Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mała Kasia, duży dramat

Aleksandra Tyczyńska
Matce 3,5-letniej Kasi, cierpiącej od urodzenia na wodogłowie, lekarka pierwszego kontaktu odmówiła wystawienia rocznego skierowania na transport dziecka do Łodzi, na specjalistyczną rehabilitację.

Matce 3,5-letniej Kasi, cierpiącej od urodzenia na wodogłowie, lekarka pierwszego kontaktu odmówiła wystawienia rocznego skierowania na transport dziecka do Łodzi, na specjalistyczną rehabilitację.

- Kasia od 3 lat dowożona jest na tzw. terapię ręki i widzę efekty - mówi Agnieszka Pawłowska z Piotrkowa. - Nasz dochód to 600 zł i nawet gdybym chciała, to nie zapewnię dziecku tych dojazdów.

Zrozpaczona matka wie, że przerwa w terapii oznacza dla Kasi zaprzepaszczenie szansy na prawidłowy rozwój, na to, by kiedyś mogła powiedzieć "mamo". Bezduszność, czy twarde reguły gry poszczególnych przychodni przed zakontraktowaniem usług na nadchodzący rok? Matka Kasi nie pierwsza usłyszała, że przewozy już się nie należą albo, że rehabilitacja nie jest już potrzebna.

Córka Agnieszki Pawłowskiej jest jedynym niepełnosprawnym dzieckiem z Piotrkowa, które korzysta ze stałego skierowania na przewozy do Łodzi na rehabilitację. To widać i tak zbyt duże obciążenie finansowe dla służby zdrowia, bowiem dziecku odmówiono tego "przywileju" na nadchodzący rok.

Bezpłatne dowozy na rehabilitację, chociaż uprawnionym w pełni przysługują, zaczynają funkcjonować jako wyjątkowy przywilej. Tym bardziej stałe skierowanie na tego typu usługę publicznej służby zdrowia, bo to też regularne i wcale niemałe obciążenie finansowe. Jeden przejechany przez karetkę kilometr kosztuje 1,23 zł. Do tego doliczyć trzeba 20 zł za każdą godzinę. "Peozety" liczą więc, przeliczają i nie zawsze chyba widzą, co się za tymi cyframi kryje…

- Kasia od trzech lat korzysta z terapii w Łodzi i widzę postępy, ale jakakolwiek przerwa spowoduje tylko to, że znajdziemy się znowu w punkcie wyjścia - mówi Agnieszka Pawłowska. - Tymczasem lekarka pierwszego kontaktu powiedziała mi, że na nadchodzący rok nie wystawi skierowania na przewozy stałe, bo takie odgórne przykazanie dostała od kierownik przychodni.

***

Kasia od urodzenia cierpi na wodogłowie, jest opóźniona w rozwoju psychoruchowym. - Mała na razie nie chodzi i nie mówi, ale ma dużą szansę, żeby kiedyś funkcjonować normalnie - mówi A. Pawłowska.

- Cały czas jest pod opieką neurochirurga z Łodzi, ale najważniejsza jest rehabilitacja. Dostępne w Piotrkowie formy rehabilitacji mogą pomóc Kasi w rozwoju fizycznym, ale już nad jej rozwojem psychicznym pracują specjaliści z Łodzi w Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie dziewczynka poddawana jest tzw. terapii ręki.

Agnieszka Pawłowska przez pierwsze pół roku życia dziecka jeździła z nim autobusem, bo nikt jej nie powiedział, że należą się dziecku bezpłatne dowozy na rehabilitację.

- Dopiero kierowca doradził mi, żeby starać się o takie przewozy - mówi matka Kasi. - Początkowo były to jednorazowe skierowania, aż doczekałam się stałego, które jest wystawiane na cały rok. Do końca tego roku mam jeszcze tę pewność, a później… Kierownik przychodni, w której leczy się Kasia, twierdzi, że z żadnym lekarzem nie rozmawiała na temat tego typu skierowań i nie zabraniała ich wystawiać.

- Jeśli ta pani ma jakiś problem powinna się zgłosić do mnie - mówi Magdalena Kwiecińska, kierownik przychodni podległej Szpitalowi Rejonowemu w Piotrkowie (jest w trudnej sytuacji finansowej). - Mamy jeszcze cały miesiąc przed sobą, a skierowanie wystawia się na początku danego roku. Zresztą też nie wiemy, jak będą wyglądały kontrakty.

Pozostaje pytanie, dlaczego matka usłyszała, że jej dziecko nie będzie miało już w przyszłym roku bezpłatnych dowozów. Odpowiedzią mogą być w tym przypadku liczby.

***

Kasia korzysta z dowozów średnio dwa razy w tygodniu (zwykle karetką, bo do innego samochodu nie mieści się wózek dla niepełnosprawnych dzieci; stąd w grę nie wchodzą dojazdy autobusem, nawet gdyby matkę było na nie stać). Na koszt jednego przejazdu w obydwie strony składają się tzw. wozogodziny i liczba przejechanych kilometrów.

- Jeśli nie potrzeba noszowego, to gdy jest to usługa wykonana dla szpitala, przejazd do Łodzi i z powrotem, liczę ok. 3 godziny łącznie, wynosi ok. 123 zł - mówi Jerzy Siwocha, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Piotrkowie.

Miesięcznie więc jedna mała dziewczynka obciąża publiczną służbę zdrowia na kwotę około 1.000 zł. Jak nam jednak powiedział Paweł Szcześniak, kierownik pogotowia ratunkowego, w tym roku tylko jedno dziecko ma stałe zlecenie na dowozy do Łodzi. Jest jeszcze kilka osób sporadycznie dowożonych na rehabilitację i na dializę.

Diabeł wydaje się tkwić w sposobie rozliczania za dowozy. Nie są one kontraktowane, a co za tym idzie, nie płaci za nie Narodowy Fundusz Zdrowia.

- Nie zabieramy transportu, ale jest on rozliczany ze środków kapitacyjnych poszczególnych placówek, które wystawiają skierowania - mówi Rafał Żyrek, kierownik działu świadczeń zdrowotnych piotrkowskiej delegatury NFZ. - Oznacza to, że pieniądze trzeba wygospodarować ze środków przyznanych na "głowę" każdego mieszkańca w ramach podstawowej opieki zdrowotnej. Oszczędność już od połowy roku widać w każdej dziedzinie działalności, za którą "peozety" muszą same zapłacić.

W tym roku jednak było z czego wygospodarować na przewozy dla niepełnosprawnych. W nadchodzącym - już niekoniecznie (przypomnijmy, że fundusz będzie płacił na "głowę" mieszkańca nie jak dotąd 100 zł, a 85 zł).

Co zatem robią "peozety"? Ostrożnie dzielą skierowaniami, usługami. - Nie wiemy, jak będą wyglądać kontrakty, wiemy, że środków kapitacyjnych będzie znacznie mniej i trzeba rozważyć, ilu ma się pacjentów i ile się będzie miało pieniędzy - mówi Arkadiusz Wardziński, dyrektor ds. medycznych Samodzielnego Szpitala Wojewódzkiego w Piotrkowie.

Gdyby jednak nawet przyszłość służby zdrowia miała stanąć pod znakiem zapytania, to przez 12 tys. zł rocznie nie powinna się w takiej sytuacji znaleźć przyszłość 3,5-letniej Kasi. Jej matka mówi, że zrobi wszystko, by małej nie odebrano możliwości korzystania z rehabilitacji.

- Nie mogę sobie pozwolić na niepewność, na jakąś przerwę, bo już zbyt wiele osiągnęłyśmy, by to teraz zaprzepaścić - podkreśla.

* Imię dziewczynki i nazwisko matki zostało zmienione, na jej prośbę

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto