Bez ściemniania. Felieton z "7 Dni PIotrków" Pawła Lareckiego: Kto miód łyka, jak koń bryka

Bez ściemniania. Felieton z "7 Dni PIotrków" Pawła Lareckiego: Kto miód łyka, jak koń bryka

Są one obecnie niemalże na wagę złota, jak choćby ów przypadek z niedzieli 19 maja, kiedy to kierowca autobusu linii nr 10 wyszedł zza kierownicy i wprowadził do autobusu starszą, niepełnosprawną kobietę, pomagając jej usiąść. A kiedy chciała wysiąść, to też jej pomógł. Świadek zdarzenia relacjonuje, iż pracownik MZK był przy tym miły, uprzejmy i uśmiechnięty. Hm, a przecież mógł tej pani nogę przytrzasnąć! I jeszcze na nią wrzasnąć!

Nie znam kierowcy, w którym by się w środku nie gotowało, gdy wyjeżdżając z ulicy podporządkowanej, zamierza on skręcić w lewo! Nie ustąpi nikt. Za chińskiego boga! Możesz sobie tak stać do (wiadomo jakiej) śmierci. Prowadzę obserwacje: przejedzie 30, 40 albo i więcej samochodów, zanim ktoś się ulituje. Ale ten tydzień przejdzie do historii, bowiem aż dwukrotnie w takiej sytuacji zostałem przepuszczony… omal od razu. Karma wróciła, gdyż ja zawsze staram się tym w opałach okazać grzeczność.

I dalej w tej samej tonacji informacji pozytywnych: miło pisać o rzeczach miłych. Ukazała się właśnie książka „Piotrkowianki. Portrety kobiet niezwykłych”. A same portrety sporządzone przez piotrkowianki - kobiety niezwykłe: Annę Rzędowską, Agnieszkę Warchulińską i Renatę Wojtczak. Nie dziwi wręczony im Złoty Ekslibris - statuetka za najlepszą książkę o Ziemi Łódzkiej, przyznawana przez Wojewódzką Bibliotekę Publiczną. Patrząc na efekty ich prac, nie można wykluczyć, że i one trafią kiedyś do panteonu… niezwykłych kobiet z Piotrkowa.

Na dachu największej w naszym mieście galerii handlowej rządzą od niedawna… pszczoły. Zaskoczenie? Pasiekę tonącą w bujnej zieleni i wielobarwnym kwieciu najłatwiej podejrzeć – a jakże - z drona. Albo z okien najwyższych pięter sąsiednich bloków u znajomych. W żółtych, focusowych ulach wre robota ćwierć miliona pszczół! Miodzio. Bogdan Munik w ramach szkolnego pikniku nauki i techniki, wziął do ręki na strzelnicy karabinek. Jak się okazuje, sekretarz miasta to strzelec wyborowy, snajper. Strach teraz wchodzić do Urzędu Miasta!