Katastrofa kolejowa w Babach. Rozpoczął się proces maszynisty

Trwa proces maszynisty Tomasza G. oskarżonego o nieumyślne spowodowanie katastrofy kolejowej w Babach przez przekroczenie dozwolonej prędkości. Maszynista mógł jechać z prędkością 40 km/h, a pędził 112 km/h. Pociąg relacji Warszawa Wschodnia - Katowice wykoleił się. W katastrofie zginęły dwie osoby, a 162 zostały ranne. Do tragedii doszło 12 sierpnia 2011 roku.

Maszynista jest również oskarżony o spowodowanie strat w wysokości 635 tys.zł na szkodę PKP Intercity oraz ponad 1 mln zł na szkodę PKP PLK. Grozi mu do 8 lat więzienia. Czytaj także Katastrofa kolejowa w Babach, jedna osoba nie żyje [ZDJĘCIA]

Odczytanie aktu oskarżenia zajęło prokuratorowi ponad 40 minut. Zawarto w nim, poza stawianymi zarzutami, opisy obrażeń osób, które zmarły w wyniku wielonarządowych obrażeń oraz rannych. Głównie były to złamania, stłuczenia, urazy kończyn, kręgosłupa, głowy. Wiele osób było w szoku pourazowym, a niektóre z nich do dziś cierpi z tego powodu.

Sędzia Sławomir Cyniak zaplanował na dziś przesłuchanie kilku pokrzywdzonych oraz świadków. Pierwszym z przesłuchanych był Sebastian Baryś z Częstochowy, który w wyniku katastrofy stracił swojego tatę.

- Mama rozmawiała z tatą przez telefon ok. godz. 16, byli wtedy w Koluszkach. Potem nie mogliśmy się do niego dodzwonić, oglądaliśmy relacje w telewizji. Pierwszą informacją, jaką miałem od policjanta około północy było to, że zginął mężczyzna. Następnego dnia przyjechałem do Piotrkowa na rozpoznanie zwłok - powiedział przed sądem.

Oskarżony nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że został wprowadzony w błąd przez wskazania semafora, który miał pokazywać, że może jechać z maksymalną prędkością. Oskarżony ponadto złożył wniosek o uchylenie mu środka zapobiegawczego w postaci dozoru policji, co jest dla niego dużym obciążeniem psychicznym.