Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Pioma" w Piotrkowie dawała na chleb, budowała mieszkania i przedszkola

Paweł Reising
Wizyta I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka w ,,Piomie". Przyjazd najwyższego partyjnego dygnitarza postawil miasto na nogi. Piotrków miał być piękny i nowoczesny jak nigdy dotąd
Wizyta I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka w ,,Piomie". Przyjazd najwyższego partyjnego dygnitarza postawil miasto na nogi. Piotrków miał być piękny i nowoczesny jak nigdy dotąd Archiwum posła Artura ostrowskiego
Wkroczenie Armii Czerwonej w styczniu 1945 roku na Ziemię Piotrkowską przyniosło nieoczekiwany skutek - pojawienie się ogromnego bezrobocia.

Większość dotychczas zatrudnionych mieszkańców pracowała przy produkcji wyrobów potrzebnych głównie dla wojsk III Rzeszy. Były to na przykład skrzynki amunicyjne, butelki, czy przetwory owocowo-warzywne. Dodatkowym czynnikiem wspierającym bezrobocie były zasady nowej "władzy ludowej", która likwidowała prywatną przedsiębiorczość i handel. To spowodowało, że w pierwszych latach po wojnie wielu piotrkowian musiało wyjechać ze swojego ubogiego miasta w poszukiwaniu chleba.

Pierwsza poważna próba zmniejszenia bezrobocia w mieście miała miejsce w 1951 roku. Wówczas w Piotrkowie zlokalizowana miała zostać Wytwórnia Konstrukcji Stalowych. Władze miasta wygrały rywalizację o tę inwestycję z Końskimi i Podkanowem. Początkowo obliczano, że koszt budowy wyniesie 75 mln zł. Zaraz ruszyły prace polegające na wykupie gruntów i przygotowaniu projektów. Rozpoczęto pomiary, wiercenia i niwelację terenu. Jednak przez pierwsze cztery lata nie powstał ani jeden budynek produkcyjny. Zmianie uległ jedynie koszt inwestycji, którą teraz szacowano na 113 mln zł.

Brak funduszy spowodował, że praktycznie z miesiąca na miesiąc inwestycja spowalniała, aż całkiem została zawieszona. Latem na placu budowy pasły się stada owiec, a jesienią i wiosną po deszczach nieliczni robotnicy topili się w błocie.

Nikt wówczas nie protestował przeciwko lokalizacji budowy. A ta była wyjątkowo niekorzystna. Zakład powstawał na południowo-zachodnim krańcu miasta, na najwyższej klasy gruntach rolniczych. Tutaj, na końcu ulicy Nowej, były najlepsze ziemie I i II klasy. Ponadto przeważający kierunek wiatrów - od południowego zachodu powodował, że wszelkie dymy i pyły kierowane miały być wprost na dzielnice mieszkaniowe.

Od stycznia 1954 roku stanowisko dyrektora budowy objął Tadeusz Nowakowski. Tak wspominał pierwsze problemy: "Miało się wrażenie, że piotrkowska budowa jest kulą u nogi Centralnego Zarządu Konstrukcji Stalowych". Wobec tego sytuacja wymagała konkretnych działań. Wybrano się do Komitetu Centralnego PZPR, gdzie przy dużym wsparciu ministra Janusza Wieczorka, który pochodził z Piotrkowa, przekonano władze partyjne dozmiany inwestora.

Już 31 grudnia 1955 roku rząd podjął uchwałę o przekazaniu piotrkowskiej budowy resortowi górnictwa i energetyki. 12 marca 1956 roku oficjalnie powstała Piotrkowska Fabryka Maszyn Górniczych w Budowie, podlegająca Centralnemu Zarządowi Budowy Maszyn Górniczych w Bytomiu. Od tego momentu z rozmachem ruszyła budowa. Do końca 1956 roku zainwestowano w Piotrkowie ponad 36 mln zł, gdy podczas kolejnych 5 lat wydano zaledwie 28 mln zł.

Już 26 grudnia 1956 roku przekazano do rozruchu pierwszą część powstającej fabryki. Z Zabrza i Wałbrzycha sprowadzono do Piotrkowa 330 ton maszyn. Przyjechali też fachowcy tacy jak np. Rudolf Klemens, Paweł Foltin czy Fryderyk Pabis. Od tego czasu zakład szybko się rozrastał. Przybywało budynków produkcyjnych, wzrastała produkcja i zatrudnienie. Po dziesięciu latach, w grudniu 1966 roku Fabryka Maszyn Górniczych "Pioma" zatrudniała ponad trzy tysiące pracowników. Po kolejnej dekadzie było ich już dwa razy więcej.

Eugeniusz Furman pracował na "Piomie" od września 1962 roku przez 38 lat, do emerytury. Przez pierwsze dwa lata w Dziale Konstrukcji Stalowych, a następnie w Wydziale Hartowni i Obróbki Cieplnej Metalu.

- Pierwsza wypłata, jaką dostałem, to 820 zł - wspomina. - Mój ojciec dołożył mi 80 zł i kupiłem sobie polski rower "Popularny". Ale pół roku później skradziono mi go z parkingu sprzed "Piomy". Jednak bardzo dobrze wspominam ten okres zatrudnienia. "Pioma" dynamicznie rozwijała się dzięki dyrektorowi Nowakowskiemu i ministrowi Januszowi Wieczorkowi.

Na "Piomie" dbano o warunki socjalne. Zakład zdobył nagrodę Zjednoczenia Fabryk Górniczych za czystość w miejscu pracy. Wielką uwagę przykładano do przestrzegania zasad BHP i noszenia odpowiednich strojów roboczych. Wzorcowym przykładem dla fabryk w kraju stały się tzw. "śniadaniówki", czyli pomieszczenia socjalne zlokalizowane przy każdej z hal produkcyjnych.

Dyrektor Tadeusz Nowakowski dbał nie tylko o rozwój kierowanej przez siebie fabryki, ale także o rozwój miasta. W przyzakładowym technikum kształcono młodych fachowców. Dla pracowników rozpoczęto budowę mieszkań. Pierwszy budynek powstał przy ulicy Osiedlowej, obecnie - Armii Krajowej. Wspierano aktywność fizyczną poprzez finansowanie Klubu Sportowego "Piotrcovia". Rozbudowywano ośrodek wczasowy w Białej nad Pilicą. Wspierano pobliską Szkołę Podstawową nr 13...

Adam Wojtanik pracował w narzędziowni FMG "Pioma" w latach 1970-1998. Tak wspomina ten okres:
- Nie narzekałem. Za dyrektora Nowakowskiego było najlepiej. Dbał o pracowników, choć zarobki były średnie. Warunki pracy były niezłe, pracy nie brakowało, nawet w soboty i niedziele się pracowało. Można było dorobić premiami. Zatrudnionych było 7 tysięcy pracowników. Fabryka wybudowała stadion, przedszkole, przychodnię lekarską… Przy budowie stadionu pracowaliśmy w czynie społecznym. Odtrącano nam nawet z pensji, żeby wybudować nowy stadion "Piotrcovii" na dożynki w 1979 roku.

Ważną i cenioną przez pracowników postacią na "Piomie" był również Tadeusz Szpak. Jako przewodniczący zakładowej Rady Robotniczej miał świetny kontakt z pracownikami. Dbał o poprawę warunków pracy, a tym samym o wzrost wydajności. On też był odpowiedzialny za sprawiedliwe rozdzielanie zakładowego funduszu socjalnego. I tak np. w 1965 roku fundusz wynosił 5 319 000 złotych, z czego 60 procent przeznaczono na nagrody indywidualne dla pracowników, 26 procent na budownictwo mieszkaniowe, a 15 procent na cele kulturalno-socjalne.

Eugeniusz Furman opowiada: Fachowcy na "Piomie" byli pierwszej klasy. Świetnie mi się współpracowało z inżynierem Szpakiem, który był bardzo słowny, a jego akcent wskazywał na pochodzenie zza Buga. Inni fachowcy, których dobrze wspominam, to szef produkcji inżynier Mroczek i inżynier Szyszkowski.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto