Piotrków w czerwonej strefie. Siłownie i kluby fitness zamknięte. Właściciele i uczestnicy zajęć klubu Top Fit Center w Piotrkowie protestują
Spodziewaliśmy się tego - przyznaje Roman Dłużewski. - Po tym co się dzieje w rządzie, jakie niespójne informacje do nas docierają, spodziewaliśmy się, że nas zamkną, ale myśleliśmy, że to będzie z końcem roku, a nie teraz.
Dlaczego nie teraz? Bo dopiero teraz, jak dodaje Izabela Dłużewska, żona i współwłaścicielka klubu, siłownia i centrum sportowe powoli zaczęły stawać na nogi po wiosennym lockdownie.
- Byliśmy zamknięci od marca do 8 czerwca. Otworzyli nas w czerwcu, ale czerwiec, lipiec, sierpień, to dla nas sezon martwy, czy jest wirus czy nie, bo są urlopy. Klubowicze zaczęli wracać od września i to się znów powoli zaczęło rozkręcać, październik to był okres, gdy zaczęliśmy się podnosić znów na nogi. A oni nas zamknęli ponownie - mówi Izabela Dłużewska.
Przed epidemią, w tłustych czy normalnych czasach, przez Top Fit Center przewijało się dziennie ok. 500 osób - nigdy w jednym momencie, bo część klientów korzysta z siłowni indywidualnie, a część przychodzi na rozłożone na poszczególne dni treningi i zajęcia grupowe.
Dziś jedna piąta tego to sukces, mimo, że zgodnie z wcześniejszymi obostrzeniami - licząc od powierzchni obiektu - jednocześnie mogło ćwiczyć nawet 150 osób.
- Jako firma, cały czas jesteśmy na stracie - przyznaje Roman Dłużewski, ale nie o jego działalność tu chodzi.
Decyzja rządu, podjęta bez uwzględnienia stanowiska stowarzyszenia klubów i siłowni w całym kraju, uderza przede wszystkim w osoby, które korzystają z tego typu obiektów.
- Jak obliczyli Amerykanie, to jest statystycznie niemożliwe, żeby zarazić się na siłowni, bo na trening przychodzi osoba zdrowa, która się dobrze czuje - mówi Adam Mysiak, jeden z klubowiczów. - Każdy trenujący jest o 30 proc. bardziej odporny niż osoba, która nie ćwiczy. Poza tym, ludzie korzystający z siłowni, to ludzie świadomi, bo każdy wie, że ćwiczenia wykonywane będąc nawet lekko chorym osłabiają serce.
Trenujący w klubie przy ul. Sulejowskiej ciągle nie wierzą w decyzję rządu. Uważają zamknięcie siłowni za działanie przeciwko zdrowiu. Dla nich ćwiczenia są treningiem zarówno dla ciała, jak i dla ducha i głowy. Teraz zostają tego pozbawieni, a jesień i nadchodząca zima nie pozwolą nadrobić tego, co robili w klubie.
- Sport to jest styl życia - mówi Adam Mysiak.
Dla klubowiczów, zamknięcie siłowni oznacza brak regularnej aktywności.
- Siłownia to jest miejsce, gdzie wszyscy możemy zadbać o zdrowie i dobrą kondycję, więc bardzo nam przykro - mówi Daria Maciołek, która do Top Fit Center przychodziła 4 razy w tygodniu.
Jak mówią klubowicze, brak regularnej aktywności i kontaktu z osobami, które ćwiczą oznacza spadek formy, brak motywacji i w efekcie depresję.
- Jak nie będziemy tu przychodzili, to dopadnie nas stan depresji, ćwiczenia w domu, to nie jest to samo - mówi Marta Jeleń, inna klientka.
W takiej sytuacji jak Top Fit Center są także inne piotrkowskie siłownie oraz ich pracownicy. W Top Fit Center to kilkanaście osób - trenerzy, pracownicy recepcji, obsługi. Jak podkreśla Roman Dłużewski, ponowne zamknięcie siłowni bez podania terminu otwarcia, to dla tych obiektów cios, po którym część może już nie wrócić na rynek.
- Wcześniej mówili, że nas zamykają na dwa tygodnie, a były trzy miesiące... - dodaje.
W sobotę, 17 października w Warszawie odbywa się protest całej branży zorganizowany przez Polską Federację Fitness. Wśród protestujących jest reprezentacja właścicieli, trenerów i klientów piotrkowskich siłowni oraz klubów fitness.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?