Proces Kamila Durczoka przed sądem w Piotrkowie ruszył 27 stycznia 2021. Za kolizję odpowiada jak za katastrofę [ZDJĘCIA,RELACJA]
Przed Sądem Rejonowym w Piotrkowie w środę, 27 stycznia 2021, ruszył proces Kamila Durczoka, który w 2019 roku pod Piotrkowem doprowadził do kolizji. Kierowane przez niego BMW uderzyło w pachołki rozdzielające pasy ruchu. Kierowca był pijany. Dziennikarz oskarżony jest o prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości i sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym.
Proces rozpoczął się punktualnie - oskarżony z obrońcą, którym jest adwokat Łukasz Isenko, w sądzie pojawił się tuż przed godz. 9. Rozprawie przewodniczy sędzia Małgorzata Krupska-Świstak, a prokuraturę reprezentuje prokurator Anna Mosur, naczelnik Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie.
Na początku adwokat oskarżonego złożył wniosek o wyłączenie jawności rozprawy, ale sąd, po rozpatrzeniu, nie zgodził się na to - nawet w części.
Później prokurator Anna Mosur odczytała akt oskarżenia.
Wyjaśnienia Durczoka
Kamil Durczok skorzystał z prawa odmowy wyjaśnień i podtrzymał wszystkie swoje wcześniejsze wyjaśnienia składane na etapie postępowania przygotowawczego. Przyznał się do spowodowania kolizji w stanie nietrzeźwości, ale nie do sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Złożył też oświadczenie.
- Dziś z całą ostrością i wyrazistością dociera do mnie fakt, jak bardzo niewytłumaczalne i nie do usprawiedliwienia było to zdarzenie. To się zwyczajnie nie miało prawa zdarzyć, ale się jednak zdarzyło. Staję przed wysokim sądem z pełną świadomością tego, że za to, co zrobiłem, muszę ponieść karę, powinienem ją ponieść i tę karę poniosę - mówił przed sądem Durczok.
Zapewnił, że podjął terapię i przeprosił "wszystkich, którzy moim zachowaniem poczuli się najnormalniej w świecie zbulwersowani, wzburzeni. Nie myślę tylko o tych, którzy mnie krytykowali po tym, co się wydarzyło. Myślę o moich bliskich, przyjaciołach, myślę wreszcie o moich widzach, czy czytelnikach."
W odczytanych przez sąd wyjaśnieniach ze śledztwa Durczok tłumaczył, że przeżywał trudny okres w życiu osobistymi i zawodowym. Pod koniec lipca wyjechał na kilka dni na Półwysep Helski, aby się zrelaksować. Przyznał, że podczas wieczoru poprzedzającego powrót samochodem pił wino, piwo i whisky, a rano wypił jeszcze duże piwo.
- Czułem, że mogę prowadzić - oceniał w tych wyjaśnieniach.
Dodał, że do kolizji doszło, gdy sięgał po telefon. Zawadził wtedy o worki z piaskiem na pasie rozdzielającym jezdnie i uderzył w pachołki. Twierdził, że nie jechał z nadmierną prędkością.
- Jest mi potwornie wstyd, jestem skończony w zawodzie, nie mam prawa wypowiadać się publicznie - dodał.
Zeznania świadków
Półtorej godziny po rozpoczęciu rozprawy zaczęli zeznawać świadkowie. Na pierwszy dzień procesu sąd wezwał siedem osób.
Katarzyna S. jechała z koleżanką autostradą A1 w kierunku Warszawy. Kierowała toyotą avensis, gdy zauważyła nadjeżdżające z przeciwka BMW.
- Jechał z dużą prędkością, około 100 km/h, nie panował nad pojazdem i zawadził pachołki. Zjechałam jak najbliżej prawej strony. Jeden z pachołków odbił się, trafił w mój samochód i urwał lusterko. Ten pojazd jechał prosto na nas - relacjonowała.
Samochód Durczoka odbił w drugą stronę i pojechał dalej. Kobieta zatrzymała się i powiadomiła policję.
Pasażerka toyoty Monika Ł.: - Samochód sprawcy wjechał częściowo na nasz pas, koleżanka skręciła w prawo i dzięki temu uniknęła wypadku - zeznawała.
Samochodem jadącym za toyotą podróżowało na wczasy starsze małżeństwo.
- Z przeciwka jechał z dużą prędkością samochód, kierując się na auto, które jechało przed nami - relacjonował Henryk Dz. - Gdybyśmy nie wykonali manewrów obronnych, to ten samochód by w nas uderzył - ocenił
Adwokat Durczoka dociekał, w jaki sposób i na jakiej podstawie świadkowie ocenili prędkość BMW...
- Na podstawie doświadczenia - odparł Henryk Dz. - Jestem projektantem układów komunikacyjnych.
- Oboje byliśmy zszokowani, oszołomieni tym, co się stało. Jestem szczęśliwa, że uniknęliśmy karambolu - zeznała z kolei Wanda Dz.
Odczucia towarzyszki podróży Kamila Durczoka
Na rozprawie zeznawała także młoda dziewczyna, Karolina B., która była z Durczokiem we Władysławowie i towarzyszyła mu w podróży powrotnej. Jej pełnomocnik wnioskował o wyłączenie jawności rozprawy w tej części, ale sąd się na to nie zgodził, wskazując, że sprawa nie dotyczy sfery intymnej, ale wypadku komunikacyjnego i opinia publiczna ma prawo do pełnej, rzetelnej informacji w tym zakresie.
Karolina relacjonowała, że z Władysławowa wyjechali około godz. 9. Jej zdaniem do momentu kolizji cała podróż przebiegała normalnie i nic nie wzbudziło jej niepokoju.
- Nie czułam od oskarżonego alkoholu, nie widziałam aby spożywał go ani przed wyjazdem, ani podczas kilku postojów. Nie widziałam też, aby brał jakieś leki. Alkohol pił poprzedniego dnia. W mojej opinii nadawał się do kierowania pojazdem. W żadnym momencie drogi nie czułam się niebezpiecznie.
W środę, 27 stycznia, nie udało się przesłuchać dwojga innych świadków - Aleksandry S. z Częstochowy, która - z uwagi na opiekę nad małym dzieckiem - zwróciła się do sądu o możliwość przesłuchania w miejscu zamieszkania (wniosek uwzględniony) oraz Zbigniewa S., który nie mógł się stawić, bo przebywa na kwarantannie i czeka na wynik testu.
Bliski finał procesu Durczoka
Prokurator Anna Mosur zadeklarowała, że nie będzie składać nowych wniosków dowodowych, zaś obrońca Kamila Durczoka, adwokat Łukasz Isenko wystąpił o dodatkowe, ustne opinie biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Prof. dra J. Sehna w Krakowie do spraw rekonstrukcji wypadków oraz z zakresu toksykologii. Jego zdaniem wątpliwości budzą ustalenia co do prędkości, z jaką jechał dziennikarz, a także reakcja organizmu na leki, jakie zażył.
Sąd dał adwokatowi 14 dni, by złożył wniosek na piśmie, a jego uwzględnienie uzależnił od dostatecznej argumentacji. Rozprawę odroczono do 17 marca 2021.
Kolizja na A1
Do kolizji doszło około godz. 12:50 26 lipca 2019 roku na remontowanym odcinku autostrady A1 pod Piotrkowem Trybunalskim (na wysokości miejscowości Brzoza w gminie Grabica). Durczok jechał swoim BMW X6 M od strony Łodzi w kierunku Katowic, gdy na prostym odcinku uderzyło w pachołki rozdzielające pasy ruchu.
Jeden z pachołków uderzył w samochód jadący z naprzeciwka. W BMW uszkodzone zostały m. in. przedni zderzak, lewy błotnik, pękła przednia szyba i wystrzeliły poduszki kierowcy oraz pasażera. Nikomu nic się nie stało. Okazało się jednak, że Kamil Durczok był pijany. Miał w organizmie aż 2,6 promila alkoholu.
Argumenty prokuratury
Po niemal rocznym śledztwie Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie zdecydowała się utrzymać zarzuty prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości (wynoszącej od 2,5 do 2,8 promila alkoholu w organizmie) i sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. W akcie oskarżenia skierowanym do sądu pod koniec czerwca 2020 zostały one połączone w jeden zarzut zagrożony karą aż 12 lat więzienia.
Prokurator wskazał 14 świadków do przesłuchania, ale sąd - za zgodą stron - ograniczył ich liczbę do tych, którzy mogą wnieść do sprawy najistotniejsze informacje. Według aktu oskarżenia zarzut jest uzasadniony, gdyż:
- Badanie toksykologiczne wykazało w organizmie oskarżonego obecność substancji psychoaktywnych zawartych w zażytych wcześniej lekach, a biegli orzekli, że nie tylko nie powinny być łączone z alkoholem, ale tez same w sobie upośledzają czas reakcji i przez 24 godziny od ich zażycia nie można prowadzić pojazdów mechanicznych
- W chwili, gdy doszło do kolizji, oskarżony jechał z prędkością 93 km/h przy obowiązującym ograniczeniu prędkości do 70 km/h. Dodatkowo - poruszał się autem na oponach zimowych, niedostosowanych do jazdy wiosenno - letniej, w przypadku deszczu - znacznie wydłużających drogę hamowania
- W toku postępowania ustalono, że na odcinku drogowym, na którym oskarżony spowodował kolizję średnie dobowe natężenie ruchu wynosi 40 tysięcy pojazdów, a więc jest bardzo duże. Ponadto, ustalono, że w ciągu godziny, kiedy oskarżony przejeżdżał ten odcinek, przejechało nim 1100 pojazdów
- Śledczy ustalili też, z pomocą biegłych, że Kamil Durczok, jadąc od wybrzeża w kierunku południowym pokonał 370 km ze średnią prędkością 140 km/h co w połączeniu z wagą jego samochodu (2200 kg) daje dużą energię kinetyczną i w przypadku zderzenia stwarza istotnie zagrożenie w ruchu drogowym
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?