Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pobicie na przystanku w Moszczenicy. 36-letni Paweł Sznajder walczy o życie

kw
Pobicie na przystanku w Moszczenicy. 36-letni Paweł Sznajder walczy o życie. Rodzicom  pokrzywdzonego nadal trudno uwierzyć, że nikt nie zareagował, choć informację o synu „śpiącym” na przystanku przyniosła do ojca Pawła żona sprawcy
Pobicie na przystanku w Moszczenicy. 36-letni Paweł Sznajder walczy o życie. Rodzicom pokrzywdzonego nadal trudno uwierzyć, że nikt nie zareagował, choć informację o synu „śpiącym” na przystanku przyniosła do ojca Pawła żona sprawcy Dariusz Śmigielski
Pobicie na przystanku w Moszczenicy. 36-letni Paweł Sznajder walczy o życie

Pobicie na przystanku w Moszczenicy. 36-letni Paweł Sznajder walczy o życie

- Za 10 złotych zgotował mojemu synowi taki los - mówi z płaczem Jadwiga Sznajder, matka 36-latka, który walczy o życie w szpitalu w Bełchatowie.

Ciężkie obrażenia to skutek uderzenia o betonowy przystanek autobusowy - mężczyzna upadł, gdy został popchnięty przez Zbigniewa R., któremu był winien pieniądze.

Do zdarzenia doszło prawie miesiąc temu w centrum Moszczenicy (pow. piotrkowski), do tego w okolicach południa. To tam doszło do rozmowy między Pawłem Sznajderem, a Zbigniewem R., u którego poszkodowany 36-latek miał 10 zł długu.

Między mężczyznami doszło do krótkiej wymiany zdań, a potem R. popchnął Pawła Sznajdera, który stracił wtedy przytomność. Mimo, że zdarzenie widziało co najmniej kilka osób, nikt nie wezwał pomocy. Znajomi mieli posadzić ofiarę na ławce na przystanku, gdzie dopiero wieczorem mężczyznę znaleźli rodzice.

Pomocy szukali w domu R., który mieszka obok przystanku. - Jeszcze nie wiedziałam o popchnięciu, pobiegłam tam, zrobiłam awanturę, że koledzy i nie wzywali do niego pomocy - opowiada przez łzy Jadwiga Sznajder.

Ranny syn trafił do szpitala - ciągle nie odzyskał przytomności, a lekarze są bardzo ostrożni w ocenie rokowań.

Paweł Sznajder, w wyniku upadku doznał szeregu urazów: urazu głowy ze wstrząśnieniem mózgu, złamania kości potylicznej po stronie prawej z wgłębieniem odłamów, krwiaka podskórnego na potylicy po stronie prawej, masywnego krwiaka śródmózgowego w lewym płacie czołowym mózgu i krwiaka podtwardówkowego nad lewą półkulą mózgu.


Rodzice ofiary nie kryją żalu do policji, której jak mówią, nazwiska świadków podawali na tacy
. Choć w Moszczenicy wszyscy od początku wiedzieli, kto popchnął - a według rodziców 36-latka pobił ich syna - Zbigniew R. dopiero po trzech tygodniach od zdarzenia usłyszał zarzuty. 45-latek jest podejrzany o nieumyślne spowodowanie ciężkich obrażeń.

CZYTAJ O ROZBUDOWIE MONITORINGU W MOSZCZENICY
Jak mówi prokurator Tomasz Retyk, Zbigniew R. przyznał się do winy i chce dobrowolnie poddać się karze. Jak wyjaśniał przed prokuratorem, Pawła Sznajdera pchnął „lekko”...

Śledczy wobec R. zastosowali wolnościowe środki zapobiegawcze - 45-latek musi się meldować dwa razy na komisariacie w Wolborzu, nie może wyjechać za granicę i musiał zapłacić 2 tys. zł poręczenia majątkowego. Za ten czyn, R. grożą trzy lata pozbawienia wolności, ale prokurator zapewnia, że materiał dowodowy będzie stopniowo uzupełniany.

Więcej o zdarzeniu czytaj w Tygodniku "7 Dni Piotrków" 9 kwietnia 2018

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto