Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Adam Guziński, reżyser: - Piotrków dziś jest normalnym miastem. Rozmowa z twórcą "Wspomnienia lata"

Redakcja
Adam Guziński, reżyser: - Piotrków jest nareszcie normalny. Rozmowa z twórcą "Wspomnienia lata"
Adam Guziński, reżyser: - Piotrków jest nareszcie normalny. Rozmowa z twórcą "Wspomnienia lata" Michał Rogala, archiwum DŁ
- Świat dziecka to echo, w którym odbija się świat dorosłych - mówi reżyser Adam Guziński, który w Piotrkowie Trybunalskim spędził lata młodości i nakręci wkrótce film o mieście. Twórca nagradzanego "Wspomnienia lata" w rozmowie z tygodnikiem „7 Dni Piotrków” opowiada m. in. o tym, dlaczego bohaterami wszystkich jego filmów są nastoletni chłopcy, a także o tym, jak z perspektywy czasu zmieniło się jego postrzeganie Piotrkowa.

Pamiętam Cię sprzed ponad ćwierć wieku i gdy widzę teraz, mam wrażenie, że nie zmieniłeś się od jakichś 30 lat. Nie liczę zmarszczek, ale stoi przede mną ten sam krótko ostrzyżony i - jak zawsze - na czarno ubrany indywidualista. Zresztą, swoimi filmami, podejściem do kina, też pokazujesz, że jesteś tą samą artystyczną duszą. Nie poszedłeś na skróty, nie wpadłeś w tryby komercji. Pozostałeś sobą, realizujesz się artystycznie, i tak się zastanawiam, z czego właściwie żyjesz?
- Trudne pytanie, bo był taki moment, kiedy zarabiałem pieniądze, bo musiałem je zarobić i wtedy robiłem seriale i reklamy. Potem przestałem, bo chciałem zrobić film i to było dla mnie najważniejsze. Ciągle jestem w sytuacji podejmowania trudnych decyzji, ale naprawdę się bardzo bronię przed tym, by wchodzić na tę drogę. Mógłbym, ale nie po to kończyłem tę szkołę, żeby robić to tylko dla hajsu.

Spotkaliśmy się kiedyś, chyba w pekaesie do Łodzi lub z powrotem, kończyłeś reżyserię, ale przytłaczały Cię problemy z realizacją filmu dyplomowego, cała ta logistyka związana z organizowaniem pieniędzy, przebijanie się do hermetycznego, filmowego świata. Generalnie gehenna.
- Ogólnie ten zawód to gehenna. Fajnie się siedzi i rozmawia, ale tak naprawdę trzeba mieć masę samozaparcia i jakiś pomysł na to, żeby finansowo się utrzymać. To ciągłe wybory. Miałem okres, w którym robiłem seriale, żeby zarobić forsę, ale tylko po to, żeby potem mieć święty spokój i usiąść nad filmem. Bo nie potrafię robić tych dwóch rzeczy naraz. To dla mnie niewykonalne, żeby robić serial, a jednocześnie pisać poważny scenariusz. To emocjonalnie nie do pogodzenia.

Nikt Cię raczej nie kojarzy z serialami, sam się też nimi nie chwalisz.

- Zarobiłem na swoim najnowszym filmie i to są pieniądze, które mi pozwalają na jakąś przestrzeń. Mam kolegów, którzy zaczęli robić seriale i już nie robią filmów. Bo jeżeli chcesz robić seriale i na tym zarabiać, to już nie możesz od tego odejść. Jeśli odejdziesz, możesz nie wrócić. To ciągły balans.

Od Twojego pełnometrażowego debiutu do ostatniego filmu „Wspomninie lata” minęła cała dekada. Długo kazałeś czekać...
- Przeżyłem hardcorową sytuację z moim ostatnim filmem, bo miałem go kręcić dwa lata wcześniej i nie znalazłem chłopca do głównej roli, choć wszystko było przygotowane. Nagle stanąłem w takiej zupełnie zdumiewającej sytuacji, gdzie wszystko było przygotowane i nie było tego chłopaka. Wiedziałem, że ten którego miałem do dyspozycji, nie pociągnie roli i dlatego odwołaliśmy ten film. Ten zawód jest okrutny.

Rodzina nie ma pretensji, że za bardzo żyjesz w swoim artystycznym świecie, zamiast robić hajs na tym, co potrafisz?
- Nie, bo był naprawdę moment w którym ja tych pieniędzy dużo zarobiłem i to pomogło. A moja żona też pracuje i dobrze zarabia, więc to jest dla nas jakiś fundament, stała baza. Zresztą moje filmy fabularne też przyniosły mi pieniądze i to dosyć porządne. Od czasu do czasu nagrodę dostanę, więc mam przestrzeń. Moja sytuacja jest teraz całkiem dobra.

Nie musisz już nikogo prosić o łaskę, odkąd przestałeś być anonimową postacią w świecie filmu?
- Mam producenta, który jest super (Opus Film) i którego się trzymam. Wiem, że jeśli napiszę projekt, który będzie interesujący, to będą walczyć o forsę na jego realizację. Tak było z moim ostatnim filmem, a to jest bardzo dużo. A co do historii serialowych, to zobaczymy jak sytuacja się potoczy. Moi koledzy zarabiają potężne pieniądze na serialach, tylko czy po to ja tę szkołę kończyłem?

Jak ważna była dla Ciebie łódzka szkoła filmowa?
- Była jedynym miejscem, w którym czułem się na swoim miejscu. Szkoły podstawową i średnią ledwo zaliczałem, żeby dotrzeć jakoś do matury, bo wiedziałem, że to mnie w ogóle nie interesuje. Tak jak nigdy nie interesowało ludzi w szkole to, co robię poza nią. I tam nagle tych ludzi ja interesowałem. Oni byli na to otwarci. Trafiłem w Łodzi na taką postać jak Wojciech Jerzy Has. Pod jego opieką zrobiłem pierwszy film „Pokuszenie”, musiałem zamknąć historię w formule 10 minut i Has był niezwykle restrykcyjny. Dialog miał mnie nie interesować, trzeba było opowiadać obrazem, a on był mistrzem. Nigdy nie mówił niepotrzebnie, wystarczyło, że powiedział kilka zdań i to były zdania zawsze w punkt. „Pomyśl o tym jak pokazać to obrazem, a nie powiedzieć słowem” - mówił.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

W Twoich filmach bohaterem jest zawsze kilkunastoletni chłopiec. Z czego to wynika?
- Wydaje mi się, że świat oczami dziecka widzi się o wiele intensywniej, a przy tym jest to jakieś echo, w którym odbija się świat dorosłych. Z jednej strony młody człowiek z dużą wrażliwością w konfrontacji ze światem dorosłych, a z drugiej strony ten świat dorosłych przenika w struktury tych dzieciaków. To mnie interesowało i nadal interesuje, o tym robię filmy i jakoś się tego nie boję. Lubię pracować z dziećmi. To moje medium, które rozpoznałem na własne potrzeby. Wydaje mi się ciekawie opowiadać o świecie dorosłych, nawet o często radykalnych sytuacjach, ale przez dzieci. Ta intensywność odczuwania świata zewnętrznego, wrażliwość - to mnie interesuje.

Rodzi się pytanie, na ile w Twoich bohaterach odbijają się prawdziwe historie dorastającego Adama Guzińskiego? Ile w nich Twoich własnych doświadczeń?
- To nie są moje historie, choć z moimi doświadczeniami na pewno się wiążą. Ojciec pracował za granicą więc był czas, że go nie było, ale ja się nie boję szukać w takich sytuacjach. Ostatni film, w którym bohaterem jest 13-latek, to też podróż w mój świat dzieciństwa. To trochę rozwinięcie historii „Jakuba” z motywem nieobecności ojca, ale sytuacja jest inna - bazą jest relacja chłopca z matką, która powstaje przez nieobecność ojca. Chciałem postawić pewne pytanie i myślę, że ten film daje do myślenia.

Co robisz na co dzień, gdy nie pracujesz akurat nad filmem?
- Teraz jeżdżę z moim filmem na festiwale, przygotowuję kolejny scenariusz, notuję projekt, który będę robił dla Piotrkowa. Prowadzę rozmowy w teatrze i może pod koniec roku coś się z nich urodzi.

Jak Ci się żyje w Warszawie?
- Ogólnie dobrze, polubiłem Warszawę. Bardzo się interesuję okresem międzywojennym i - może też dzięki temu - zrozumiałem trochę to miasto. Gdy początkowo przyjeżdżałem, nie lubiłem tego miejsca, wydawało mi się jakieś bez sensu, ale zrozumiałem je. Tam jest pewien puls życia, a ja lubię być blisko takich sytuacji, kiedy się dzieje. Nie w samym środku, ale gdzieś blisko.

Od Piotrkowa czujesz się już mocno oderwany?
- Wciąż czuję się z nim związany. Tu jest moja rodzina, rodzina mojej żony, więc przyjeżdżamy na święta, w wakacje. Piotrków jakoś inaczej mi się objawił po ostatnim naszym spotkaniu z okazji albumu o piotrkowskim undergroundzie. Bo ja tu taki trochę byłem przesadzony. Przeprowadziłem się w 1984 roku z Kozienic, miałem wówczas 14 lat, i dla mnie Piotrków był miejscem, na które byłem skazany. Wcale nie chciałem tu mieszkać i nie podobało mi się to. Ale ojciec dostał pracę w Elektrowni Bełchatów no i ten Piotrków się wyłonił nieszczęsny - wtedy nieszczęsny, bo mnie wyrwano z mojego świata. Dla nas to było trochę jak za karę i ja tak ten Piotrków zawsze postrzegałem - jako takie gorsze miejsce. Pod względem środowiska okazał się fajny, ale jako miasto nigdy. A niedawno, jak przyjechałem na promocję albumu o undergroundzie, zdałem sobie sprawę, że ja zdecydowanie bardziej jestem z tym miejscem związany niż z Kozienicami, z których się wynieśliśmy, gdy byłem w szóstej klasie. 

Obserwujesz jak Piotrków się zmienia od czasu, gdy wyjechałeś na studia?
- Wszystko się zmienia, rzeczywistość się zmienia . To miasto wiadomo, że nie wygląda jak wtedy, gdy my w nim działaliśmy. Kolorowe było przez naszą perspektywę, przez nasze działania, ale jako miasto było okrutne. A teraz jest po porostu normalne, jest takie, jak powinno być. Wreszcie ten rynek zaczyna jakoś wyglądać. Zrobiłem sobie ostatnio spacerek i byłem zaskoczony, że te zasikane podwórka są odnowione, jakieś kancelarie adwokackie powstały, jakieś lokale. I bardzo dobrze, taki normalny świat. Bo tu dawniej był koszmar.

Dlatego dałeś się namówić na realizację filmu na 800-lecie Piotrkowa?

- Zrobienie filmu o mieście w klasyczny sposób mnie nie kręci. Ale zaintrygowała mnie możliwość zrobienia go w formie impresji o mieście, a nie stricte reklamowego, bo to mi daje bardzo duże pole do popisu. Mam pewien pomysł, który od dłuższego czasu mnie interesował. W czerwcu planuję przyjazd i dwa tygodnie zdjęć. To będzie film tylko z muzyką i obrazami. Opowieść próbująca oddać klimat miasta. Mam nadzieję, że uda się to zrobić w sposób interesujący.

Rozmawiał: Marek Obszarny

Adam Guziński
Ur. 22 grudnia 1970 w Koninie, od 14. roku życia do studiów mieszkał w Piotrkowie. Reżyser. Członek Polskiej Akademii Filmowej, absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi (1997).

Filmy:
2016 - „Wspomnienie lata”
2006 - „Chłopiec na galopującym koniu”
2002 - „Antychryst”
1998 „Jakub”
1996 „Pokuszenie”

A spektakle teatralne:
2003 - „Cicho”

Nagrody: Najlepszy debiut polski 21. Forum Kina Europejskiego Orlen Cinergia w Łodzi; nagroda La Luna de Valencia de Plata festiwalu Cinema Jove w Walencji; nagroda specjalna jury festiwalu w Sienie, główna nagroda Cinefondation w Cannes, Grand Prix Festiwalu Filmowego w Bilbao, wyróżnienie na Festiwalu Filmowym w Turynie, nagroda studencka na Festiwalu Krótkiego Metrażu w Nicei

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto