18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jerzy Jeżewski, major z Piotrkowa, który został oficerem łącznikowym

Paweł Reising
Piotrkowianin Jerzy  Jeżewski około 1934 roku
Piotrkowianin Jerzy Jeżewski około 1934 roku Archiwum Pawła Reisinga
Dziś już nikt z mieszkańców kamienicy przy ulicy Wojska Polskiego 109 nie pamięta rodziny Jeżewskich.

Tylko pani Marianna przypomina sobie, że w podwórzu przy ogrodzie znajdowała się oficyna przylegająca do ulicy Przeskok. Ale już wiele lat temu została zburzona, bo nikt tam nie mieszkał…

Mjr Jerzy Jeżewski urodził się w 1907 roku w Piotrkowie. Był zdolnym, sumiennym uczniem. Maturę zdał w 1928 roku w Gimnazjum im. Chrobrego. Już wtedy bardzo interesował się techniką. Fascynowały go radioodbiorniki i wszystko, co związane było z łącznością bezprzewodową. Nic więc dziwnego, że wybrał karierę w wojsku.

Przed wojną pracował jako dowódca kompanii podchorążych w Centrum Wyszkolenia Łączności w Zegrzu pod Warszawą. Podczas kampanii wrześniowej, już od 13 września, kpt. Jeżewski pełnił funkcję szefa łączności Twierdzy Brześć, gdzie przeniósł się naczelny wódz ze sztabem. Po wkroczeniu Niemców piotrkowianin przebił się z grupą żołnierzy, walczył dalej. W końcu września dostał się do sowieckiej niewoli, a kilka dni później uciekł z transportu zmierzającego na Wschód.

Działalność konspiracyjną rozpoczął zaraz po powrocie do Warszawy 15 października. Przyjął pseudonim "Zielonka". Używał fałszywych dokumentów na nazwisko Kwiatkowski. Został współorganizatorem komórki łączności radiowo-telegraficznej Komendy Głównej SZP. Pomagał w budowie konspiracyjnego lokalu dla nowoczesnej radiostacji nadawczo-odbiorczej przy ul. Fortecznej 4.

Dwa lata później Jeżewskiego mianowano dowódcą kompanii radiotelegraficznej Komendy Głównej AK. W tym okresie znacznie wzrosła ilość korespondencji między Warszawą a Londynem.

- Nasza kompania - wspominał Jeżewski - składała się z trzech plutonów. Jeden operował w samej Warszawie. Zajmował się odbiorem korespondencji z zewnątrz i nadawaniem tylko bardzo pilnych telegramów. W szczególności tak zwanych "metek", to jest telegramów meteorologicznych, głównie dla potrzeb zrzutów. Dwa dalsze plutony działały na terenie pobliskich powiatów - Grójec, Skierniewice, Sochaczew, Łowicz. Zajmowały się nadawaniem mniej pilnych i dłuższych telegramów.

W dniu wybuchu powstania warszawskiego Jeżewski został szefem łączności Okręgu Warszawa-Zachód. W praktyce oznaczało to, że był odpowiedzialny za łączność w lewobrzeżnej Warszawie. Z powodu zniszczenia innych radiostacji, jego radiostacja była jedynym środkiem łączności Komendy Głównej AK z krajem i zagranicą. "Zielonka" wkrótce mianowany został na stopień majora i odznaczony orderem Virtuti Militari.

W nocy z 11 na 12 września nawiązano kontakt ze sztabem I Armii WP gen. Berlinga. Udało się to z pomocą grup Armii Ludowej, biorących udział w powstaniu warszawskim. Już po południu 13 września na obszar Żoliborza dotarły pierwsze zrzuty lotnicze dla powstańców. Następnego dnia wojska polskie i radzieckie zajęły całą prawobrzeżną Warszawę…

Po upadku powstania warunki działania dramatycznie się pogorszyły. Struktura łączności wymagała reorganizacji. Zarazem zagrożenie namiarowe wroga stawało się coraz bardziej niebezpieczne. Już z odległości kilkunastu kilometrów Niemcy potrafili odkryć sygnały polskiej radiostacji. Polacy starali się, żeby wysyłane depesze były jak najkrótsze. Kontynuowali współpracę z dwiema centralami w Anglii oraz jedną we Włoszech. Ta ostatnia zajmowała się koordynacją zrzutów lotniczych, które wciąż docierały dla jednostek Armii Krajowej. Łączność zlikwidowana została po rozwiązaniu AK.

W lutym Jeżewski dowiedział się, że jego matka Wiktoria jest ciężko chora. Pojechał do rodzinnego Piotrkowa. Matka mieszkała w oficynie przy ulicy Piłsudskiego 109. W tym czasie w Milanówku została aresztowana przez NKWD jego współpracowniczka - doświadczona łączniczka i szyfrantka Irena Kubicka ps. "Atom". Jerzy Jeżewski ukrywał się, był już oficerem łącznikowym organizacji "Nie" gen. "Nila", który również przebywał w Milanówku.

W 1947 roku Jerzy Jeżewski podjął pracę zawodową. Miał opinię doskonałego fachowca i racjonalizatora. Zmarł w 1975 roku.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto