Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Wolborza nie chcą kolejnej chlewni. Co na to urząd?

kw
Mieszkańcy Wolborza nie chcą kolejnej chlewni
Mieszkańcy Wolborza nie chcą kolejnej chlewni Dariusz Śmigielski
Potężną chlewnię na 750 świń i ponad 6 tys. prosiąt chce wybudować bratanek burmistrza. Przeciwnicy inwestycji zawiązali stowarzyszenie. UM już zapowiada, że nie da zgody na inwestycję, a radni w piątek podjęli uchwałę o opracowaniu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla terenów, na których miała powstać uciążliwa inwestycja.

Mieszkańcy przeciwko chlewni, która częściowo ma stanąć w obrębie granic Wolborza, protestują od lata 2015 roku - wtedy inwestor złożył dokumentację i wniosek o wydanie tzw. decyzji środowiskowej. Decyzji ciągle nie ma, ale ludzie znów zabierają głos, bo lada dzień swoje orzeczenie kończące postępowanie w przedmiocie uzgodnienia warunków realizacji tej inwestycji ma wydać Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Łodzi.

- Tego jeszcze w Wolborzu nie było - mówi Grażyna Gal, sołtys Wolborza, która już teraz, tak jak pozostali protestujący, odczuwa bliskie sąsiedztwo chlewni, choć te znajdują się poza granicami miasta. Ludzie skarżą się, że smród m.in. przewożonej gnojowicy czuć od wiosny do jesieni, ale nawet teraz, w lutym, nad zaśnieżonymi polami czuć charakterystyczny odór. - Nie można okien otworzyć, to jest nie do wytrzymania - denerwuje się Teresa Kubicka ze Świątnik. Jak pokazuje, nowa chlewnia - na 750 macior, 5000 prosiąt i 1250 warchlaków rocznie - oraz zbiornik na gnojowicę - mają znaleźć się ok. 220 metrów od jej działki. Według ludzi, dla położonego poniżej innych miejscowości Wolborza, nowa chlewnia będzie oznaczać nieustający smród. Co więcej, nauczeni doświadczeniem mieszkańcy boją się, że na okoliczne pola będzie trafiać więcej gnojowicy niż zostało to zadeklarowane w dokumentacji. - Inwestor deklaruje, że część trafi na działki pod Opocznem, ale czy tak się stanie? Przecież to daleko - zauważa Krystian Smejda, radny, który także protestuje przeciwko chlewni.

Burmistrz : wątek rodzinny nie ma znaczenia

Wniosek Piotra Jarosa w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na budowę chlewni wpłynął w końcówce lipca 2015 roku. Już wtedy, w związku z tym, że wnioskodawca to bratanek urzędującego burmistrza, sprawa wywołała pierwsze kontrowersje. Jak przypomina Dymitr Jędryka, kierownik referatu budownictwa w Urzędzie Miejskim w Wolborzu, magistrat od razu wystąpił do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Piotrkowie o przekazanie sprawy innemu urzędowi.

SKO jednak nie widziało przesłanek do wyłączenia burmistrza z tego postępowania i to on ostatecznie wyda decyzję środowiskową. Dla mieszkańców nie jest ona tajemnicą, bo urząd od początku postępowania podnosił razem z mieszkańcami problem smrodu. - Wątek familijny nie ma w tej sytuacji żadnego znaczenia. Każdy ma przecież rodzinę.

W tym konkretnym przypadku patrzę na problem z pozycji burmistrza i tu moje stanowisko jest jednoznaczne: jeżeli inwestycja jest uciążliwa dla mieszkańców to jestem zdecydowanie przeciw - podkreśla Andrzej Jaros. - Jeżeli inwestycja jest uciążliwa dla mieszkańców, to nie powinna być lokalizowana w pobliżu skupisk ludzkich. Ważne aby każdy inwestor, który planuje inwestycje zdawał sobie z tego sprawę.

- Urząd zwracał uwagę na braki w dokumentach, już kolejny raz proszą inwestora o ich uzupełnienie - potwierdza Krystian Smejda. Jak podkreśla, kwestia pokrewieństwa inwestora z burmistrzem jest drugorzędna, bo ludzie zdają sobie sprawę, że przedsiębiorca będzie miał możliwość odwołania się od niekorzystnej dla siebie decyzji. A jeśli zostanie ono uwzględnione, jak podnosi Krzysztof Kurek, jeden z najbliższych sąsiadów planowanej chlewni, ludziom pozostanie tylko patrzenie na ręce przedsiębiorcy. - Na papierze wszystko jest pięknie i nowocześnie, ale przecież tak naprawdę to jest średniowiecze, gnojowicę przewozi się tak jak dawniej - mówi mężczyzna.

Zdaniem Lecha Wojciechowskiego nadzieją dla mieszkańców może być opracowanie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, który określi, gdzie takie inwestycje jak chlewnia, mogą być zlokalizowane. - To co jest teraz, to jest chaos i wolna amerykanka. Kto ma kawałek działki, może wybudować na niej co mu tylko do głowy przyjdzie: asfaltownię, spalarnię śmieci czy krematorium..

***
Podczas piątkowej sesji rady miejskiej, radni zdecydowali o przystąpieniu do opracowania planu przestrzennego zagospodarowania dla rejonu Wolborza, w którym miała powstać chlewnia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mieszkańcy Wolborza nie chcą kolejnej chlewni. Co na to urząd? - Piotrków Trybunalski Nasze Miasto

Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto