Wybierz region

Wybierz miasto

    Zgłoś komentarz do moderacji

    The Washington Post Dlaczego spośród wszystkich krajów, właśnie Szwajcaria - która tradycyjnie strzegła dotąd sekretnych kont międzynarodowych przestępców i skorumpowanych dyktatorów - zdecydowała się zaaresztować Romana Polańskiego? Ta sprawa musi mieć jakieś drugie dno, bo inaczej trudno zrozumieć tak dziwaczną decyzję, zresztą nie mniej podejrzaną niż determinacja amerykańskiego sędziego, żeby zajmować się sprawą polskiego reżysera po tylu latach. (...) Polański rzeczywiście popełnił przestępstwo, ale zapłacił za nie na wiele sposobów: złą sławą, w swoim środowisku miał stygmat przestępcy, zapłacił także w wymiarze materialnym - olbrzymie pieniądze swoim prawnikom. Nie może też wrócić do Los Angeles. Nie mógł m.in. odebrać Oscara [którego otrzymał za film "Pianista" - red.] Nie może też przyjechać do Hollywood, żeby nakręcić nowy film, lub choćby skompletować obsadę. Oczywiście, można go winić za emocjonalną, wręcz paniczną decyzję o ucieczce ze Stanów. Ale nawet w tej kwestii dostrzegam okoliczności łagodzące, choćby zrozumiały, choć irracjonalny, lęk przed karą prześladujący go przez całe życie. Matka Polańskiego zginęła w Auschwitz. Ojciec przeżył obóz w Mauthausen. Sam Polański przeżył piekło krakowskiego getta, a później emigrował z komunistycznej Polski. Jakby tego było mało, jego ciężarna żona Sharon Tate została zamordowana w 1969 przez wyznawców sekty Charlesa Mansona. Zresztą przez jakiś czas podejrzewano także Polańskiego. Jestem pewna, że wielu podniesie krzyk, że wreszcie sprawiedliwości stało się zadość. Ale przecież Polański ma 76 lat. Sądzenie go i wsadzanie do więzienia w żaden sposób nie służy ani społeczeństwu, ani jego ofierze. Nie jest też dowodem na doskonałość amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości. Gdyby Polański nie był znany, nikt by się nim nie zainteresował. Ann Applebaum The Daily Telegraph Niewiele postaci przemysłu filmowego budzi takie kontrowersje jak Roman Polański. Na każde kilkanaście osób oburzonych aresztowaniem reżysera przypada tyle samo zwolenników decyzji Szwajcarów, którzy wyrażają swoje zadowolenie, że wreszcie dosięgnie go sprawiedliwość. Zdaniem tych ostatnich Polański przypieczętował swój los ucieczką ze Stanów w 1978 roku już po tym, jak został oskarżony, i osiedlając się we Francji, która nie ma umowy o ekstradycji z USA. Być może zawsze uciekał przed demonami, które go prześladowały. Wcześniej uciekał przecież przed nazistami i przed sektą Mansona, która zamordowała jego ciężarną żonę. Jednak w przypadku tego polskiego reżysera argumenty przeciw niemu są równie skomplikowane i pokręcone co argumenty, które przemawiają na jego korzyść. Z jednej strony jest niezwykle utalentowany, ale z drugiej mogą się nie podobać: jego arogancja i przewrażliwienie na swoim punkcie. Ciekawe, że nawet postępowanie w jego sprawie z lat 70. jest pełne błędów i niedociągnięć. Polański jest chodzącą enigmą. Zresztą można też pomyśleć, że choć jego czyn sprzed 32 lat był złem, lata siedemdziesiąte to były inne czasy. Jego zachowanie w porównaniu do panujących wówczas w przemyśle rozrywkowym standardów nie było znów aż tak nadzwyczajne. Gdyby aresztować każdego brytyjskiego muzyka rockowego, który zgwałcił wówczas nieletnią, nasz przemysł muzyczny zostałby zdziesiątkowany. Dlaczego więc miałaby go spotkać ekstradycja właśnie teraz? Ile razy udawało się mu uciec przeznaczeniu, swoim demonom, historia się powtarzała. Steve Cooley, prokurator z Los Angeles, najwyraźniej śledził kroki reżysera i zrobił wszystko, żeby go zaaresztować w Zurychu. Czy za jakiś czas okaże się, że właśnie on znów zmienił życie niemogącego zaznać spokoju reżysera? David Gritten

    KOD

    Polecamy!