Awantura o południową obwodnicę Piotrkowa: Mieszkańcy wzburzeni proponowanymi wariantami ZDJĘCIA

Konsultacje społeczne z mieszkańcami w sprawie projektu „Studium Komunikacyjnego dla potrzeb budowy południowej obwodnicy Miasta Piotrkowa Trybunalskiego” rozpoczęły się w poniedziałek, 29 listopada. W propozycji są 3 warianty przebiegu planowanej południowej obwodnicy miasta. W środę odbyło się spotkanie online, które wielu uczestników rozczarowało pozostawiając więcej pytań niż odpowiedzi. Zawiązał się nieformalny komitet "STOP obwodnicy PT" i piotrkowianie już zgłaszają swoje wnioski i uwagi.

Podczas sobotniego spotkania na ul. Moryca rozdawane były m.in. druki do składania uwag i wniosków w konsultacjach społecznych z prośbą organizatorów, by przekazywali je też sąsiadom oraz zbierane podpisy pod petycją, w której mieszkańcy - jak wyjaśnił Krzysztof Szczepanik, jeden z organizatorów spotkania - proponują wykorzystać istniejący układ komunikacyjny miasta, połączyć część ulic łącznikami i przebudować istniejące skrzyżowania, co pozwoliłoby na stworzenie swego rodzaju obwodnicy dla ruchu lokalnego.

Zebrani mieszkańcy tłumaczyli też, dlaczego tak wzburzyły ich zaproponowane warianty przebiegu południowej obwodnicy Piotrkowa.

- Ulica Ujazd, na której mieszkam ma być przecięta przez obwodnicę, a my odcięci od dojazdu do miasta. I jak miałyby do nas dojechać służby porządkowe, pogotowie czy straż pożarna? Miasto musiałoby wykupić ziemię i zbudować nową drogę, żebyśmy mogli wyjechać i żeby do nas można było dojechać. Jak zapytaliśmy o to, to usłyszeliśmy "jakąś drogę państwu zrobimy". Tylko - jaką i kiedy? Co do tego czasu? Helikopter mamy sobie kupić? To jest jakaś paranoja - mówili Małgorzata i Krzysztof Lebert.

- My na Granicznej też byśmy byli odcięci od miasta. Ja już jestem starsza, częściej potrzebuję do lekarza i w ogóle to już mamy dość atrakcji - samoloty, pociągi, a teraz jeszcze obwodnica. Masakra, kto to wymyślił - żaliła się Teresa Białecka, a jej sąsiadka Justyna Kabzińska dodała, że obecnie do centrum miasta dojeżdża w 5 minut, a po wybudowaniu obwodnicy, chcąc jechać z dziećmi do szkoły, przedszkola, czy lekarza musiałaby zrobić "wielkie koło".

- Syn dostał pozwolenie na budowę domu, ma wrócić z Irlandii i co teraz? Jaki sens się budować? - pytała retorycznie Małgorzata Gajda, także z ul. Granicznej.

- Obwodnica to polega na tym, żeby odciążyć miasto, a tutaj wymyślili takie warianty, że zaczyna się w mieście i kończy w mieście. Ludzie uciekli z miasta na obrzeża, żeby mieć spokój, fajnie się tu wszystko rozbudowało, a teraz nagle okazuje się, że będziemy mieli obwodnicę z tranzytem - pomstował inny mieszkaniec Granicznej, Aleksander Wojtania.

- My byśmy dosłownie mieszkali pod wiaduktem. My już spać przez to nie możemy - martwią się Danuta i Tadeusz Kacperczyk mieszkający w Zalesicach tuż przy granicy z Piotrkowem.

Ich sąsiadka Olga Wiernicka jest w tej samej sytuacji: - Pewnie na mocy ustawy wywłaszczeniowej by nas wysiedlili i jakieś grosze odszkodowania zapłacili. Nie mielibyśmy nic do powiedzenia, a dopiero w tym roku tak naprawdę wprowadziliśmy się do nowego domu. Nie chcemy się przeprowadzać, nie chcemy znowu przechodzić całego procesu budowy.

- To są bardzo złe rozwiązania. Nie ma zjazdów, to jaka to jest obwodnica Piotrkowa, skoro mieszkańcy nie będą mogli dojechać do swoich domów? Poza tym ma być S12, która też ma być obwodnicą miasta i chcemy jeszcze jedną dokładać? To wymaga naprawdę szerszej debaty z mieszkańcami - komentował miejski radny PiS Łukasz Janik.

Konsultacje społeczne w sprawie planowanej południowej obwodnicy Piotrkowa potrwają do 6 grudnia. Same procedury dotyczące decyzji środowiskowej, projektowania i wymaganych zezwoleń to kwestia nawet kilku lat.