Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marcin Ćwiek jako jedyny piotrkowianin wziął udział w słynnym bieszczadzkim Biegu Rzeźnika

Katarzyna Renkiel
Marcin Ćwiek 80-kilometrową trasę biegu pokonał w 11,5 godz.
Marcin Ćwiek 80-kilometrową trasę biegu pokonał w 11,5 godz. archiwum prywatne/m. strojny
Marcin Ćwiek jako jedyny piotrkowianin wziął udział w słynnym bieszczadzkim Biegu Rzeźnika i z bardzo dobrym wynikiem ukończył morderczą trasę.

Bieganie to jego pasja i nie zamierza z niej rezygnować jeszcze bardzo długo.

Marcin Ćwiek na co dzień jest chorążym w w jednostce wojskowej 25. Brygady Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim. Pasja biegania pojawiła się w 2005 roku przy okazji jakiegoś maratonu.
- Wszystko zaczęło się przypadkiem. Mój pierwszy start był zupełnie amatorski - mówi Marcin Ćwiek. - Później zacząłem szukać innych imprez biegowych i połknąłem bakcyla.

Nie ma swojego trenera, woli korzystać z fachowej literatury i z jej pomocą przygotowuje się do kolejnych startów.
- Oczywiście, na pierwszym miejscu jest rodzina i praca, ale każdą wolną chwilę staram się wykorzystać na trening. Poza tym zachęcam też moich bliskich do aktywności fizycznej - mówi.

W Biegu Rzeźnika wziął udział dwa razy. Pierwszy raz w 2005 roku, jednak z racji tego, że start możliwy jest tylko w parach, a jego partner na samym początku biegu skręcił kostkę, nie uznano mu oficjalnego występu. W tym roku postanowił powtórzyć bieg i poprawić swój ostatni czas.
- Udało się, bo zajęliśmy 21. miejsce na ponad 200 par - mówi z uśmiechem Marcin Ćwiek. Biorąc pod uwagę trasę i czas, w którym należy ją pokonać, jest to nie lada wyczyn.

Bieg Rzeźnika to 80 kilometrowa trasa z Komańczy do Ustrzyk Górnych w Bieszczadach. W tym roku była już ósma jego edycja. Bieg odbywa się zaraz po Bożym Ciele. Uczestnicy mają 16 godzin na pokonanie całej trasy. Marcinowi udało się to w 11,5 godz., ale jak zaznacza, do zwycięzców, którzy przebiegli ją w 8,5 godz., sporo zabrakło. Bieg zaczyna się o godz. 4 nad ranem, o wschodzie słońca i trwa do zachodu. Trasa jest bardzo wymagająca i bez odpowiedniego przygotowania nie ma szans na ukończenie zawodów. Całość składa się w połowie z biegu, w połowie z podchodzenia pod górę.

Piotrkowianin zdradza, że tajemnica pokonania trasy tkwi właśnie w odpowiednim przygotowaniu i wyposażeniu.
- Wykorzystywałem każdą okazję, żeby potrenować, np. przybiegałem sobie z pracy z Tomaszowa do Piotrkowa. Pojechałem też na Górę Kamieńsk, żeby pobiegać pod górę - mówi.

Przynajmniej raz w tygodniu trzeba zrobić kilkadziesiąt kilometrów, ale niektórzy biegają nawet po 200-300. Ważne są też ćwiczenia na kolana, co przydaje się podczas schodzenia z góry. Podczas tegorocznego biegu przez połowę czasu padał deszcz i było bardzo ślisko. Marcin dodaje, że tajemnica tkwi również w odpowiednim sprzęcie. Podstawa to dobrze dobrane obuwie i odzież. Czasem zwykłe otarcia, albo swędzenie potrafi przekształcić się w poważną ranę.
- Jestem bardzo wdzięczny firmie Brubeck, która zasponsorowała mi i mojemu partnerowi z biegu odzież termoaktywną - mówi Ćwiek.

Ważne jest też obranie właściwej taktyki. Sprawdza się równe tempo, bez przyspieszania, które jedynie dekoncentruje.
- Po drodze mijaliśmy ekipy, które tak opadły z sił, że nawet po równej powierzchni już tylko szły - mówi Marcin.
Co kilkanaście kilometrów znajdowały się tzw. przepaki, na których można było zmienić obuwie, napić się, zjeść coś słodkiego.

Czasem podczas takiej imprezy dochodzi także do niemiłych sytuacji. Jedną z nich była ,,walka" organizatorów biegu z dyrektorem Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Uważał on, że biegacze będą niszczyć szlak w części połonin.
- Dlatego właśnie przed wejściem na ten teren po prostu zdjęliśmy numery, żeby nikt nie mógł się przyczepić - mówi biegacz.

Zapewnia także, że największą nagrodą jest satysfakcja z ukończonego biegu, bo nie każdemu się to udało.
- Poza tym praktycznie w ciągu jednego dnia zwiedziłem całe Bieszczady - żartuje.
W najbliższym czasie planuje wziąć udział w triatlonie w w miejscowości Winiec koło Warszawy. Czeka go 1 km pływania, 30 km rowerem i 10 km biegu.

Gdzie biegać w Piotrkowie?

Amatorzy biegania w Piotrkowie nie mają łatwo, ścieżek biegowych jest jak na lekarstwo. Dzięki inicjatywie piotrkowianina Marcina Ćwieka taka trasa mogłaby powstać w Parku Belzackim. Oznakowane trasy i tabliczki informacyjne jednak nie powstaną, bo władze miasta i OSiR nie wyraziły na nie zgody zasłaniając się opinią, że będzie to zbyt duża ingerencja w przyrodę.
- Jak na razie stoi tam jedynie przekrzywiony regulamin (którego de facto nikt nie przestrzega), pomalowany sprayem i jakoś nikomu to nie przeszkadza - mówi Marcin. - Ponadto na razie jest to miejsce, które odwiedzają głównie smakosze napojów wyskokowych - dodaje.
Połamane tablice na dotychczasowych "trasach" biegowych w Piotrkowie niezbyt zachęcają do korzystania ze ścieżek.
Ten rok zresztą niezbyt sprzyja amatorom biegów w Piotrkowie, bo w związku z remontami i utrudnieniami w ruchu odwołano także Bieg Piotrkowski.
Mieszkaniec Piotrkowa proponował także, aby oprócz trasy, zbudować plac zabaw dla dzieci, podobny do tego w Arturówku k. Łodzi. Niestety na razie ani trasa, ani plac nie powstaną.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto