Koronawirus, Piotrków: Boli, ale nikt nie przyjedzie
- Ja już nie wiem, kogo mam prosić o pomoc dla brata. Ma wirusa i jest sam w domu objęty izolacją. Od soboty ma takie silne bóle kręgosłupa, że nie może się ruszyć, wstać, przygotować posiłku. Czy w Piotrkowie naprawdę nie ma nikogo, kto mógłby jechać z wizytą domową i zrobić mu zastrzyk - napisała do piotrkowskiej Widzialnej Ręki pani Małgorzata z Warszawy, która sama objęta jest kwarantanną.
Pan Andrzej (imię zmienione) z Piotrkowa 18 lat temu miał poważny wypadek, w wyniku którego cierpi na okresowe, ale bardzo silne bóle kręgosłupa. W normalnej sytuacji, idzie do swojej przychodni, gdzie otrzymuje serię zastrzyków przeciwbólowych i rozluźniających. W czasie epidemii koronawirusa, w dodatku będąc koronapozytywnym, został sam z bólem odbierającym możliwość funkcjonowania.
- Nie miałem i nie mam objawów koronawirusa, ale miałem być przyjęty do WAM-u w Łodzi i w związku z tym pobrali wymaz. 6 maja otrzymałem wiadomość, że wynik testu jest pozytywny i zostałem objęty przez sanepid domową izolacją - opowiada piotrkowianin. - W sobotę, 9 maja odezwał się kręgosłup, a że sanepid dzwoni do mnie codziennie, to w pierwszej kolejności poradziłem się ich co mam robić w takiej sytuacji.
Pan Andrzej zadzwonił tez na pogotowie.
- Dyspozytorka powiedziała, że może karetka przyjechać i zabrać mnie do jednoimiennego szpitala zakaźnego w Zgierzu. Tylko po co? Po to żeby zastrzyk zrobić i mnie tam położyć? Jestem bezobjawowy i nie chcę tam się pchać - mówi piotrkowianin, który w końcu, w poniedziałek, kiedy w rozmowie telefonicznej rejestratorka z jego przychodni poinformowała go, że nie ma kogo wysłać, zdołał sobie sam zrobić zastrzyk domięśniowy...
Od Iwana do pogana...
Elżbieta Dobrzyńska, dyrektor piotrkowskiego sanepidu podkreśla, że piotrkowianinowi został zaproponowany kontakt z lekarzem i z pogotowiem. - My nie jesteśmy lekarzami, nie wykonujemy też iniekcji. Poinformowaliśmy pana o wszystkich dostępnych możliwościach - mówi dyrektor Dobrzyńska.
Marek Konieczko, dyrektor szpitala im. Kopernika w Piotrkowie podkreśla, że zespoły ratownicze są wyposażone w odpowiednie środki bezpieczeństwa, ale decyzje, kto do danego chorego zostanie skierowany, podejmuje dyspozytor pogotowia.
Adam Stępka, rzecznik WSRM w Łodzi przyznaje, że procedura postępowania z pacjentami na kwarantannie i w izolacji, którym przytrafi się uraz, czy inna dolegliwość, bywa problematyczna. - W sytuacji nagłego zagrożenia zdrowotnego, czasami wystarczyłoby udzielenie pomocy na miejscu, ale faktem jest, że pacjentów z koronawirusem zwykle trzeba przewieźć do szpitala jednoimiennego, gdzie mogą być zabezpieczeni z innymi schorzeniami - tłumaczy rzecznik.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?