Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zaniedbane psy na Jagodowej w Piotrkowie. Właściciel odpowie przed sądem

Aleksandra Tyczyńska
Obrońcy praw zwierząt nie mogli pomóc psom przez przeciągające się procedury urzędnicze
Obrońcy praw zwierząt nie mogli pomóc psom przez przeciągające się procedury urzędnicze Dariusz Śmigielski
Właściciel hodowli owczarków niemieckich przy ul. Jagodowej odpowie za znęcanie się nad zwierzętami. Sąd uchylił decyzję SKO, przez którą obrońcy praw zwierząt nie mogli odebrać psów.

Do finału zmierza sprawa hodowli owczarków niemieckich przy ulicy Jagodowej, gdzie we wrześniu ub. roku obrońcy praw zwierząt w jednym z przepełnionych kojców znaleźli zagryzioną i nadjedzoną sukę. Właściciel hodowli odpowie przed sądem za znęcanie się nad zwierzętami. Grozi mu do dwóch lat pozbawienia wolności.

Prokuratura Rejonowa w Piotrkowie skierowała już przeciwko Jerzemu E. akt oskarżenia. Jak podaje prokurator rejonowy Dorota Mrówczyńska, mężczyźnie zarzuca się, że prowadząc zarejestrowaną hodowlę w okresie od maja 2012 r. do września 2013 r. znęcał się nad zwierzętami poprzez niezapewnienie im odpowiednich warunków, tj. przetrzymywał je w brudzie, ciasnocie, bez odpowiedniego nadzoru i dostępu do wody, czym sprowadził zagrożenie dla ich zdrowia i życia, co w efekcie doprowadziło 18 września do zagryzienia jednej z suk przez współtowarzyszy.

Wówczas inspektorzy piotrkowskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami zastali na posesji osiem owczarków przebywających w dwóch ciasnych kojcach, w których było tylko po jednej budzie. Kojce były mokre, brudne, nie było misek z wodą ani z jedzeniem. Podejrzewając, że psy zagryzły współtowarzyszkę, bo były głodzone, zawiadomili policję.

Interwencja zakończyła się zabraniem zwłok suki do schroniska i złożeniem zawiadomienia o podejrzeniu znęcania się nad zwierzętami.

Na problem hodowli uwagę zwracali też wielokrotnie mieszkańcy ulicy Jagodowej. Po tym okropnym wydarzeniu z 18 września prezydent miasta na wniosek TOnZ wydał nakaz tymczasowego odebrania psów właścicielowi hodowli, ale ten nie zgodził się i odwołał do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Piotrkowie. Sprawa trwała długo, a SKO w końcu decyzję prezydenta uchyliło. W międzyczasie większość psów zniknęła.

- Przez ten czas nic nie mogliśmy zrobić, w żaden sposób pomóc tym zwierzętom, bo rozstrzygnięcie SKO związało nam ręce - mówi Grażyna Fałek, prezes piotrkowskiego TOnZ dodając, że jej zdaniem SKO popełniło duży błąd. - Potwierdzeniem tego jest rozstrzygnięcie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi, który uchylił decyzję SKO wytykając wiele błędów - mówi prezes Fałek.

SKO na razie sprawy nie komentuje, bo - jak usłyszeliśmy - czeka na uprawomocnienie się postanowienia WSA.

Obrońcom praw zwierząt nie udało się ustalić, co stało się z psami. Mają nadzieję, że właściciel będzie musiał to wyjaśnić teraz przed sądem.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto