Klimatyzacja w autobusach MZK w Piotrkowie. Mają ją tylko dwie emzetki

Gorąco, duszno, bez klimatyzacji - w takich warunkach jeździć muszą osoby korzystające z emzetek. Pasażerowie skarżą się, że w czasie upałów taka podróż to prawdziwy koszmar.

- Szkoda, że nie miała termometru przy sobie, ale jestem pewna, że temperatura wewnątrz była bardzo wysoka - mówi pani Anna, która codziennie dojeżdża do pracy miejską komunikacją. - Ostatnio widziałam kilkuletnie dziecko, które dosłownie zasypiało z tego gorąca. Boję się, że w końcu dojdzie do tragedii, ktoś straci przytomność, a karetka nie zdąży dojechać na czas. Nie wiem, czy kierowca umiałby udzielić pierwszej pomocy, szczerze w to wątpię - dodaje.

- To nie są autobusy, to są piekarniki, bo inaczej nie można na to mówić - skarży się piotrkowianka, która codziennie dojeżdża do pracy miejskimi emzetkami i podobnie jak inni mieszkańcy narzeka na brak w nich klimatyzacji.

- W sobotę jechałam autobusem nr 9 z Wysokiej. Nie było ani jednego okna, które można otworzyć. Zero klimatyzacji. Tylko dwa daszki były uchylone. Wysiadłam na trzecim przystanku, w połowie drogi do pracy, bo nie mogłam wytrzymać. To skandal, żeby w miejskich autobusach nie było klimatyzacji - mówi pani Anna. - Co z tymi, którzy akurat wychodzą i muszą jakoś dojechać do domu? Przecież tym osobom przede wszystkim może się zrobić słabo - mówi pani Anna. - Za każdym razem wychodząc z emzetki biorę głęboki oddech, bo podczas podróży po prostu nie ma takiej możliwości - dodaje. Piotrkowianka przywołuje przykład Oświęcimia, w którym większość autobusów ma klimatyzację, poza tym jest to traktowane jako coś normalnego. Niestety, jak widać, nie we wszystkich miastach jest tak dobrze.

Pani Anna podobnie jak wielu innych mieszkańców chciałaby, aby podróż odbywała się w "ludzkich" warunkach. Trzeba wziąć pod uwagę to, że autobusami MZK jeżdżą w okresie letnim osoby starsze, bo młodzież ma wtedy wakacje. Według pani Anny klimatyzację powinien mieć przede wszystkim autobus dojeżdżający do szpitala.

Postanowiliśmy sprawdzić, dlaczego w miejskich środkach komunikacji w Piotrkowie nie ma klimatyzacji i czy rzeczywiście jest tak tragicznie, jak twierdzi nasza Czytelniczka. Okazuje się, że w niektórych autobusach okna może i otworzyć się da, ale na samym końcu auta, a poza tym przez takie małe lufciki powietrze ledwo wpada.

Jak mówi Bogdan Kardas z działu eksploatacji piotrkowskiego MZK, na 35 autobusów, które znajdują się na stanie spółki, tylko dwa mają klimatyzację i niestety nie ma najmniejszych szans, żeby została ona założona w pozostałych 33.

- Na pewno pomyślimy o tym kupując nowe autobusy, ale ten zakup raczej nieprędko nastąpi - dodaje.

W nie lepszej sytuacji są także pasażerowie podmiejskich busów. - Jechałam ostatnio z Gorzkowic do Piotrkowa i to był prawdziwy koszmar. Z tego gorąca było mi już niedobrze i niewiele by brakowało, a zemdlałabym. Nie da się tam otworzyć żadnego okna, nawet klapa była zamknięta, nie wiem dlaczego. Może była popsuta, ale w takim razie kierowca takim busem nie powinien w ogóle jechać - mówi pani Ewa, mieszkanka powiatu.

Podobne zdanie mają też pozostali pasażerowie. Tak naprawdę na klimatyzację mogą liczyć ci, którzy wybierają się w długą trasę autobusami dalekobieżnymi i niektórymi pociągami, ale to dotyczy raczej mieszkańców Warszawy i Śląska.

O klimatyzacji mogą też pomarzyć pracownicy i petenci starostwa powiatowego w Piotrkowie. Ani w nowej, ani w starej siedzibie nie ma takich udogodnień. Jak jednak podkreśla Aneta Stępień, asystent prasowy starosty, nowy gmach przy ul. Dąbrowskiego ma grube mury, które trudno się nagrzewają. W każdym pokoju, tak jak w sali obsługi interesantów ochłodę dają wiatraczki. - W sali obsługi jest też dystrybutor z wodą dla interesantów - dodaje Aneta Stępień. Wodę, 1,5 litra na przysłowiową głowę, przy upałach dostają też pracownicy starostwa.
Wodę dostają też pracownicy piotrkowskiego magistratu, gdzie klimatyzowana jest część pomieszczeń.

- Klimatyzacja jest w serwerowni, w gabinetach prezydentów, w sali obrad rady, w salach obsługi interesantów, np. w wydziale komunikacji, w kasach, w USC - wylicza Jarosław Bąkowicz, kierownik biura prasowego UM.
Jak dodaje, pracownicy urzędu także dostają wodę, a petenci mogą ugasić pragnienie wodą z dystrybutorów ustawionych w salach obsługi.

Jak podkreśla Jolanta Wojtasik, z-ca dyrektora Powiatowego Zespołu Ochrony Zdrowia w Piotrkowie, piotrko-wianie uczą się dbać o siebie podczas upałów. - Nie mamy większej liczby przyjęć z powodu upałów - mówi.
Pacjenci, którzy trafili w związku z upałami do szpitalnych oddziałów to przede wszystkim osoby starsze - przy wysokiej temperaturze dają o sobie znać inne schorzenia.

Jak z kolei wynika z danych piotrkowskiego pogotowia, od końca czerwca do wczoraj ratownicy najczęściej byli wzywani do omdleń.

- W tym czasie było około sto takich zgłoszeń - mówi Ewa Tarnowska - Ciotucha, rzecznik Samodzielnego Szpitala Wojewódzkiego im. M. Kopernika. Jak dodaje, wyjazdów karetek jest znacznie więcej niż choćby rok wcześniej, bo ludzie często chwytają za telefon w sytuacji, która nie wymaga przyjazdu ratowników.