cud, że ktokolwiek w tym wypadku przeżył. I mają też niezły orzech do zgryzienia - jak w ogóle doszło do tego, że kierowca wjechał w pociąg, którego w momencie zdarzenia trudno było nie zauważyć?

To były wyścigi? Okoliczności są „dziwne”

Do tragicznego wypadku na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w raciborowicach doszło 29 października około godziny 15. Jak podała Ewa Drożdż z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji w Piotr-kowie, kierowca osobowego opla nie zatrzymał się przed znakiem STOP, wjechał na przejazd i uderzył w bok pierwszego wagonu przejeżdżającego pociągu Intercity relacji Lublin - Katowice.

- Huk nie był jakiś straszny, ale dość głośny, pociąg zaczął hamować, ale jeszcze przez dłużą chwilę pod spodem słychać było obijające się o podwozie jakieś metalowe elementy. Dopiero po chwili dowiedzieliśmy się, że w pociąg uderzył samochód - mówi pani Agata z Piotrkowa, która z Warszawy wracała do domu.

- Siedziałam w przedostatnim wagonie, więc nie widziałam, co się stało, ale kiedy atomatycznie zamknięto drzwi wagonów i powiedziano nam, że maszynista i kierownik pociągu pobiegli ratować rannych, wiedzieliśmy już, że to coś poważnego - dodaje pani Agata.

Jak powiedział nam prokurator, który przybył na miejsce tragedii, siła uderzenia była tak duża, że samochód został doszczętnie zniszczony. - Początkowo trudno było nawet rozpoznać markę auta - mówi prokurator, dodając, że dopóki nie będzie można przesłuchać poszkodowanych, trudno też określić, kto był kierowcą.

26-latek, mieszkaniec Kosowa, zginął na miejscu. Troje pozostałych zostało rannych. 27-letni mężczyzna, prawdopodobnie kierujący autem, w ciężkim stanie został przewieziony helikopterem lotniczego pogotowia ratunkowego do szpitala im. Kopernika w Łodzi. 24-letnia kobieta i 33-letni mężczyzna zostali przewiezieni do szpitala w Piotrkowie.

Spośród załogi pociągu i pasażerów nikt nie został ranny. Wiadomo, że przesłuchano maszynistę i kierownika pociągu oraz dwoje pasażerów z pierwszego wagonu. Prokurator polecił również PKP Intercity zabezpieczyć nagranie z kamery umieszczonej w lokomotywie pociągu.
Być może to nagranie wyjaśni zagadkę, dlaczego samochód wjechał w pociąg, a nie pod pociąg, jak to ma zwykle miejsce w wypadkach na przejazdach kolejowych, kiedy przyczyną jest zwykle nieuwaga kierowcy. Czy możliwe, że kierowca opla ścigał się z kimś, kto jeszcze zdążył przejechać przed pędzącym pociągiem, a on już nie zdążył?

- Słyszałem, że przed pociągiem przejechał jakiś samochód, kiedy już migały czerwone światła, a jest teraz podobno taka moda, żeby się ścigać. To jednak tylko przypuszczenia - mówi Jan Kraska, radny z Kosowa.

Ruch pociągów na kilka godzin był wstrzymany.

- Przez godzinę byliśmy zamknięci i mimo, że byłam już blisko Piotrkowa i miałam okazję zabrać się ze znajomym jego autem, to nie mogłam wysiąść - mówi pani Agata.

Podróżni zostali przemieszczeni do innego składu, który dopiero około godziny 18.30 odjechał z miejsca.

Okoliczności wypadku ustalają policjanci pod nadzorem prokuratury. W środę biegły z zakresu medycyny sądowej miał przeprowadzić sekcję zwłok 26-latka z Kosowa. Od wszystkich pobrana została również krew do badań toksykologicznych i na obecność alkoholu. Po ustaleniu, kto kierował autem, będzie wiadomo, w jakim kierowca był stanie.

- Na tym przejeździe trzeba zachować szczególną ostrożność ze względu na ograniczoną widoczność, ale jest on tak mało uczęszczany, że nie ma możliwości, by PKP zmieniły jego kategorię - mówi Marceli Piekarek, wójt Moszczenicy składając kondolecje rodzinom poszkodowanych.

Za dużo brawury, za mało jeszcze umiejętności

Wypadek w Raciborowicach nie był pierwszym do którego doszło 29 października. Już w nocy, ok. godz. 1.20 na drodze między Kruszowem a Grabiną Wolą (gmina Czarnocin) 18-latek, który kierował osobowym renault, prawdopodobnie na skutek tego, że nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze (mokra nawierzchnia po deszczu), stracił panowanie nad autem, wpadł w poślizg na łuku drogi, uderzył w pieniek wyciętego drzewa, a następnie zaczał koziołkować i tylną stroną dachu uderzył w przydrożne drzewo.

20-letni pasażer renault zginął na miejscu. Dwie 18-letnie pasażerki i kierowca trafili do szpitala. Mają ogólne obrażenia, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Wszyscy są mieszkańcami gminy Cza-rnocin, wracali z karczmy w Kruszowie.

Kierowca był trzeźwy. Okoliczności zdarzenia wyjaśniają piotrkowscy policjanci pod nadzorem prokuratury.

Jednak jedna rodzina z Zawodzia przeżywa podwójną tragedię. Jak się okazuje, w samochodzie, który uległ wypadkowi jechało dwóch braci. 20-letni Daniel, który zginął do karczmy wybrał się ze swoimi znajomymi, ale ci postanowili wrócić do domu wcześniej. Zabrał się więc z 18-letnim kierowcą, który jest kolegą jego brata.

- Daniel siedział z tyłu razem z bratem, który został powaznie ranny. Ma pękniętą czaszkę i złamane kręgi szyjne, ale najważniejsze, że ma czucie w rękach i nogach. Z przodu obok kierowcy siedziała moja kuzynka i oni zostali najmniej poszkodowani - mówi Mariusz Hejduk, sołtys Zawodzia.

Kierowcy śpieszą się po śmierć?

Policjanci w ciągu pięciu dni trwania akcji „Znicz” na terenie województwa łódzkiego odnotowali 64 wypadki drogowe, w których śmierć poniosły dwie osoby a 90 zostało rannych. I dwa najtragiczniejsze zdarzenia miały miejsce na terenie powiatu piotrkowskiego.

Tylko na terenie podległym piotrkowskiej komendzie policji doszło do 4 wypadków, w których śmierć poniosły 2 osoby a 9 zostało rannych. Poza zdarzeniami z Raciborowic i gm. Czarnocin, w piątek doszło do potrącenia pieszych - na ulicy Słowackiego dwojga 13-latków, którzy przebiegali przez oznakowane przejście dla pieszych, a potem w Bęczkowicach pijanego 31-latka, który wtargnął na jezdnię wprost pod nadjeżdżający samochód.

- Funkcjonariusze podczas kontroli ujawnili trzech nietrzeźwych kierujących i jedną osobę po użyciu alkoholu. Ponadto wyjechali do 27 kolizji drogowych. Jak pokazują pierwsze statystyki, w całym kraju do większości wypadków doszło z powodu brawurowej jazdy i nadmiernej prędkości. - podsumowuje Ilona Sidorko, oficer prasowy KMP w Piotrkowie.

W ubiegłym roku okres Wszystkich Świętych też tragicznie zapisał się w powiecie piotrkowskim. 1 listopada nad ranem, na autostradzie A1 na wysokości Sierosławia doszło do zderzenia hondy i tira. Honda jechała pod prąd. Samochodem podróżowało 6 osób - byli to mieszkańcy powiatów wieluńskiego i sieradzkiego. Wszyscy bawili się tej nocy na dyskotece Protektor w Woli Krzysztoporskiej i byli pod wpływem narkotyków. Na miejscu zginęły 3 osoby, czwarta ofiara - mężczyzna - zmarła w bełchatowskim szpitalu.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto