Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Remont ulicy Świerczów w Piotrkowie wzbudza wiele emocji

Kasia Renkiel
Remont ulicy Świerczów w Piotrkowie
Remont ulicy Świerczów w Piotrkowie Dariusz Śmigielski
Remont ulicy Świerczów w Piotrkowie. Mieszkańcy skarżą się, że po remoncie drogi nie będą mogli wjechać na swoje posesje. ZDiUM problemu nie widzi i każe mieszkańcom czekać na efekt końcowy inwestycji.

Nawet 70 centymetrów może, zdaniem mieszkańców, wynieść różnica wysokości między drogą i krawężnikiem, co znacznie utrudni, a nawet może uniemożliwić wjazd na ich podwórka. Inwestycja rozpoczęła się miesiąc temu i od razu wzbudziła wiele emocji.

- Już od początku wszystko szło źle, na pierwszym odcinku też była taka duża różnica, tyle, że tam szybko poprawili. Później popsuł im się niwelator, więc zaczęli wszystko robić na poziomicę i na sznurki. Przecież to jest nie do pomyślenia, żeby takie rzeczy i to w XXI wieku robić na oko - mówi Piotr Malec, jeden z mieszkańców posesji przy ul. Świerczów. - Największym problemem są wjazdy do naszych posesji, będziemy urywać zderzaki. Zresztą już teraz nie da się tu wjechać, bo pada deszcz i zrobiło się błoto - dodaje.

Mieszkańcy remontowanej drogi, którzy nie mają aut terenowych albo napędzanych na cztery koła mają naprawdę spory problem. Większość z nich samochody zostawia na nieremontowanym jeszcze fragmencie od ul. Podole. Najbardziej irytuje ich jednak to, że inwestor, czyli Zarząd Dróg i Utrzymania Miasta nie widzi żadnego problemu.

- Zapytali mnie, czy będę limuzyną wjeżdżać, że potrzebuję niższego wjazdu. Czy ja mam teraz specjalnie zmieniać samochód pod nawierzchnię drogi? - pyta Piotr Malec.

Jak dodaje, nie zamierza korytować podwórka od połowy i pokrywać prac z własnych funduszy, bo jak tłumaczy, nie jest to kwestia 100 zł, tylko nawet kilku tysięcy.

Mieszkańcy próbowali wyjaśniać sprawę z wykonawcą i projektantem, ale jak mówią, to wygląda jak odbijanie piłeczki, bo każdy zrzuca winę na siebie nawzajem.

- Do mnie wjeżdża samochód 30-tonowy codziennie, bo mam gospodarstwo rolne, więc nie wiem, co mam teraz robić. Wciągać go na podwórko? - pyta Jacek Stachowiak. - Ja sam chyba windą będę musiał wjeżdżać. Niedawno wyłożyłem podwórko płytami drogowymi, więc nie będę ich zrywał tylko po to, żeby dostosować się do drogi - dodaje.

Jak mówią inni mieszkańcy, jest także poważny problem z opróżnianiem szamb. Zbulwersowani postanowili w końcu zainteresować sprawą radną osiedla, Aleksandrę Rozpędek. Jak mówi piotrkowianka, sam projektant przyznał, że różnica wysokości w porównaniu do tego, jaką planowano na początku wynosi aż 70 cm, ale że jest to tylko lekki błąd.

- Błąd może być na 7 cm, a nie 70 cm. Co mają teraz zrobić ci ludzie, skakać do swoich posesji? Myślę, że w Piotrkowie nie ma nawet takiego samochodu, który byłby w stanie wjechać na podwórko przy takiej różnicy wysokości - dodaje.

Radna zwraca także uwagę, że w razie, gdyby któryś z mieszkańców potrzebował pomocy medycznej, żadna karetka nie byłaby w stanie tam dojechać.

Wykonawca w tej sprawie inwestycji nie chce się wypowiadać i odsyła do ZDiUM.

Jak tłumaczy Ryszard Żak z Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta żadnej pomyłki w projekcie przebudowy drogi nie ma.

- Chodzi o to, że w przekroju poprzecznym tej ulicy jedna strona jest wyżej, a druga niżej i my staramy się tę różnicę wypośrodkować, ale nie możemy też przesadzać, żeby zadowolić tylko jedną ze stron - dodaje.

Nie rozumie także wzburzenia mieszkańców kwestią różnicy wysokości krawężnika względem jezdni. - To nie będzie różnica 70 cm, bo nie dokończyliśmy jeszcze konstrukcji drogi. Położona zostanie jeszcze warstwa odsączająca, podbudowa z kruszywa i dwie warstwy bitumiczne, które podniosą niweletę drogi o ok. 52 cm - mówi Ryszard Żak.

Jak dodaje podjazdy też zostaną zrobione w ramach inwestycji, ale tylko te, które znajdują się w granicach pasa drogowego. Problem w tym, że kilkanaście gospodarstw będzie musiało samo finansować sobie zrobienie podjazdów na ich dalszym odcinku tj. od granicy pasa drogowego do bramy.

Inwestycja miała zakończyć się na koniec listopada, ale już wiadomo, że przesunie się w czasie.

Jak mówi Ryszard Żak, zakończenie prac planowane jest na połowę grudnia. Ma to związek z warunkami atmosferycznymi i wystąpieniem kolizji z istniejącą kanalizacją sanitarną.

Koszt przebudowy ulicy to 497 tys. złotych. Mieszkańcy boją się, że jednak, że te pieniądze nie starczą na podwyższenie krawężników, co obiecał im inwestor.

- Skoro mają tylko tyle pieniędzy na wykonanie jednego kilometra drogi to zaraz te pieniądze im się skończą. Wtedy to my będziemy się męczyć, a oni powiedzą, że muszą poczekać do następnego roku - mówią zdenerwowani mieszkańcy.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto