Piotrków i powiat: Kucyk i osiołek zawitają do szopki

Szopka ze zwierzętami na dziedzińcu klasztoru oo. Bernardynów w Wigilię Świąt Bożego Narodzenia ożyje już po raz dziesiąty. Będzie można podziwiać ją od świąt aż do 6 stycznia, później zwierzęta trafią z powrotem do swoich właścicieli. Okazuje się, że wielu piotrkowian już teraz nie wyobraża sobie Bożego Narodzenia bez zobaczenia bernardyńskiej szopki.
- To stało się już chyba tradycją, człowiek każdego roku odwiedza szopkę - mówi pani Barbara, mieszkanka Piotrkowa.

Ojcowie Bernardyni często pytani o szopkę, jako jej "ojca chrzestnego" wskazują Zbigniewa Skrzeka. Ten, jak wspomina, kilkanaście lat temu odwiedził z żoną klasztor w Częstochowie i wówczas pierwszy raz zobaczył taką "żywą" szopkę.
- Wtedy pomyślałem, że skoro Częstochowa ma taką szopkę, to czemu Piotrków miałby nie mieć - wspomina Zbigniew Skrzek.

Do pomysłu szybko udało mu się przekonać ówczesnego przełożonego piotrkowskich Bernardynów - Ojca Gracjana. Choć trzeba przyznać, że początków nie miała wcale łatwych. Kiedy wystawiono ją po raz pierwszy, jeszcze poza murami klasztoru, część zwierząt stała się łakomym kąskiem dla złodziei, którzy chcieli ukraść... indyki. Te jednak narobiły takiego krzyku, że spłoszyły nieproszonych gości i zaalarmowały braci zakonnych.
W przeszłości w szopce nie brakowało też niecodziennych gości jak struś czy... bocian, który nie odleciał zimą do ciepłych krajów.

W tym roku różnorodnych zwierząt również nie zabraknie. Będzie osioł, kozy, owce, pawie, bażanty, króliki, kury ozdobne, nietypowe kaczki, gęsi, a także kucyk, który zadebiutuje w szopce. Być może pojawi się także sowa.
- Jestem lekarzem weterynarii i dużo jeżdżę po wsiach. Gdzie jestem w zagrodzie i spotykam ciekawe egzemplarze, to od razu proszę o wypożyczenie zwierząt do szopki. Jeszcze nie spotkałem się z odmową. Później ich właściciele chętnie przyjeżdżają oglądać zwierzęta w szopce - mówi Zbigniew Skrzek.

Każdego roku w jej budowie pomagają kolejarze. Jak sami przyznają, już stracili rachubę, który raz ją robią.
- Chyba dziesiąty, może jedenasty - śmieje się Mirosław Kurdasiński, maszynista.
Kilkadziesiąt zwierząt na dziedziniec klasztoru trafi w przeddzień świąt. Przywiezione zostaną specjalnie przystosowanym do tego samochodem. W Wigilię, po pasterce tradycyjnie odbędzie się mała inscenizacja. Do szopki przeniesione zostanie dzieciątko Jezus. Towarzyszyć mu będą piotrkowianie, którzy wcielą się w postacie Józefa, Maryi, a także Trzech Króli.

- Zwierzęta mają tutaj warunki jak w domu. Do jedzenia dostają to samo, co u swoich właścicieli, czyli m.in. zboże, siano, buraki i marchew. Krzywda im się na pewno tutaj nie stanie - mówi Zbigniew Skrzek.
Przykład z Piotrkowa wziął także pobliski Wolbórz. W miejscowej parafii wierni od pięciu lat mogą podziwiać zwierzęta. Proboszczowi tak się spodobał pomysł, że w tym roku za własne pieniądze kupił osła i kucyka. Owce i kozy pożycza od zaprzyjaźnionego parafianina, gołębie dostaje od kościelnego, który jest hodowcą. Pozostałe zwierzęta m.in. gęsi, króliki i kaczki, kupuje na targu, a po świętach oddaje wiernym.

Zagroda na szopkę w Wolborz już jest prawie gotowa, przygotowano komórki dla zwierząt. Przed świętami wszystko ma być dopięte na tip top, tym bardziej, że wierni chętnie szopkę oglądają.
- Każdego roku są ogromne kolejki, zwłaszcza po mszach świętych. Czekają nie tylko dzieci, ale także dorośli. Wszyscy robią sobie zdjęcia i głaszczą zwierzęta. Jest to spora atrakcja - mówi proboszcz Grzegorz Gogol.