Jak mówi Zbigniew Skrzek, rodzaj śruciny tkwącej w skrzydle, która pogruchotała kość wskazuje, że orzeł bielik został postrzelony ze sportowego karabinku KBKS. Sprawa, jak podkreśla Paweł Kowalski, leśnik z osady w Kole, który przewiózł dziś bielika, zostanie zgłoszona policji.
- Do postrzelenia musiało dojść kilka dni temu. Ptak spadając odniósł ponadto poważne obrażenia obydwu skrzydeł. Na razie jest zbyt słaby, byśmy mogli zrobić coś więcej poza podawaniem leków i płynów wzmacniających - mówi doktor Skrzek i martwi się: - Na pewno będzie żył, chodził, ale nie ma gwarancji, że znowu będzie latał. Będziemy jednak robić wszystko, by przywrócić mu pełną sprawność.
Po tym, jak bielik został ranny, nie mógł we właściwy dla siebie sposób polować. Chodził jedynie po lesie i jadł tylko to co z tej perspektywy udało mu się znaleźć. Miał więc poździerane łapy, był wychudzony i wycieńczony. Rolnik, który w czwartek zauważył słaniającego się po lesie wielkiego ptaka zawiadomił najpierw Macieja Ciapińskiego, weterynarza z Kodrębu. Ten udzielił bielikowi pierwszej pomocy - na tyle skutecznie, że w piątek rano zaczął jeść i można go było przetransportować do Piotrkowa.
Jak mówi Paweł Kowalski, w naszym regionie jest już niewiele par lęgowych bielika. Leśnicy nawet nie ujawniają, gdzie ptaki gniazdują, by nie kusić kłusowników. Ranny orzeł jest dorosłym samcem. Niewykluczone więc, że gdzieś w leśnych ostępach czeka na niego zrozpaczona samica.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?