Czuje pani satysfakcję z decyzji komisarza Ligi uznającego walkower dla Piotrkowianina?
Trudno tu mówić o satysfakcji lub nie. Stało się to, co się stało, nasza drużyna została postawiona w pewnej sytuacji, wiadomo przecież co zrobiliśmy w Płocku. Została podjęta decyzja o zejściu z boiska, a to, co się później stało, przyjęliśmy ,,na klatę".
Kto podjął tę decyzję, aby zejść z boiska?
Ja na boisku nie byłam, siedziałam na trybunach, skąd oglądałam rozgrzewkę. Nie mierzyłam czasu, bo do głowy mi nie przyszło, że coś jest na rzeczy. O tym, że coś się stało, zorientowałam się, gdy piłkarze zeszli do szatni. Z mojego punktu widzenia my niczemu nie zawiniliśmy. Obowiązkiem organizatora meczu jest zapewnienie opieki medycznej już w momencie otwarcia hali. Gdyby służby dojechały pięć minut przed lub pięć po 18, nie byłoby problemu. Ale potem atmosfera wokół szatni była bardzo gęsta i to się chyba przyczyniło do tego, że zawodnicy nie chcieli już wyjść. Nie jestem typem autorytarnego prezesa, staram się rozmawiać, a nie rządzić.
Orlen Wisła Płock przeprosiła, ale nie oświadczyła, jak chcieliście, że wina za nierozegranie meczu nie leży po stronie Piotrkowianina.
No właśnie... My przedstawiliśmy swoje stanowisko. Komisarz Ligi wydał decyzję, ale wiem, że są próby jej podważenia i odwołania do komisji odwoławczej związku. Spodziewam się, że będziemy mieć teraz trudności, ale nie chcę wywoływać wilka z lasu. Wierzę, że to boisko będzie weryfikować wyniki, a nie sędziowie lub delegaci.
Pojawiają się też głosy, że dzięki walkowerowi macie ma dwa punkty, ale straciliście twarz...
Ja się czuję dość dobrze i nie uważam, żebym coś straciła.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?