Do finału zmierza sprawa hodowli owczarków niemieckich przy ulicy Jagodowej, gdzie we wrześniu ub. roku obrońcy praw zwierząt w jednym z przepełnionych kojców znaleźli zagryzioną i nadjedzoną sukę. Właściciel hodowli odpowie przed sądem za znęcanie się nad zwierzętami. Grozi mu do dwóch lat pozbawienia wolności.
Prokuratura Rejonowa w Piotrkowie skierowała już przeciwko Jerzemu E. akt oskarżenia. Jak podaje prokurator rejonowy Dorota Mrówczyńska, mężczyźnie zarzuca się, że prowadząc zarejestrowaną hodowlę w okresie od maja 2012 r. do września 2013 r. znęcał się nad zwierzętami poprzez niezapewnienie im odpowiednich warunków, tj. przetrzymywał je w brudzie, ciasnocie, bez odpowiedniego nadzoru i dostępu do wody, czym sprowadził zagrożenie dla ich zdrowia i życia, co w efekcie doprowadziło 18 września do zagryzienia jednej z suk przez współtowarzyszy.
Wówczas inspektorzy piotrkowskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami zastali na posesji osiem owczarków przebywających w dwóch ciasnych kojcach, w których było tylko po jednej budzie. Kojce były mokre, brudne, nie było misek z wodą ani z jedzeniem. Podejrzewając, że psy zagryzły współtowarzyszkę, bo były głodzone, zawiadomili policję.
Interwencja zakończyła się zabraniem zwłok suki do schroniska i złożeniem zawiadomienia o podejrzeniu znęcania się nad zwierzętami.
Na problem hodowli uwagę zwracali też wielokrotnie mieszkańcy ulicy Jagodowej. Po tym okropnym wydarzeniu z 18 września prezydent miasta na wniosek TOnZ wydał nakaz tymczasowego odebrania psów właścicielowi hodowli, ale ten nie zgodził się i odwołał do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Piotrkowie. Sprawa trwała długo, a SKO w końcu decyzję prezydenta uchyliło. W międzyczasie większość psów zniknęła.
- Przez ten czas nic nie mogliśmy zrobić, w żaden sposób pomóc tym zwierzętom, bo rozstrzygnięcie SKO związało nam ręce - mówi Grażyna Fałek, prezes piotrkowskiego TOnZ dodając, że jej zdaniem SKO popełniło duży błąd. - Potwierdzeniem tego jest rozstrzygnięcie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi, który uchylił decyzję SKO wytykając wiele błędów - mówi prezes Fałek.
SKO na razie sprawy nie komentuje, bo - jak usłyszeliśmy - czeka na uprawomocnienie się postanowienia WSA.
Obrońcom praw zwierząt nie udało się ustalić, co stało się z psami. Mają nadzieję, że właściciel będzie musiał to wyjaśnić teraz przed sądem.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?