Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tych znanych mieszkańców Sieradza i powiatu pożegnaliśmy w 2023 roku. "Śpieszmy się kochac ludzi... "

Dariusz Piekarczyk
Dariusz Piekarczyk
Wszystkich Świętych 2023
Wszystkich Świętych 2023 Archiwum
Zmarły w roku 2006 mądry poeta w sutannie ksiądz Jan Twardowski napisał w jednym ze swoich wierszy "Śpieszymy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą, zostaną po nich buty i telefon głuchy, potem cisza normalna więc całkiem nieznośna, jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy, kiedy myślimy o kimś zostając bez niego". Dla wielu z nas mijający rok był pełen bólu z powodu utraty bliskich.

Przewodnicząca Rady Miejskiej Urszula Rozmarynowska, jakby za nic mając słowa modlitwy (suplikacje) "od nagłej, a niespodziewanej śmierci zachowaj nas Panie", odeszła nagle, zaskakująco, zostawiając w domu niedopitą kawę, niedokończone notatki, plany te bliższe i dalsze oraz najbliższych i liczne grono przyjaciół. Zginęła w wypadku samochodowym. Auto prowadził wiceprezydent miasta Rafała Matysiak, który przeżył, ale jak duży ból nosi w sobie, wie tylko on.
Spoczęła na Cmentarzu Komunalnym, a żegnały ją niezliczone tłumy ludzi. Mówi się, że życie podsumowuje pogrzeb... . Podczas mszy świętej w kościele na Osiedlu Jaworowe, przejmującą homilię wygłosił ksiądz prałat Mirosław Miłek, proboszcz tejże parafii. Kapłan mówił między innymi o sensie życia, przemijaniu, ale też i nadziei na zmartwychwstanie. Łamiącym się głosem zmarłą pożegnała Renata Pawlikowska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 4, gdzie Urszula Rozmarynowska była pedagogiem.

- Dzieci mówiły na ciebie Rozmaryn, czasem bały się Ciebie, ale też i Ciebie kochały. Twoim marzeniem było jechać latem do Włoch. Zrządzeniem losu, akurat teraz jeden z twoich uczniów Dawid odprawia msze święte gregoriańskie, w Twojej intencji, w jednej z włoskich parafii - mówiła Pawlikowska .

Zmarła była osobą lubianą i ciepłą. Miałem okazję wiele lat współpracować z Ulą. To była taka osoba, która rozumiała trudną dziennikarską pracę. Starała się pomagać, ułatwiać pracę. U niej nie było "nie mogę", a co najwyżej "daj chwilę czasu". Taka była Ula, kochająca Sieradz, ciesząca się rozwojem miasta, ostatnio z lubością patrząca na wypielęgnowany podominikański zespół klasztory. To między innymi z jej inicjatywy uhonorowano siostrę Alinę Kulik, "sprawczynię" całego zamieszania związanego z renowacją. I pomyśleć, że musiałem wykasować jej numer telefonu ...

W połowie upalnego sierpnia odszedł nagle,znany nie tylko w naszym regionie dziennikarz prasowy, radiowy i telewizyjny Krzysztof Lisiecki. Pracę dziennikarza rozpoczynał w nieistniejącym już Głosie Robotniczym. Był także dziennikarzem tygodnika Nad Wartą oraz korespondentem Dziennika Łódzkiego.W pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych stworzył od podstaw, wspólnie z Ryszardem Pietrzakiem oraz Andrzejem Kostrzewskim, sieradzką Telewizję Osiedlową. Publikował ponadto w wielu innych tytułach. Przez wiele lat był także korespondentem Radia Łódź. Ostatnio współpracował natomiast z TVP 3. Jego materiały ukazywały się na antenach ogólnopolskich stacji telewizyjnych. Dziennikarstwo było jego pasją. Wychował wielu dziennikarzy nie tylko z naszego regionu, także i mnie. Miał zaledwie 68 lat.
Zmarłego tak wspomina jego przyjaciółka Anna Skopińska.

"Był moim domem. Przez rok. Nie jego mieszkanie, nie to miejsce, nie Sieradz. On. Domem była jego troska, czułość, spojrzenie, dotyk. I to hmmm… z charakterystycznym zadarciem głowy… Dzielił nas cały świat. Łączyły rozmowy do rana, te orły podglądane gdzieś w lesie, muzyka puszczana z płyt, nawet zupa podana w kubku. Byliśmy ze sobą rok. Tylko rok. A oboje mieliśmy wrażenie jakbyśmy znali się całe życie. Mówił, że jestem podobna do niego, gdy miał te dziesiąt lat mniej. Że niby odważna, uparta i zadziorna. Czy taki był? Nie wiem jaki był wtedy. Wiem jaki był przez ten nasz rok. Co jeszcze nas połączyło? Miłość. Każdemu kto pytał, czemu my, tak inni światopoglądowo, tak różni, jesteśmy razem, odpowiadał: - bo się kochamy… I oboje wiedzieliśmy, że byliśmy dla siebie darem. A zaczęło się od spotkania w sieradzkim teatrze. I od herbaty, którą przypadkiem mu zrobiłam. A miłość przyszła z jego piosenką. A w zasadzie ze słowami, które napisał. Ktoś, kto był ich autorem, musiał być wrażliwy i mieć piękną duszę. Tak mówiłam, nie mogąc przestać słuchać tego, że „w miłości nic nie jest proste”. Krzysiek kochał muzykę. Towarzyszyła mu każdego dnia. Znał się na niej, potrafił godzinami opowiadać, tłumaczyć i słuchać. Ale potrafił też odnaleźć się w ciszy. I te chwile były takie najbardziej nasze. Te milczenie, spojrzenia, wieczory przy stole. Były też wycieczki, najczęściej „na Chorążkę” czy w kierunku Reszelki. Podglądane tam orły bieliki, spacery, nasze gubienie w lesie. Albo odkrywane wioseczki i miejscowości, zakątki nad Wartą. Nazywał je wędrówkami po ziemi sieradzkiej, odbywanymi co tydzień. Bo tyle miejsc chciał mi pokazać. Bo tyle zachwytów chciał mi dać. Były też wyjazdy dalsze, w Góry Stołowe, do miasteczek Kotliny Kłodzkiej, po fortach i zamkach czy na Podlasie. Mówił – Anula, było cudnie. Dziś boję się używać tego określenia, które tak naprawdę poznałam dzięki niemu… . Był gawędziarzem. Potrafił cieszyć się z małych rzeczy, z drobiazgów, jak dziecko. Umiał rozśmieszyć do łez. I przepędzić smutne myśli. Wtedy, gdy było trzeba. I choć twardo stąpał po ziemi, to czasem można było przy nim pomarzyć. I wypowiedzieć te swoje marzenia i pragnienia. Dlatego mimo, że lubił błyszczeć, być w centrum uwagi i zainteresowania innych, robić wrażenie, to udało nam się stworzyć, tak myślę, taki wolny od tego świat. I to chyba było najpiękniejsze. Gdy pierwszy raz odjeżdżałam napisał mi, oczywiście cytując Leszka Aleksandra Moczulskiego, że będzie czekał na mnie na wszystkich dworcach świata… I tak było przez rok. Wciąż widzę go stojącego na peronie… A w uszach brzmi mi ten jego głos – Anula, nikt cię tak nigdy nie kochał. Kiedyś podesłał mi piosenkę stworzoną do przepięknego wiersza Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Mówił – Anulku, jak będzie ci źle to słuchaj. Ja będę wtedy z tobą".

Jak wytłumaczyć nagłą śmierć kapłana? Niczym grom z jasnego nieba spadła na nas w sierpniu wiadomość, że ksiądz prałat Grzegorz Drzewiecki, kustosz Sanktuarium Matki Bożej Księżnej Sieradzkiej w Charłupi Małej zmarł nagłą i niespodziewaną śmiercią. Miał zaledwie 63 lata. Był proboszczem w tejże parafii od 2006 roku. W latach 1998 - 2006 był proboszczem w parafii pod wezw. św. Wojciecha w Sieradzu-Męce, a w latach 1993 - 1998 proboszczem parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Osieku nad Wisłą.Grzegorz Drzewiecki był także kapelanem Ochotniczej Straży Pożarnej powiatu sieradzkiego.

"Dobrą walkę stoczyłem, bieg ukończyłem, wiarę zachowałem" - czytamy w Liście do Tymoteusza. Piotr Kobierski miał zaledwie 36 lat i wydawałoby się wiele, wiele lat życia przed sobą. "Upatrzyła" go jednak podstępna choroba. Walczył, walczył bohatersko, ale nie dał rady, choć w walce pomagało mu środowisko sportowe całego regionu, był przecież piłkarzem, bratem bardziej znanego Marcina "Kobiego". "Gips", bo taki miał boiskowy pseudonim grał ostatnio w Jutrzence Warta. Kiedy nagle trafił do szpitala, toczył ze śmiercią bój, taki raz na fali wznoszącej, to znowu na opadającej. Nie dał rady, pewnego dnia nie tylko ja dostałem sms-a "Piotrek nie żyje". W Bazylice Mniejszej w Sieradzu żegnały go prawdziwe tłumy. Do trumny najbliżsi włożyli mu piłkę, bo tak bardzo ukochał tą właśnie dyscyplinę sportu... . Spoczywa na Cmentarzu Komunalnym w Sieradzu.

W wieku 84 lat odeszła Lucyna Kuleczko, która kierowała sieradzką galerią sztuki w latach 1978 – 1995. Czas jej dyrektorowania był okresem rozkwitu BWA oraz integrowania kształtującego się młodego lokalnego środowiska artystycznego.

Nagle rozstał się z tym światem Dariusz Klimczak, wybitny sieradzki fotograf, którego prace podziwiali ludzie na całym świecie.

Po krótkiej chorobie zmarł Andrzej Świniarski, mieszkaniec Warty, rozkochany w miasteczku oraz naszym regionie. Był historykiem-regionalistą, ale nade wszystko pasjonatem fotografii. Uwieczniał między innymi klasztory sióstr bernardynek i ojców bernardynów z Warty oraz cały region. W Powiatowej Bibliotece Publicznej w Sieradzu miał wystawy swoich prac.Współpracował z Ochotniczą Strażą Pożarną w Warcie. Był współtwórcą internetowej Wikipedii. Współpracował także z redakcją "Dziennika Łódzkiego" oraz tygodnika "Nad Wartą". Zawsze chętny do pomocy, uprzejmy. Brakuje Andrzeja.

I jeszcze o Stanisławie Ludwiniaku. Był barwną postacią Sieradza, grał niegdyś w Warcie w piłkę nożną. Często bywał w redakcji. Zginął w wypadku samochodowym w Wieluniu wracając z pogrzebu siostry w Głuchołazach. Cóż za ironia losu. Nie sposób nie wspomnieć o zmarłym wcześniej Tadeuszu Chomiszczaku. To jedyny w swoim rodzaju sędzia piłkarski jakiego nigdy przed nim, ani nigdy po nim nie będzie. Miał przydomek "Pierluigi Collina". Z jego osobą wiązało się wiele anegdot, a przytoczę jedną. Kiedyś kupił lub dostał buty piłkarskie, ale było nieco za duże. Wypchał więc czubki watą i biegał po boisku aż miło ...".

Nie sposób nie pomyśleć o marności życia, przemijaniu.

" Requiem aeternam dona eis, Domine…" (Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie…).

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto