Mecze BOT Skry Bełchatów z AZS Wkręt-Met Domex Częstochowa powodują u fanów obu drużyn przyspieszone bicie serca. W sobotę o godz. 15 w bełchatowskiej hali Energia mecz będzie szczególny. Gospodarze przystąpią do walki jako czołowy zespół Ligi Mistrzów, częstochowianie jako zespół niepokonany w polskiej lidze.
- Wygrana ma bezcenny wymiar - uważa Jacek Nawrocki, drugi trener BOT Skry. - Gdybyśmy przegrali, byłaby to nasza druga porażka z rzędu, po tym jak ulegliśmy w lidze PZU AZS Olsztyn. Zespół mógłby wpaść w dołek. W Wiedniu w Lidze Mistrzów pokazaliśmy jednak charakter. Podnieśliśmy się z kolan.
Gwiazdą mistrzów Polski był tym razem nie Mariusz Wlazły, ale rezerwowy Kanadyjczyk Dan Lewis (zdobył 17 punktów, a "Szampon" 18). To on poderwał zespół do walki. W secie piątym, od stanu 8:5, był nie do zatrzymania. Trener Daniel Castellani ma teraz nie lada dylemat, czy rozpocząć sobotni mecz w wyjściowym składzie z reprezentantem Kanady czy też z Krzysztofem Stelmachem (2 punkty), który ostatnio formą raczej nie imponuje. Kto wie, czy wiedeńska victoria nie była przełomowa dla Radosława Wnuka. Wszedł z ławki rezerwowych za reprezentanta Bułgarii Jewgienija Iwanowa i błysnął. Grał skuteczniej. Zdobył 11 "oczek", a Bułgar jedynie 2. Mecz z Aon hotVolleys potwierdził też, że bełchatowskim królem bloku jest Fin Janne Heikkinen. W całym spotkaniu zdobył 16 punktów, w tym 8 blokiem. O dwa punkty mniej ustrzelił Piotr Gruszka, który po powrocie do Bełchatowa gra coraz lepiej.
Bitwa o honor
Siatkarskie mecze Skry z Częstochową to dla fanów obu ekip "święta wojna". W ostatnich trzech sezonach częściej górą byli bełchatowianie. Wygrali 7 spotkań. AZS triumfował 4 razy, w tym dwukrotnie w hali przeciwnika. Najbardziej spektakularna wygrana miała miejsce w sezonie 2003/2004. Skra przegrała wówczas 2:3, tracąc brązowy medal. Po raz drugi AZS zwyciężył 21 stycznia zeszłego roku, pokonując bełchatowian 3:1.
- Niektórzy twierdzą, że to my jesteśmy faworytami - twierdzi Radosław Panas, drugi trener AZS. - Nie zgadzam się. To będzie spotkanie dwóch wyrównanych drużyn z indywidualnościami w składzie. O wyniku zadecyduje dyspozycja dnia gwiazd obu ekip. Mam nadzieję, że Mariusz Wlazły jeszcze nie doszedł do siebie.
- Zwycięstwa nad Bełchatowem sprawiają mi szczególną radość - mówi wprost Andrzej Szewiński, prezes AZS. - Zawodnicy doskonale o tym wiedzą.
- Jesteśmy w trakcie maratonu siatkarskiego - uważa Jacek Nawrocki. - Ważny mecz goni jeszcze ważniejszy. Obawiamy się trochę zmęczenia zespołu. W czwartek wróciliśmy z Wiednia. Na godz. 17 w piątek zaplanowaliśmy trening, a w sobotę już mecz. Potem środa i kolejny bój w Lidze Mistrzów. Niektórzy gracze mają prawo czuć zmęczenie.
- To spotkanie podwyższonego ryzyka - uważa Bogumiła Zaremba, kierownik sekretariatu BOT Skry. - Obawiamy się szowinistycznych fanów AZS. To najgorsi kibice siatkówki w Polsce. Będą zorganizowaną, 50-osobową grupą.
Brat przeciw bratu
Stelmach kontra Stelmach. Tego jeszcze w Polskiej Lidze Siatkówki nie było. Dwaj bracia po obu stronach siatki. Andrzej przeszedł do Częstochowy przed sezonem. Nie jest akceptowany przez fanów AZS, którzy gwiżdżą, kiedy jest przy piłce.
- I dla mnie jest to niezrozumiałe - twierdzi. - Przecież bronię barw Częstochowy. Spotkanie w Bełchatowie będzie inne niż wszystkie. Wracam na stare śmieci, choć po raz pierwszy będę grał w Energii, no i przeciwko bratu.
- Jesteśmy profesjonalistami i na boisku każdy da z siebie wszystko - uważa starszy ze Stelmachów, Krzysztof. - Pewnie, że adrenalina jest podwyższona. To przecież mecz o triumf w rodzinie.
Mecz może być także szczególny dla Roberta Szczerbaniuka. Popularny "Benek" gra teraz w Częstochowie, wcześniej w BOT Skra. Nie wiadomo jednak, czy holenderski trener Arie Cornelis "Harry" Brokking da mu szansę gry. W meczu trzeciej kolejki z Delectą-Chemikiem Bydgoszcz nie był nawet na ławce rezerwowych. Podobno dlatego, że zdaniem szkoleniowca obijał się na treningach. "Benek" tytanem pracy nigdy zresztą nie był.
Trzeba pamiętać, że w ekipie gospodarzy występują też byli częstochowianie Piotr Gruszka, Michał Chadała i Krzysztof Ignaczak. Popularny "Igła", po raz pierwszy po japońskich mistrzostwach świata, stanie oko w oko z Piotrem Gackiem, z którym przegrał miejsce w reprezentacji.
- Nie żywię urazy do Piotrka - wyznaje Krzysztof "Igła" Ignaczak. - Tak zadecydował Raul Lozano i nie ma co dyskutować. W sobotę stanę na głowie, aby pokazać, że nie jestem od niego gorszy.
Edward Skorek został trenerem zespołu J.W. Construction AZS Politechnika Warszawska. Zastąpił Krzysztofa Felczaka, który zrezygnował z tego stanowiska 31 grudnia 2006 roku.
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?