MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Marsz ku pamięci skatowanego Kamilka przeszedł ulicami Częstochowy

Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
W pierwszą rocznicę śmierci Kamilka, który został skatowany przez domowych oprawców, w Częstochowie zorganizowano marsz pamięci. Wzięli w nim udział nie tylko najbliżsi, ale również zwykli mieszkańcy, którzy nadal nie mogą się otrząsnąć po tragedii, która spotkała małego chłopca. Do Częstochowy przyjechała również Monika Horna-Cieślak, Rzeczniczka Praw Dziecka.

Marsz ku pamięci skatowanego Kamilka z Częstochowy

Marsz pamięci dla ośmioletniego Kamilka został zorganizowany dokładnie w pierwszą rocznicę jego śmierci. Był on również manifestacją stanowczego sprzeciwu wobec przemocy wobec dzieci. Uczestnicy ruszyli spod cmentarza Kule pod Sąd Okręgowy w Częstochowie, a następnie przeszli pod Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej i pod szkołę specjalną, do której uczęszczał chłopiec. Marsz ma zakończyć się na Jasnej Górze, gdzie o godzinie 17.00 odprawiona zostanie msza święta.

W marszu wzięło udział kilkadziesiąt osób chcących podtrzymać pamięć o gehennie Kamilka i jednoczących się w bólu z jego ojcem. Mężczyzna, ze łzami w oczach, kroczył na czele marszu w ciszy.

Do Częstochowy przyjechała również Monika Horna-Cieślak, Rzeczniczka Praw Dziecka

Przy okazji zorganizowano też specjalną konferencję prasową. Była ona okazją również do upamiętnienia Kamilka, a także do podsumowania działań, które zostały dotychczas zrealizowane na rzecz poprawy bezpieczeństwa dzieci w Polsce. Wzięli w niej udział Monika Horna-Cieślak, Rzeczniczka Praw Dziecka oraz Piotr Kucharczyk z Fundacji "To ja - Dziecko im. Kamilka Mrozka z Częstochowy".

- Przez rok, który minął od śmierci Kamilka w naszym kraju wydarzyło się wiele - i dobrego, i złego - mówił Piotr Kucharczyk z Fundacji "To ja - Dziecko im. Kamilka Mrozka z Częstochowy". - Wiemy, że Kamilek nie był ani pierwszą, ani ostatnią ofiarą przemocy. Dzieci, które cierpią w swoich domach, za zamkniętymi drzwiami, jest całe mnóstwo. Kamilek jednak dał nam jasny sygnał, aby zakończyć ich cierpienia i zacząć działać wspólnie - podkreślał.

Monika Horna-Cieślak, Rzeczniczka Praw Dziecka przyznała, że ubiegły rok upłynął pod znakiem oddawania hołdu małemu chłopcu.

- Nie zapomnimy o Kamilku, ani o jego krzywdzie - zapewniała. - Sprawa Kamilka musi nas wszystkich obudzić. Mamy problem z przemocom wobec dzieci - dodała.

Rzeczniczka Praw Dziecka przypomniała, że pokłosiem tragicznych wydarzeń z Częstochowy było wprowadzenie tak zwanej ustawy Kamilka.

- Każda przemoc wobec dzieci jest zła. Będziemy o tym głośno mówić. Każdy z nas jest odpowiedzialny za to, jak funkcjonują dzieci z najbliższego otoczenia. Reagujmy pamiętając nie tylko o Kamilku, ale także o innych - zaapelowała Monika Horna-Cieślak.

Monika Horna-Cieślak podkreślała, że wprowadzenie tak zwanej ustawy Kamilka, to nie koniec prac nad poprawą bezpieczeństwa najmłodszych.

- Na pewno mamy potrzebę stworzenia odpowiedniej komunikacji między służbami. Powinniśmy stworzyć system elektroniczny, gdzie policja, sąd rodzinny, pracownicy ośrodków pomocy społecznej będą wiedziały, że w danej rodzinie działo się coś niedobrego. Tak, aby każda instytucja nie musiała badać sprawy od nowa. Prace w ministerstwie cyfryzacji w tej sprawie już trwają - podkreślała.

Skatowany Kamilek z Częstochowy

O sprawie, która wstrząsnęła całą Polską, pisaliśmy już wielokrotnie. Dramat ośmioletniego chłopca trwał od dawna, jednak usłyszeliśmy o nim dopiero na początku kwietnia ubiegłego roku. Kamilek był ofiarą domowych oprawców - swojej matki Magdaleny B. oraz ojczyma Dawida B.

Wszystko wyszło na jaw dzięki reakcji jego biologicznego ojca, który zauważył, że dziecko ma bardzo poważne obrażenia i jest poparzone. Ośmiolatek w ciężkim stanie został przetransportowany do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka przy ul. Medyków w Katowicach. Chłopiec miał liczne obrażenia ciała – między innymi poparzoną głowę, klatkę piersiową i kończyny, a także spalone włosy. Jak przekazali lekarze, oparzenia obejmowały blisko jedną czwartą powierzchni ciała.

Chłopiec w ciężkim stanie. Przebywał na oddziale intensywnej terapii. Po kilkudziesięciu dniach walki cała Polska usłyszała, że życia pobitego i poparzonego chłopca nie udało się uratować. Kamilek zmarł 8 maja.

Śledztwo w sprawie ośmioletniego Kamilka

Prokuratura Okręgowa w Częstochowie wszczęła śledztwo. 5 kwietnia 2023 roku prokurator wystąpił do sądu z wnioskiem o zastosowanie wobec domowych oprawców tymczasowego aresztowania.

Sprawa ma też drugi wątek. Dotyczy on niedopełnienia obowiązków przez pracowników ośrodków pomocy społecznej w Częstochowie, a także w Olkuszu, gdzie przez pewien czas mieszkała rodzina Kamila oraz działających przy gminach zespołów ds. przeciwdziałania przemocy w rodzinie, a także przez kuratorów i placówki oświatowe.

Oprawcy usłyszeli zarzuty

W związku z tym, że śledztwo dotyka nie tylko sprawcy, ale również szeregu instytucji państwa - osób pełniących różne funkcje, czy to w organach ścigania, sądach, prokuraturze, jednostkach wychowawczych, opiekuńczych podlegających samorządowi - zdecydowano o przeniesieniu sprawy z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie do Prokuratury Regionalnej w Gdańsku. I to właśnie tam sformułowano i postawiono zarzuty Dawidowi B. i Magdalenie B.

Mężczyzna odpowie za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Z kolei Magdalenie B. postawiono zarzut pomocnictwa w zabójstwie ze szczególnym okrucieństwem w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie.

Dawid B. był wcześniej karany. Czyny, za które obecnie odpowiada, popełnił w warunkach recydywy. Zarzuty wobec mężczyzny obejmują także znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad drugim pasierbem, Fabianem B. Para oskarżonych ma bowiem wspólnie dwójkę dzieci. Oprócz nich Magdalena B. ma troje kolejnych z dwoma innymi mężczyznami (nie licząc zmarłego Kamilka).

Dawid B. złożył wyjaśnienia przyznając się jedynie do niektórych agresywnych zachowań wobec małoletniego Kamila. Z kolei Magdalena B. nie przyznała się do zarzucanego jej czynu i złożyła wyjaśnienia.

Obojgu grozi kara dożywotniego więzienia.

Członkowie rodziny z zarzutami

W sprawie zarzuty usłyszeli też członkowie najbliższej rodziny chłopca - 45-letnia Aneta J., starsza siostra Magdaleny B., ciotka 8-letniego Kamilka oraz jej mąż Wojciech J. oraz 21-letni Artur J. To właśnie oni – wraz z dziećmi - mieszkali pod jednym dachem z Magdaleną B. i Dawidem B. i ich rodziną. Wszyscy usłyszeli zarzuty nieudzielenia pomocy ośmioletniemu chłopcu, mimo że był w stanie, który zagrażał jego życiu. Nikt z nich nie zareagował na zachowanie Dawida B., ani nie wezwał też pomocy medycznej do dziecka. W sumie jak na razie zarzuty usłyszało pięć osób.

Do prowadzenia sprawy śmierci 8-letniego Kamila z Częstochowy w Prokuraturze Regionalnej w Gdańsk wyznaczono trzech prokuratorów, w tym prokuratora specjalizującego się w sprawach z zakresu prawa rodzinnego i opiekuńczego.

Sąd kolejny raz przedłużył areszt

Domowi oprawcy ośmioletniego chłopca ponad roku przebywają w areszcie. Postępowanie w tej sprawie wciąż się toczy. Prokuratura Regionalna w Gdańsku prowadzi dwie sprawy - jedna dotyczy zabójstwa, a druga działalności poszczególnych instytucji. Oba postępowania wciąż są w toku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto