Ina i Włodzimierz Bobrykowie, artyści z Ukrainy znaleźli nowy dom w Piotrkowie. To ich 3. święta

6 kwietnia minęły równo trzy lata odkąd przyjechali na stałe do Piotrkowa. Trzy długie lata, ale gdy sami o nich mówią, to „minęły nie wiadomo kiedy”. A sporo się zmieniło w tym czasie w życiu Włodzimierza i Iny Bobryków, ukraińskich artystów, którzy na swój nowy dom wybrali Polskę i Piotrków.

INA I WŁODZIMIERZ BOBRYKOWIE ZNALEŹLI NOWY DOM W POLSCE

Ich galeria i pracownia przy ul. Narutowicza przykuwa wzrok przechodniów, choć teraz coraz więcej osób wchodzi tu celowo, śmielej, nie tylko z ciekawości. - Tak też ludzie wchodzą, pytają, ale już mniej. Chociaż zdarza się, że mówią: to jeszcze tutaj jesteście? - śmieje się Ina Bobryk, która razem z mężem chciała stworzyć nie tyle sklep z obrazami, ale miejsce, gdzie sztuka powstaje, otwartą dla widza pracownię. - Chcieliśmy, żeby to miejsce żyło - podkreśla Włodzimierz i dziś może powiedzieć, że im się to udało. W galerii odbywają się zajęcia plastyczne - uczniowie plastyków to i dzieci, i seniorzy, którzy teraz znaleźli czas i radość z rozwijania pasji. Przyjeżdżają z powiatu, z Bełchatowa, niektórzy nawet od dwóch lat.

PIERWSZY PLENER MIAST PARTNERSKICH W PIOTRKOWIE

Jak oboje się śmieją, to dzięki swoim uczniom sami uczą się coraz więcej o Polsce, poznają tradycje, smaki, historię Piotrkowa i regionu. W mieście lubią spacerować po Rynku, a dzięki czterem psom coraz lepiej znają piotrkowskie parki. W regionie najbliższa jest im Spała - tu spędzają niemal każdy weekend od wiosny do jesieni, bo pracują jako portreciści. Jak żartuje Ina, ludzie już wiedzą, że takie atrakcje nie tylko czekają nad morzem czy w górskich uzdrowiskach.

Na co dzień nie mają czasu tęsknić za rodzinnym miastem Równe - czas wypełnia im praca w galerii, wyjazdy na plenery, zajęcia z uczniami, ale i rodzina. W Piotrkowie mieszka na stałe ich syn z narzeczoną, który zawodowo także poszedł w ślady rodziców. - Jest grafikiem - mówi z dumą Włodzimierz. W Tomaszowie natomiast mieszka brat Iny z rodziną, a w ich mieszkaniu gości często tato Włodzimierza, Fieofan Bobryk, artysta malarz, członek Narodowego Stowarzyszenia Artystów Ukrainy. Gdy przyjeżdża do Polski na plener, to potem pilnuje ich piotrkowskiej pracowni, gdy sami wędrują ze sztalugami po Polsce. O swoim nowym domu mówią bardzo ciepło. - Żyjemy spokojnie, jak normalna, zwykła rodzina - mówi Włodzimierz, dla którego ważne jest, że oboje pracują w zawodzie i z tego się utrzymują. Na Ukrainie było to coraz trudniejsze i dlatego wybrali Piotrków, w którym zresztą coraz częściej słyszą ojczysty język. - Jest coraz więcej ludzi z Ukrainy, mamy „swoje” Biedronki - mówi Ina, przed którą teraz spore świąteczne „wyzwanie” - przygotowuje tradycyjną ukraińską Wielkanoc, bo w tym roku święta wypadają w tym samym terminie, co w kościele katolickim. U Bobryków, jak oboje przyznają, tradycja jest bardziej świecka niż związana z religią i najważniejsze jest spędzenie świątecznego czasu z rodziną. Musi być tradycyjna pascha.

- Ostatnia szansa do zrobienia w sobotę - żartuje Ina, która na tradycję stawia również przy farbowaniu jaj - te są barwione w łupinach z cebuli, choć patrząc na wzory, widać rękę artysty. A oprócz tego na stole Bobryków znajdą się wędliny i... kawior.