Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strażak Roku 2014 w Piotrkowie i Bełchatowie oraz obu powiatach

Kasia Renkiel, współpraca Maciej Wiśniewski
Piotr Skrobek podczas jednej z akcji
Piotr Skrobek podczas jednej z akcji Archiwum prywatne
Nie wystarczą same chęci, strażakiem trzeba się urodzić . Akcje bywają naprawdę niebezpieczne, nie każdy też sprawdza się w tym zawodzie. Pytamy, jak naprawdę wygląda życie strażaka. Tylko do środy (16 kwietnia) trwa głosowanie na Strażaka roku 2014 w Piotrkowie i Bełchatowie. Czy nasi kandydaci okażą się najlepsi w województwie?

Chęć niesienia bezinteresownej pomocy innym, odwaga oraz pełne zaangażowanie w wykonywane obowiązki - to tymi cechami powinien charakteryzować się prawdziwy strażak.

- Najważniejsza jest satysfakcja z pomagania - mówi Bartosz Mierzejewski, strażak z ośmioletnim stażem z OSP w Wolborzu. - Myślę jednak, że chęci to jedno, strażakiem trzeba się urodzić - dodaje 21-latek, który swoją przygodę z tym zawodem zaczął od strażackiej drużyny młodzieżowej. Do tej pory wspomina czasy, gdy jako siedmiolatek budził się, gdy wyły syreny i czekał, póki tata nie wrócił z akcji.

Czasem zdarzają się naprawdę trudne akcje, w których trzeba wykazać się opanowaniem. Jednym z takich przykładów był pożar w gorzelni w Lubiatowie. W jego gaszeniu uczestniczyło kilkanaście zastępów, a cała akcja trwała ponad 20 godzin.

- W środku była tak wysoka temperatura, że nie dało się wejść, dopiero gdy udało się opanować ogień, można było dogaszać budynek od środka - mówi pan Bartosz.

Właśnie gaszenie pożarów w budynkach, zwłaszcza tych mieszkalnych, należy do najniebezpieczniejszych, uważa Robert Rakoczy, strażak zawodowy z Bełchatowa.
- Wchodzimy do płonącego domu, nie znając rozkładu pomieszczeń, nie wiemy, czy nie zabłądzimy, albo nie wpadniemy do jakiejś piwnicy - podkreśla Rakoczy.

Czytaj także Strażak Roku 2014 w Piotrkowie i Bełchatowie. Zasady głosowania, kandydaci i aktualne wyniki

W takich akcjach strażak musi być w pełni wyposażony. Obowiązkowy jest aparat powietrzny, czyli maska i butla ze świeżym powietrzem. Jej pojemność starcza na około pół godziny, choć wszystko zależy od wydolności organizmu. Każdy taki aparat wyposażony jest w tzw. czujnik bezruchu. Jeśli strażak nie wykonuje żadnego ruchu powyżej jakiegoś czasu, włącza się sygnał dźwiękowy.

Do każdej akcji trzeba być także perfekcyjnie przygotowanym, tu nie ma miejsca na pomyłkę, bo może ona kosztować czyjeś życie. Powinno się także zadbać o formę, najlepiej uprawiając jakiś sport.

- Trzeba przecież unieść cały ten sprzęt - twierdzi pan Bartosz, który o pozostałych strażakach z jednostki mówi, że są jego drugą rodziną, w której ma oparcie.

Trzeba się też liczyć z tym, że do akcji można być wezwanym o każdej porze dnia i nocy.
- Raz zdarzyło się, że akurat siedziałem u fryzjera - mówi Piotr Skrobek, strażak z szesnastoletnim stażem z OSP w Rozprzy, a od 10 lat naczelnik swojej jednostki. - Byłem dopiero w połowie strzyżenia, ale nie miałem wyboru. Raz też pojechałem na akcję niemal spod prysznica.

Niektóre akcje są naprawdę trudne i mogą wywołać uraz w psychice strażaka. Około dwa lata temu na zalewie w Cieszanowicach utonęło dziecko i jego młoda mama. - Ono poślizgnęło się i wpadło do wody, ona próbowała je ratować. Oboje nie przeżyli - mówi pan Piotr, który dodaje, że ten obraz długo miał przed oczami. - Jesteśmy zazwyczaj pierwsi, którzy stykają się z tragedią - dodaje.

Do widoku śmierci strażacy są przyzwyczajeni, ale on zawsze pozostawia uraz. Zwłaszcza jak ginie dziecko.
- Pamiętam wypadek w Ka
lisku, kiedy zginęła cała rodzina wyjeżdżająca na wakacje - mówi Robert Rakoczy. - Człowiek stara się od tych wspomnień uciekać, ale nie da się.

Dzisiaj strażacy właśnie częściej niż do pożarów jeżdżą do wypadków. Robert Rakoczy, który w bełchatowskiej jednostce ratowniczo-gaśniczej jeździ w tzw. pierwszym samochodzie, czyli tym, który rusza z pomocą na początku i zajmuje się ratowaniem ludzi wspomina, że zdarzało mu się nawet udzielać pomocy koledze.

- Wycinałem nożycami z samochodu kolegę ze szkoły, którego nie widziałem 10 lat, dopiero gdy się odezwał, go poznałem. To była trudna sytuacja - dodaje strażak, który swoją wiedzą i doświadczeniem dzieli się także z uczniami klasy pożarniczej w ZSP nr 3 w Bełchatowie, gdzie jest wykładowcą.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto