Nie dla nich dwudniowe przesiadywanie za stołem czy obżeranie się przed telewizorem. Na co dzień aktywni, od święta też nie pozwalają sobie na leniuchowanie. Dlaczego?
- Tylko aktywnie, ale priorytetem jest rodzina i jej preferencje - mówi Wojciech Drząszcz, piotrkowianin, lider grupy "Na szczycie", która ma już za sobą podejście pod Mont Blanc czy wyprawę kajakowo-rowerową do Warszawy.
Jak dodaje, nie wyobraża sobie świąt przesiedzianych na kanapie, za stołem i przedtelewizorem. - To nie leży w mojej naturze i naturze mojej rodziny - dodaje.
Żona i synowie w wieku 16, 24 i 28 lat podzielają jego pasje i zainteresowania, choć teraz, gdy dwóch najstarszych mieszka poza domem, święta to okazja do spotkania i rozmów. Ale jak podkreśla Wojciech Drząszcz, wszystko da się połączyć szanując tradycję.
W domu Drząszczów spacer czy wycieczka rowerowa, a nawet basen to część wspólnego spędzania świąt. Nie są to jednak punkty sztywno zaplanowane.
- Nic nie reżyserujemy, dlatego ta rekreacja jest spontaniczna - podkreśla. - Wszystko zależy od chwili. Nie ma tak, że np. planujemy, że o godz. 15.30 jedziemy na rowery. A co, jeżeli jedna osoba źle się czuje?
Aktywność w przypadku Wojciecha Drząszcza musi jednak iść w parze z tradycją. - Może moi synowie będą spędzać święta Bożego Narodzenia czy Wielkanocy wyjeżdżając, ale ja i żona jesteśmy konserwatywni pod tym względem i jednak to jest czas rodziny w domu.
Jak dotąd najaktywniejszą Wielkanoc pan Wojciech przeżył 6 lat temu, gdy trenował do maratonu. Oba świąteczne dni przypadły w okresie intensywnego treningu i nie mógł go zaniedbać.
- Ale robiłem go rano, żeby nie zaburzyć rytmu rodzinnego spędzania świąt - zaznacza uczciwie.
W tym roku pan Wojciech na aktywność postawił już w czasie przygotowań do Wielkanocy. Noc z piątku na sobotę spędził na pieszej wyprawie z Piotrkowa do Paradyża, czyli podczas Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. Z Piotrkowa wyszedł o godzinie 20, na miejscu w Paradyżu był około 7.30. - To było prawdziwe wyzwanie - podkreśla.
Świąt przed telewizorem nie wyobraża sobie też Michał Rosiak, szef Piotrkowskiej Grupy Rowerowej. - Nawet nie wiem, którym guzikiem się włącza mój telewizor - przyznaje ze śmiechem. Dla niego święta, to oprócz czasu spędzonego z rodziną, okazja do kontaktów ze znajomymi.
- W sobotę zawsze robimy spacer po kościołach w mieście, zwykle przyjeżdżają znajomi, którzy już nie mieszkają w Piotrkowie - mówi.
Z kolei drugi dzień świąt to czas na rekreację, ale najczęściej spontaniczną i uzależnioną od pogody. Rok temu, gdy Piotrków zasypał śnieg, Michał spacerował ze znajomymi po lesie na koniec ogrzewając się przy ognisku. W tym roku pewnie wybierze się na rowery.
- Rower jest lepszy niż sanki, bo można nim jeździć cały rok - podkreśla. Takie wycieczki, choć to naturalna część świąt, nie są nigdy precyzyjnie zaplanowane. - To zwykle jest jakiś spontan - mówi.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?