18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trynkiewicz już na wolności. Nie wszyscy wierzą w to, że przeszedł przemianę

Aleksandra Tyczyńska
Janusz Sielski do dziś pamięta makabryczne znalezisko w lesie i mordercę bez krzty współczucia
Janusz Sielski do dziś pamięta makabryczne znalezisko w lesie i mordercę bez krzty współczucia Dariusz Śmigielski
Mariusz Trynkiewicz miał satysfakcję z zabijania i żadnego współczucia dla swoich ofiar - mówi nam Janusz Sielski, emerytowany funkcjonariusz MO i policji, który zatrzymał ,,wampira z Piotrkowa"

Jak po ponad 25 latach pamięta pan swoje pierwsze spotkanie z Mariuszem Trynkiewiczem?

Bardzo dokładnie, choć byłem tak przejęty, że nie pamiętam np. tego, czy wyprowadziliśmy go z mieszkania w kajdankach, czy bez. W każdym razie, kiedy weszliśmy do mieszkania przy Działkowej, siedział ze swoim ojcem przy stole. Początkowo w ogóle nie reagował, tak jakby przebywał w jakimś swoim świecie. Przedstawiłem cel naszej wizyty. Ojciec powiedział, że syn nie ma z tym nic wspólnego. W międzyczasie zarejestrowałem kilka szczegółów: mokre podłogi, mnóstwo ścierek i te zasłonki z wyhaftowaną bordowym kordonkiem literą T, taką samą, jak przy zwłokach chłopców. Byłem już pewien, że dobrze trafiliśmy, że mamy sprawcę. Do Mariusza Trynkiewicza powiedziałem tylko, że nie musi się przyznawać, bo tak wiele mamy dowodów. Powiedział: ,,Ja tego nie zrobiłem". Powiedział, że się przyzna, kiedy zaproponowałem, byśmy pojechali na Bystrą do rodziców zamordowanych chłopców. Po to, by im spojrzał w twarz. Poprosił, by wieźć go na komendę. Zameldowałem kierownictwu komendy ,,mamy wampira z Piotrkowa", a po postawieniu zarzutów wysłałem telefonogram do komendy głównej.

Pierwsze tropy były fałszywe. Czy dlatego, że tak duża była presja na schwytanie mordercy?

Presja w pracy, parcie i napięcie w społeczeństwie, i to nie tylko w Piotrkowie były bardzo duże. Chwytaliśmy się wszystkiego, wracaliśmy do domu tylko umyć się, przebrać, chwilę przespać. Najpoważniejszym wątkiem branym pod uwagę był ten satanistyczny. Zwłoki Krzysia, Artura i Tomka ułożone były jakby w ofiarnym stosie. Pierwszy zaginął Wojtek, potem jeszcze 17-letni chłopak z Jeziornej, który się odnalazł. Ale wtedy, w połączeniu z relacjami wypoczywających na Zalewem Sulejowskim o mężczyźnie w kapeluszu, z wąsami i nożem, widzianym z młodymi chłopcami, myśleliśmy, że ten mężczyzna zwerbował zaginionych chłopców i dokonali tego mordu w jakimś satanistycznym obrządku. Z opóźnieniem też - prawdopodobnie przez to, że początkowo została zbagatelizowana - otrzymaliśmy notatkę od Jurka Szymańskiego z podległej jednostki w Sulejowie, który informował, że mieli sprawę z Mariuszem Trynkiewiczem skazanym za przetrzymywanie chłopców i czyny lubieżne. To dopiero naprowadziło nas na właściwy trop.

Ojciec jednego z zamordowanych chłopców powiedział niedawno, że Trynkiewicz nie mógł być sam.

Nie mam wątpliwości, że był sam i był w stanie sam pozbawić życia tych trzech chłopców. Myślę, że działał perfidnie, że ich omamił do tego stopnia, że nie mogli wyjść żywi z jego mieszkania. Ale rozumiem ból pana Stasia, jako ból ojca, który wciąż to rozpamiętuje. Byłem obecny podczas sekcji zwłok tych chłopców i to był okrutny widok. Nigdy wcześniej, ani nigdy potem nie widziałem tak sponiewieranych zwłok ludzkich. To mógł zrobić tylko maniak, szaleniec. Do tej pory zastanawiam się, co może człowieka opętać, by zrobić coś takiego innym, bezbronnym ludziom.

Dużo czasu potrzeba było, by Trynkiewicz ,,pęknął"?

W ogóle nie było o tym mowy. Do zamordowania Krzysia, Artura i Tomka przyznał się od razu po przyjeździe na komendę. Złożył beznamiętne zeznania, bez żadnej rozpaczy, czy niewczesnego żalu. Do zamordowania Wojtka przyznał się po miesiącu, we wrześniu. Pojechaliśmy na wizję. Weszliśmy do lasu, bez wahania wskazał miejsce ukrycia zwłok, jakieś 1,5 kilometra od drogi. W kartonie był tylko szkielecik, skarpetki, but...

Wierzy pan w to, w co sam Trynkiewicz chce byśmy uwierzyli, tzn., że wypełnił swoją karę, zmienił się, uleczył i jest godzien odzyskać wolność?

Nie. I jednego jestem pewien. On nie czuł nic, był zamknięty w świecie swoich dewiacji. Nie miał żadnego współczucia dla swoich ofiar, nie rozumiał, że skrzywdził ich rodziców. Ba, nawet przecież nigdy nie przeprosił swojej matki, której wyrządził krzywdę życia z takim piętnem. Nie wierzę w przemianę, empatii nie można się nauczyć. Dla mnie pozostanie bestią, która ma satysfakcję z zabijania.

Domyślam się, że śledzi pan to, co w sprawie Trynkiewicza dzieje się przez ostatnie tygodnie?

Interesuję się tym, jak każdy piotrkowianin, chociaż do tej pory tylko dwóch sąsiadów wiedziało, że byłem ,,gliną", a teraz już wszyscy pytają mnie o Trynkiewicza. Cały kraj tym teraz żyje, bo ta zbrodnia, wyjątkowo ohydna, nigdy Trynkiewiczowi nie zostanie zapomniana. Słyszę te głosy, że jeśli po odsiedzeniu wyroku, nie zostanie wypuszczony na wolność, państwo polskie złamie prawo. Ale czy gdyby skrzywdzono ich dzieci, wnuki, nie byliby za tym, żeby wybrać mniejsze zło? Porażką była amnestia, dzięki której Trynkie-wicz uniknął kary śmierci. Wypuszczenie go na wolność byłoby jeszcze większą porażką.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto