Poród na Placu Targowym w Sulejowie. Dziecko urodziło się w samochodzie, poród odebrał tata
Do porodu na Placu Targowym w Sulejowie doszło w nocy, 7 stycznia 2022. Jako pierwszy o zdarzeniu poinformował portal "Sulejow24.pl".
Rodzice noworodka - malutkiej Zosi - jechali do szpitala w Piotrkowie z Ostrowa w gm. Aleksandrów, ale oblodzenie dróg przy temperaturze -6 stopni, spowodowało, że zatrzymali się na Placu Targowym w Sulejowie.
Pani Angelika termin porodu miała wyznaczony między 6 a 10 stycznia. Zosia nie chciała czekać do ostatniej chwili...
- Wszystko zaczęło się po północy. Do szpitala mamy jakieś 24 kilometry, ale drogi były bardzo oblodzone, a wszystko działo się bardzo szybko i jak już wyjechaliśmy, to dzwoniłem pod numer 112 i mówiłem, że pod ośrodkiem zdrowia w Sulejowie, gdzie stacjonuje Zespół Ratownictwa Medycznego, mogę być za minutę. Jednak okazało się, że karetka pojechała do innego wezwania i słysząc, jak często żona ma skurcze, ratownik kazał się zatrzymać w bezpiecznym miejscu - opowiada pan Łukasz Michalak, tato maleńkiej Zosi.
Wybór padł na Plac Targowy w Sulejowie. Pan Łukasz miał w samochodzie koce, włączył też maksymalne ogrzewanie.
- Nie szykowaliśmy się do porodu w drodze, ale było zimno, auto stało w garażu i wziąłem koce, żeby ogrzać żonę - dodaje. - Nawiew był na full, ale potem, w szpitalu mówili, że bardzo dobrze, a dziecko nie było w ogóle wychłodzone. Zresztą Zosia miała 10 punktów.
Wszystko - telefonu pod 112 - do narodzin córeczki, trwało ok. 8 minut.
- Za 5 pierwsza dzwoniłem, a trzy po pierwszej już było po wszystkim - opowiada.
Chwilę potem dojechała karetka z Piotrkowa, która zabrała mamę, panią Angelikę i noworodka do szpitala przy ul. Roosevelta.
- Dawno nie mieliśmy takiego przypadku. Dziewczyna urodziła się o godz. 1.03, to duże, zdrowe i dorodne dziecko. Ważyła 3.900 i mierzyła 57 cm. Obie z mamą już wyszły ze szpitala w dobrym stanie - mówi Zofia Budzisz, zastępca dyrektora ds. pielęgniarek i położnych w PCMD w Piotrkowie.
Dla państwa Michalaków to czwarte dziecko i pierwsza córka. Mają trzech starszych synów: 11-letniego, 9-latka i 3,5-latka. Jak zdradza pan Łukasz, wszystkie dzieci urodziły się w terminie, a najmłodszy z synów zrobił niespodziankę w dniu mamy, 26 maja.
- Byłem przy wszystkich porodach - mówi pan Łukasz, choć przyznaje, że nie spodziewał się, że ostatni będzie osobiście odbierał. Z wykształcenia jest elektromechanikiem, nie pracuje jednak w zawodzie, ale zajmuje się stolarką okienną i montażem rolet zewnętrznych. Choć nie ma doświadczenia w położnictwie, jak chwali dyrektor Zofia Budzisz, poradził sobie książkowo.
Jak sam dodaje, choć minęło kilka dni, to emocje ciągle z niego "schodzą". O wyjątkowym porodzie - Zosia w akcie urodzenia ma wpisany Sulejów - opowiedział, żeby dodać odwagi innym ojcom, którzy mogą się znaleźć w podobnej sytuacji.
- Nie chodzi mi o sławę, ale chciałem dać przekaz innym mężczyznom, żeby w takiej sytuacji nie bali się tylko działali - podkreśla. I zaznacza: - I tak największym bohaterem tej całej sytuacji jest moja żona.
Rozsypano gnojówkę przed Urzędem Wojewódzkim w Poznaniu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?