Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Noworodki na śmietniku

Karolina Wojna, Mariusz Jakubek, Marek Obszarny
Do dzieciobójstwa doszło w tym roku w Piotrkowie już dwukrotnie. Co kierowało matkami, które w okrutny sposób postanowiły pozbyć się swoich nowo narodzonych dzieci? Dlaczego zdecydowały się na tak desperacki krok? Nie ...

Do dzieciobójstwa doszło w tym roku w Piotrkowie już dwukrotnie. Co kierowało matkami, które w okrutny sposób postanowiły pozbyć się swoich nowo narodzonych dzieci? Dlaczego zdecydowały się na tak desperacki krok? Nie ma dobrych odpowiedzi.

– Nie da się tego wytłumaczyć, to po prostu patologia, którą trzeba leczyć – mówi ks. Henryk Eliasz z piotrkowskiej parafii pw. Najświętszego Serca Jezusowego. – Nie można potępiać, ale wyciągnąć rękę i pomagać.

Zabiła, bo nie chciała

1 marca tego roku w lasku przy trasie szybkiego ruchu na obrzeżach Piotrkowa Sylwester Ć. znalazł pozostawione w reklamówce zwłoki noworodka. 17 marca policja zatrzymała 25-letnią Agnieszkę W. Postawiono jej zarzut zabójstwa nowo narodzonego syna.

– Kiedy zaczął się poród, wzięłam reklamówkę i nożyczki i poszłam do ubikacji na podwórku – zeznawała w śledztwie dzieciobójczyni. – Sama odcięłam pępowinę, a gdy dziecko zaczęło płakać, dwa razy pchnęłam je nożyczkami.

Z zeznań zebranych w trakcie śledztwa wynika, że kobieta nie chciała drugiego dziecka (państwo W. mają już siedmioletniego syna), przede wszystkim ze względu na trudną sytuację materialną swojej rodziny (pracę miał tylko jej mąż). Także dlatego, że jej matka i babka ciągle miały pretensje, że muszą ją utrzymywać.

Biegli sądowi, psycholog i psychiatra, stwierdzili u oskarżonej ograniczoną zdolność do rozpoznawania i rozumienia znaczenia czynów. W trakcie śledztwa kobieta stwierdziła, że przed rokiem w taki sam sposób pozbyła się urodzonego wtedy dziecka. Miała je zakopać w tym samym lasku. Mimo użycia policyjnego psa, śladów zwłok do dziś jednak nie odnaleziono.

Powtórka z makabry

Tydzień temu kolejna matka pozbyła się swojego nowo narodzonego dziecka. Ofiarą tym razem padła dziewczynka.

Zwłoki noworodka znalazł w rejonie ulic Energetyków i Malinowej jeden z mieszkańców. Były zawinięte w ręcznik kąpielowy i włożone do reklamówki wiszącej na ogrodzeniu prywatnej posesji. O makabrycznym znalezisku mężczyzna powiadomił policję.

– Noworodek leżał tam najprawdopodobniej od kilku dni – mówi komisarz Artur Matera, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie. – Mężczyzna, który znalazł zwłoki widział bowiem tę reklamówkę wiszącą na ogrodzeniu już wcześniej, ale dopiero po kilku dniach zainteresował się tym, co jest w środku.

Na ciele dziecka nie stwierdzono obrażeń. Wyniki sekcji zwłok nie pozwoliły jednoznacznie stwierdzić, co było bezpośrednią przyczyną śmierci dziewczynki.

– Nie mamy jeszcze opinii biegłego dotyczącej sekcji zwłok, ale wstępne wyniki wskazują, że dziecko urodziło się żywe – mówi Witold Błaszczyk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie.

Policyjne śledztwo prowadzone jest na szeroką skalę, sprawdzane są wszystkie możliwości. Cel jest jeden: odnaleźć matkę dziecka. Na razie postępów nie widać. Niewykluczone, że noworodek przyszedł na świat poza Piotrkowem i został tu podrzucony.

– Robimy wszystko, co w naszej mocy – zapewnia A. Matera.

W czym tkwi błąd?

– Myślę, że przypadki skazywania noworodków na śmierć wiążą się z trudną sytuacją ludzi, którzy popełniają takie przestępstwa – uważa komisarz Artur Matera.

Potwierdzają to opinie i obserwacje psychologów. – Trudna sytuacja materialna jest faktycznie jednym z argumentów matek oddających dziecko – przyznaje Aleksandra Komar, psycholog Ośrodka Opiekuńczo-Adopcyjnego w Piotrkowie. – Ale najważniejszy jest brak wsparcia ze strony rodziny, szczególnie najbliższej, brak akceptacji partnera, czyli ojca dziecka. Liczy się też presja społeczna.

Często decyzja o porzuceniu dziecka wiąże się z upośledzeniem umysłowym, które powoduje, że te kobiety nie czują się dojrzałe do roli matki. – Wydaje im się, że nie potrafią udźwignąć ciężaru, także finansowego, jakim jest dziecko – mówi A. Komar.

Zdaniem Kościoła, problem jest jednak bardziej złożony. Ksiądz Henryk Eliasz, doktor teologii:

– Trudna sytuacja materialna? – banały. Wychowywałem się w czasie wojny, gdy nie było co jeść, a dzieci jakoś się rodziły. To, co się teraz dzieje, to patologia, zwykłe morderstwo. Zbrodnię trzeba nazwać po imieniu, ale trzeba takim ludziom podać rękę. My nawet chodzimy do zbrodniarzy do więzienia pomóc, wyprostować ich drogę.

Ksiądz Eliasz zwraca uwagę, że bezmyślne poczynania podpowiadają media, np. poprzez prezentowanie wypaczonej hierarchii wartości moralnych.

– Jesteśmy słabi, nieodporni na wyzwania – mówi ksiądz. – Błąd leży w sztuce wychowania – czy szkoła, czy rodzina, nie ma co rozważać. Po prostu boimy się podejmować wyzwania.

Dziecko można… oddać legalnie

Matki, które nie chcą zatrzymać dziecka, mogą je zostawić zaraz na porodówce i nikt im z tego powodu nie robi wyrzutów. W Samodzielnym Szpitalu Wojewódzkim im. Mikołaja Kopernika w Piotrkowie takich pozostawionych noworodków zdarza się kilka w ciągu roku.

– Jeżeli lekarz prowadzący ciążę uprzedza nas, że matka chce zostawić dziecko, staramy się, żeby inne rodzące o tym nie wiedziały, a matkę izolujemy od noworodka – opowiada dr Zdzisław Robak, ordynator oddziału noworodków. – Gdy taka decyzja zapada po porodzie, staramy się przekonać matkę, aby zmieniła decyzję.

Pielęgniarki i położne opowiadają o małych i wielkich dramatach, które rozgrywają się na salach poporodowych. Proszą o nieujawnianie nazwisk.

– Przynosimy dziecko do karmienia, żeby taka mama próbowała się z nim zżyć – opowiadają. – Czasem kobiety opuszczają same szpital, ale po krótkim czasie wracają i zabierają dziecko ze sobą.

Niechętne macierzyństwu są głównie młode, niesamodzielne dziewczyny, pozostawione same sobie przez ojców dzieci. Wtedy dużą rolę odgrywa rodzina, która wymusza oddanie dziecka.

– Zdarzają się także matki posiadające starsze dzieci, one argumentują, że nie stać je na kolejne – mówi jedna z pielęgniarek. – Ale była również pani inżynier, która w ogóle nie chciała nawet spojrzeć na dziecko.

Procedura w takich przypadkach jest prosta. – Do matki dziecka zgłaszają się pracownice miejskiego lub powiatowego ośrodka pomocy rodzinie i robią wywiad środowiskowy – wyjaśnia dr Robak. – Noworodek, tymczasową decyzją sądu, trafia do rodziny zastępczej albo na oddział preadopcyjny w Domu Małego Dziecka w Piotrkowie. Jeśli matka podtrzymuje decyzję o oddaniu dzidziusia, odbywa się rozprawa przed sądem.

Potem nie może, ale też i nie chce spotykać się z oddanym do adopcji dzieckiem.

– Podczas rozmów upewniają się tylko, czy dobrą wybraliśmy rodzinę, czy ich dziecko trafi do kochającego, porządnego domu – mówi Aleksandra Komar. – Dla nich oddanie dziecka to decyzja bardzo często okupiona wieloma bezsennymi nocami.

Pomagać, nie potępiać

Trudno określić moment, w którym matka podejmuje decyzję, że dziecka nie chce.

– Kilka pierwszych tygodni to czas, kiedy kobieta uczy się macierzyństwa – mówi dr Zdzisław Robak. – Często, zaraz po porodzie, matki mówią nam ze wstydem, że wydaje im się, że nie kochają swojego dziecka. Ale to jest normalne i naturalne.

Dziecko przeraża nawet tych, którzy deklarują, że do macierzyństwa już dorośli. Wtedy właśnie znaczącą rolę odgrywa sytuacja materialna.

– Przyszłe matki mają wiele obaw, czy podołają, czy wystarczy im sił – mówi Elżbieta Nowak, prowadząca zajęcia w szkole rodzenia przy piotrkowskiej parafii Najświętszego Serca Jezusowego. – Ale one chcą tego dziecka, więc nie ma o czym gadać. Robi się zrzutkę, przynosi wózki, ubranka, pieluchy.

Ks. Henryk Eliasz dodaje: – Szkoda tracić czas na moralizowanie, Kościół stara się pomóc aktywnie: domy dziecka, domy samotnej matki, poradnie dla młodych matek, konfesjonał też.

– Ciągle roznosimy ulotki, zostawiamy je w szpitalach, chcemy, żeby kobiety były świadome możliwości, jakie mają w sytuacji wydawałoby się beznadziejnej – mówi Zofia Cieślik, kierownik Ośrodka Opiekuńczo-Adopcyjnego. – Uczulamy też sąsiadów, żeby nie dochodziło to takich sytuacji, jak dzieci zostawione w reklamówce.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto