Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Proces byłego dyrektora zespołu szkół w Wolborzu przed sądem w Piotrkowie - zeznawali świadkowie

Marek Obszarny
Marek Obszarny
Proces byłego dyrektora zespołu szkół w Wolborzu przed sądem w Piotrkowie - zeznawali świadkowie
Proces byłego dyrektora zespołu szkół w Wolborzu przed sądem w Piotrkowie - zeznawali świadkowie Dariusz Śmigielski
Na kolejnej rozprawie w procesie byłego dyrektora zespołu szkół w Wolborzu, oskarżonego o wyłudzenie łącznie ok. 1 mln zł, przed Sądem Okręgowym w Piotrkowie zeznawali świadkowie, w tym dyrektor piotrkowskiej delegatury Kuratorium Oświaty, sekretarz szkoły, kierownik kursów zawodowych oraz nauczyciele, którzy na tych kursach prowadzili zajęcia.

Proces byłego dyrektora zespołu szkół w Wolborzu przed sądem w Piotrkowie - zeznawali świadkowie

Tomasz Trzaskacz, dyrektor piotrkowskiej delegatury Kuratorium Oświaty w Łodzi, składał w tej sprawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Jak zeznał, zrobił to po tym, jak dotarł do niego (w październiku 2017 roku) anonimowy list opisujący finansowe nieprawidłowości związane z kursami zawodowymi w wolborskim zespole szkół.

- Uważałem sprawę za poważną, dlatego poszedłem z tym pismem na policję - tłumaczył przed sądem.

Była sekretarka szkoły, Danuta K., przyznała, że zajmowała się rekrutacją słuchaczy na kwalifikowane kursy zawodowe i zgłaszała dyrektorowi, gdy liczba chętnych wynosiła 20-25. To było minimum, aby otworzyć kurs.

- Zdarzały się zgłoszenia niekompletne. Wtedy dodzwaniałam o uzupełnienie danych. Potrzebny był m. in. nr PESEL i świadectwo ukończenia szkoły - zeznawała przed sądem.

Przyznała, że po zakończeniu kursu wszystkie dokumenty, w tym kopie świadectw, osobiście niszczyła w niszczarce.

- Nie było takiej możliwości, aby na kursach były osoby, które się nie zgłosiły - stwierdziła przed sądem sekretarka.

Jednocześnie przyznała, że każdy mógł dostarczyć podanie kogokolwiek, a w zasadzie wystarczało imię, nazwisko i PESEL, żeby wpisać kogoś na listę kursantów... Dodała, że dyrektor nigdy nie prosił, aby dopisywać do niej osoby, które w rzeczywistości w ogóle się nie zgłosiły.

Kierownik kursów Marek Z. zeznał, że w okresie, którego dotyczy sprawa, odbyło się 29 takich kursów, a on zgłaszał je do Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Łodzi. Na przykład na jednym z kursów, którego był opiekunem, zapisanych było aż 98 osób, ale ukończyło go tylko 29. Prokuratura wskazuje, że 48 osób zeznało, że się na ten kurs w ogóle nie zapisywało...

- Nie wiem, z czego to mogło wynikać, nic na ten temat nie wiem - zeznał kierownik Z.

Miał też problemy z konkretnymi odpowiedziami na większość pytań - tak prokuratora, obrońcy, jak i sądu. Nie potrafił powiedzieć, kto sporządzał listy kandydatów i jaka była rola dyrektora szkoły, jeśli chodzi o kursy.

Przed sądem zeznania składali również nauczyciele, którzy prowadzili zajęcia na kursach zawodowych. Wszyscy przyznawali, że w dziennikach figurowały osoby, które nigdy nie pojawiły się na zajęciach, ale - jak podkreślali - takie osoby nie otrzymywały zaliczeń i - na koniec - zaświadczeń o ukończeniu kursu. Nikt z nich nie wiedział, aby były zapisane osoby, które nigdy na żaden kurs w tej szkole się nie zapisywały.

Wicedyrektorka szkoły stwierdziła, że dokumenty kandydatów na kursy powinna - zgodnie z regulaminem - weryfikować komisja weryfikacyjna. I są dokumenty z podpisami rzekomych członków komisji. Ponieważ jednak żaden z przesłuchiwanych nauczycieli - mimo potwierdzenia autentyczności podpisu - nie przypomina sobie pracy w takiej komisji (dobrze pamiętali za to pracę w innych komisjach w tym samym czasie), sąd dopytywał oskarżonego dyrektora o wniosek, który sam się nasuwał: - Czy to możliwe, że ta komisja działała tylko na papierze?

- To niemożliwe, aby komisje były tylko na papierze. One były powoływane i naprawdę działały - upierał się oskarżony.

20 zarzutów przekroczenia uprawnień, oszustwa, poświadczenia nieprawdy i wyłudzenia dotacji w sumie na około 1 mln zł zawarł prokurator w akcie oskarżenia. Proces oskarżonego o te czyny byłego dyrektora zespołu szkół w Wolborzu toczy się przed Sądem Okręgowym w Piotrkowie. W akcie oskarżenia mowa jest o 231 martwych duszach, które miały wziąć udział w kursach, ale tylko na papierze.

Sprawa dotyczy okresu od marca 2014 do maja 2017 - wtedy prowadzone były kursy z fikcyjnie wpisanymi słuchaczami. Według prokuratury, szkoła otrzymywała od starostwa subwencję oświatową w wysokości ok. 3,7 tys. zł na kursanta. Były dyrektor nie przyznaje się do zarzutów.

ZOBACZ TAKŻE:Proces byłego dyrektora szkoły w Wolborzu ruszył przed Sądem Okręgowym w Piotrkowie

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto