O prawdziwej pladze osób, które "pod chmurką" raczą się zazwyczaj trunkami z dolnej półki, można mówić w okresie wiosenno-letnim. Pojawiają się w miejskich parkach czy bocznych uliczkach, tam, gdzie czują się "niewidzialni".
Piotrkowski radny Jan Dziemdziora wymienia jednym tchem dwa takie newralgiczne punkty na swoim terenie. Jeden to róg ulic Słowackiego i Matejki przy Polomarkecie. Mieszkańcy narzekają, że w tym miejscu często jest bardzo głośno, nierzadko zdarza się, że osoby pod wpływem alkoholu zaczepiają ludzi, żądając drobnych pieniędzy i są bardzo natarczywe.
- Zwrócił się do mnie przewodniczący miejscowej rady osiedla, żebym sprawdził, czy jest możliwość wcześniejszego zamknięcia sklepu osiedlowego, ale z tego, co widzę, to te osoby stają tam jeszcze długo w nocy - mówi Dziemdziora.
Radny podkreśla, że jeśli ktoś poczuje się zagrożony albo przeszkadza mu widok biesiadujących "pod chmurką", powinien szybko zadzwonić po policję.
Drugim takim miejscem jest ławka przed wieżowcem, w którym mieści się Spółdzielnia im J. Słowackiego.
- Tutaj nie chodzi o sam widok, bo tych panów trzeba omijać szerokim łukiem. Najbardziej uciążliwe są hałasy w nocy, kiedy latem otwarte są okna. Wtedy można usłyszeć cały wachlarz wulgaryzmów i jak te osoby próbują zebrać parę groszy na kolejną butelkę wina - mówi pani Krystyna, mieszkanka osiedla.
Podobnych sytuacji nie brakuje wciąż na samym Rynku Trybunalskim i w jego okolicach. Tutaj można napotkać pijanych mężczyzn siedzących na ławkach na tle odrestaurowanych kamienic.
- Ludzie myślą, że jak ktoś mieszka w lokalu komunalnym na Starówce, to od razu musi nadużywać alkoholu, więc takie osoby w pobliżu nie przeszkadzają. To nieprawda. Mieszkańcy często dzwonią na policję, żeby zaalarmować o dzikich ekscesach, kiedy leje się alkohol - podkreśla jedna z mieszkanek kamienicy przy Pl. Czarnieckiego. - Zdarza się, że wraca się do domu późnym wieczorem, a w bramie jakiś pan załatwia swoją potrzebę fizjologiczną.
Nasza rozmówczyni stanowczo zaznacza, że karygodnie nie zachowują się osoby, które spędzają wolny czas na Starym Mieście, tylko okoliczni mieszkańcy, którzy mają problem z alkoholem i rzadko trzeźwieją.
Zwolennicy picia na świeżym powietrzu unikają kamer miejskiego monitoringu. Piją w okolicznych bramach. W miejscach widocznych można za to zobaczyć czasem osoby, które pod wpływem "środków wyskokowych" psują wizerunek starej części miasta, czyli jakby nie było wizytówki Piotrkowa.
Ale nie tylko kamery są bronią w walce z takimi osobami. Coraz częściej po służby porządkowe telefonują sami piotrkowianie, którzy obawiają się o bezpieczeństwo swoje i dzieci.
Zdaniem Jarosława Bąkowicza, kierownika biura prasowego piotrkowskiego magistratu, na Starym Mieście osoby lubiące sobie wypić "podchmurką" nie rzucają się tak w oczy, jak przed laty.
- Myślę, że pomogła rewitalizacja Rynku, że sami poczuli, że już tu nie pasują i przenieśli się w jakieś ukryte zakątki - mówi, dodając, że nieocenione jednak w walce ze zjawiskiem podpitych grupek mieszkańców są działania prewencyjne straży miejskiej.
Na osiedlu Wyzwolenia w Piotrkowie jest spokojniej niż jeszcze kilka lat temu - mówią mieszkańcy. Jeśli ktoś zaczyna zachowywać się głośno, czy poleguje na ławce, to od razu alarmowana jest straż miejska albo policja. Osoby, z którymi udało nam się porozmawiać, są święcie przekonane, że nikomu nie wadzą. - Jeśli nawet wypijemy małe piwo na pobliskim skwerze, to nikomu nie robimy przecież tym krzywdy - przekonują.
Innego zdania jest pan Bogusław. - Tym pijaczkom wydaje się, że zachowują się stosownie, że mówią cicho, ale pod ciągłym wpływem alkoholu jest trudno takie rzeczy kontrolować - wyjaśnia mężczyzna, na osiedlu Wyzwolenia mieszka od prawie 30 lat.
Jacek Hofman, komendant SM w Piotrkowie, zauważa, że tam, gdzie jest miejski monitoring, problem nie występuje. Jednak praktycznie na każdym osiedlu są miejsca, gdzie straż interweniuje częściej, niż gdzie indziej.
W tym roku było już 650 interwencji związanych ze spożywaniem alkoholu w miejscach publicznych i zakłócaniem spokoju i porządku. Strażnicy nałożyli 120 mandatów, w 140 przypadkach pouczyli, a blisko 50 spraw skierowali do sądu z wnioskiem o ukaranie. - To niewątpliwie negatywne zjawisko, bo tu już nie chodzi tylko o spożywanie alkoholu, ale o zachowania, które ten alkohol wyzwala - mówi Hofman. - To zaczepianie, wulgarne słowa i inne zachowania, które razić mogą przechodniów.
Jak przekonuje podinsp. Jacek Rzepkowski, naczelnik wydziału prewencji KMP w Piotrkowie, policja w tym roku kładzie szczególny nacisk na naruszanie art. 43 ustawy o wychowaniu w trzeźwości
- Uważamy to za szczególnie uciążliwe dla społeczeństwa. Zachowania osób spożywających alkohol w miejscach do tego nieprzeznaczonych budzą obawy i wywołują stres u innych osób - mówi naczelnik, dodając, że policja surowo każe za takie występki. - Tylko w wyjątkowych sytuacjach korzystamy z pouczenia, w pozostałych są mandaty i wnioski do sądu - mówi.
Podinspektor zauważa też, że na to, czy w danym miejscu problem występuje, wpływa ma kilka czynników, m.in. to, czy jest sklep z alkoholem i do której godziny jest on czynny, czy lokalna społeczność toleruje takie zachowania oraz jak to miejsce wygląda.
- Blisko marketu Piotr i Paweł było takie miejsce z jabłoniami, w których spożywający alkohol grupowali się. Administrator miejsca jabłonie wyciął, spożywający zniknęli - mówi.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?