Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zabójca i pedofil z Piotrkowa wychodzi za dwa lata. Czy wróci jako niezagrażający nikomu człowiek?

Aleksandra Tyczyńska
Zdjęcia z wizji lokalnej z udziałem 26-letniego wówczas Mariusza T.
Zdjęcia z wizji lokalnej z udziałem 26-letniego wówczas Mariusza T. Archiwum
Mariusz T. z Piotrkowa Trybunalskiego, chyba najbardziej znany w kraju dzieciobójca i pedofil, znalazł się po raz kolejny w centrum przemian prawnych.

Pod koniec lat 80. ubiegłego wieku uniknął stryczka, bo zniesiono karę śmierci, teraz jako jeden z pierwszych przestępców seksualnych został skierowany na przymusowe leczenie, tzw. farmakologiczną kastrację, która z mocy ustawy jest możliwa od ub. roku. Kto wierzy w przemianę zwyrodnialca, jaką pewność ma społeczeństwo, że za dwa lata wróci - być może do rodzinnego domu w Piotrkowie - nie zagrażając już nikomu?


Postanowienie "o zastosowaniu przymusowego leczenia w związku z zaburzeniami preferencji seksualnych" wydał na wniosek zakładu karnego nr 2 w Strzelcach Opolskich, gdzie Mariusz T. odsiaduje 25-letni wyrok za zabójstwo czterech chłopców, Sąd Okręgowy w Opolu. T. odwołał się wprawdzie od tej decyzji powołując się na to, że przestępstwa seksualne, których się dopuścił, objęte zostały amnestią, ale Sąd Apelacyjny we Wrocławiu utrzymał postanowienie sądu niższej instancji w mocy. Orzeczenie jest już prawomocne.


Zakład karny, z którego rzecznikiem prasowym się skontaktowaliśmy, nie udziela informacji na temat osadzonego powołując się na... tajemnicę lekarską. Można się tylko domyślać, że występując do sądu władze więzienia miały przesłanki ku temu, by w przypadku T. skorzystać z możliwości, jakie od ubiegłego roku daje nowelizacja Kodeksu Karnego.


- W przypadku Mariusz T. niewiele już pozostało czasu i ten czas - uznał sąd - należy wykorzystać - mówi Ewa Kosowska-Korniak z biura prasowego Sądu Okręgowego w Opolu.


Mariusz T. został skazany w 1988 r. na karę śmierci za zabójstwo czterech chłopców z Piotrkowa - Artura, Tomka, Krzysia i Wojtka, którzy wtedy mieli od 11 do 13 lat. Jednego z chłopców, którego zamordował wcześniej, prawdopodobnie wykorzystał seksualnie, w przypadku pozostałych chorą satysfakcję sprawiło mu ich uśmiercenie.


26-letni były nauczyciel wychowania fizycznego budził zaufanie. Artura Tomka i Krzysia spotkał nad jeziorem Bugaj i zaprosił do swojego mieszkania kusząc zbiorami numizmatycznymi, militariami. Przed sądem zeznał, że było miło, chciał ten obrazek zatrzymać dla siebie, by oni zawsze już byli jego... Wyszedł do łazienki po nóż i każdemu z chłopców zadał po kilka ciosów. To sprawiło mu chorą satysfakcję. Ciała usiłował spalić w lesie, na makabryczne znalezisko natknął się grzybiarz. Później T. wskazał miejsce ukrycia zwłok 13-letniego Wojtka.


Na trop mordercy policja natrafiła po dwóch tygodniach, kiedy jeden z policjantów wspomniał, że miał do czynienia z T., który dopuścił się czynów lubieżnych na chłopcu we Włodzimierzowie, za co dostał 3,5 roku odsiadki. Okazało się, że zbrodnię, która wstrząsnęła nie tylko Piotrkowem, ale i całym krajem, popełnił będąc na przepustce...


Stryczka T. uniknął dzięki zniesieniu kary śmierci w 1989 roku. Spotkanie z katem państwo zamieniło na 25 lat pozbawienia wolności, bo w tamtym momencie polskie prawodawstwo nie przewidywało jeszcze kary dożywocia. T. z więzienia wyjdzie w lutym 2014 roku, jako 52-latek.


T. od kilku lat w pełni korzysta z ustawy o ochronie danych osobowych, stąd też zakład karny nie udziela choćby informacji na temat postępów jego resocjalizacji. W latach 90. tymczasem dostępne były opinie biegłych psychologów, które sprowadzały się do stwierdzenia, że Mariusza T. cechuje psychopatyczny sadyzm i skłonności pedofilskie, że widokiem wykrwawiających się dzieci karmił się niczym narkoman heroiną czerpiąc z tego też seksualną satysfakcję. Na ile wyniki tamtych badań są nadal aktualne? W pewnej mierze na pewno są, skoro Mariusz T. znalazł się w gronie zaledwie dwóch lub trzech przestępców seksualnych, których jako pierwszych sądy w Polsce skierowały na przymusowe leczenie farmakologiczne, wygaszające popęd płciowy.


W tej chwili w całym kraju tylko dwa szpitale psychiatryczne mają zamknięte oddziały gotowe do przyjęcia przestępców seksualnych i przymusowego ich leczenia - w Choroszczy i Starogardzie Gdańskim. Oddział w szpitalu w Kłodzku będzie gotowy po 20 grudnia.


W żadnym z tych oddziałów nie ma jeszcze pacjentów. O tym, na który z nich trafi T., zdecyduje komisja Regionalnego Ośrodka Psychiatrii Sądowej w Gostyninie. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Mariusz T. trafić ma do Starogardu Gdańskiego. Jego leczenie kosztować ma miesięcznie 1,5 tysiąca zł.


- Utrzymanie oddziału wyposażonego w specjalne sale, kamery, kraty i fachowy personel medyczny kosztuje, a z NFZ rozliczamy się "za sztukę" - mówi Krzysztof Kołcz, zastępca dyrektora ds. medycznych Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Starogardzie Gdańskim.


- Nie jestem autorytetem w kwestiach psychologii czy seksuologii, ale zawsze mówiłem, że przestępcy seksualni trafiali do więzienia, nie byli leczeni, a potem wychodzili i nikt się nimi nie interesował - komentuje Andrzej Matuszczyk, policjant z Piotrkowa w stanie spoczynku. W 1988 r. był podkomisarzem w wydziale dochodzeniowo-śledczym i przesłuchiwał T. - Jeśli teraz pojawiły się możliwości leczenia, monitorowania jego postępów, to pozostaje mieć nadzieję, że będzie to skuteczne.


Anna Śremska, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego Warcie, gdzie jest ośrodek ambulatoryjnego leczenia przestępców seksualnych, podkreśla, że leczenie farmakologiczne osłabia, wygasza popęd, by poprawić skuteczność psychoterapii. Taka terapia może trwać kilka miesięcy, a może też kilka lat. - Mamy tylko wątpliwości, jak zmuszonego do leczenia przestępcę zmusić jeszcze do kupowania farmaceutyków za ok. 1,5 tys. zł miesięcznie - mówi Anna Śremska.


Krzysztof Kołcz dodaje: - I kto zagwarantuje, że po zakończeniu leczenia zamkniętego przestępca będzie dojeżdżał do najbliższego ośrodka ambulatoryjnego, odległego np. o 250 km, by kontynuować leczenie.



Przymusowe, farmakologiczne leczenie przestępców seksualnych, w tym pedofilii, umożliwiła tzw. wielka nowela kodeksów, którą jeszcze w 2009 roku podpisał prezydent Lech Kaczyński. Przepisy weszły w życie w ubiegłym roku. Gorącym orędownikiem metody był i jest autorytet seksuologii, prof. Lew Starowicz.


Metoda polega na łączeniu psychoterapii i farmakoterapii. Koszt to ok. 1500 zł miesięcznie i składają się na niego głównie koszty leków z grupy psychotropowych, hormonalnych i neuroleptyków. Leki te osłabiają, wygaszają popęd seksualny, dzięki czemu psychoterapia ma być skuteczniejsza. Leczenie zaburzeń seksualnych może odbywać się dobrowolnie lub przymusowo w warunkach ambulatoryjnych lub zamkniętych. Do zastosowania przymusu potrzebne jest orzeczenie sądu.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto